9.

661 53 6
                                    

Ostrożnie wszedłem do wody, była troszeczkę za gorąca jednak nie na tyle żebym wybrzydzał. Oparłem się o tył wanny i poczułem że połowa moich skrzydeł już była mokra, to znaczy była w wodzie bo są wodoodporne. Pomimo ich specyficznej cechy poczułem ciepłą wodę na skórze moich skrzydeł co było dosyć przyjemne. Po jakimś czasie poczułem się strasznie senny, to uczucie na tyle mnie nużyło że wreszcie zasnąłem, tylko ostatkiem świadomości usłyszałem Dabiego.

Ocknąłem się w mojej przestrzeni, tej w której zawsze jestem sam. Ostatnio widziałem tu postać po raz pierwszy, tym razem również ja widziałem, była niesamowicie blisko ale postura była tak rozmyta że nie byłem w stanie nic zobaczyć, Powoli i mozolnie podniosłem się na nogi które były dziwnie lekkie, rzuciłem się w stronę tajemniczej postaci jednak to było jak bieganie w zwolnionym tępię, coś spowolniało mnie tak bardzo że ledwo mogłem się poruszyć. Pomimo że z trudem to nadal dążyłem do postaci aż do momentu w którym nie poczyłem szarpnięcia i coś zabrało mnie w głąb ciemności.

Wziąłem głęboki oddech i zacząłem strasznie kaszleć, zimno... było tak strasznie zimno i wszędzie było tak jasno. 

|Dabi|

Zapukałem do drzwi łazienki w której był Hawks. Pomyślałem że przecież nie ma ręcznika więc chciałem mu go jeszcze szybko dać. Kiedy usłyszałem z za drzwi zgodę na wejście zrobiłem to natychmiast nie zastanawiając się zupełnie, kiedy wszedłem zobaczyłem Hawksa, bez skrawka ubrania stojącego przed lustrem, z pod jego skóry niemalże prześwitywały kości a całe jego ciało było pokryte bliznami, świeżymi i starszymi ranami i sińcami. W pierwszej chwili znów zacząłem palić tych skurwysynów w swojej wyobraźni jednak potem moją uwagę przykuła jego postura, gracja i dostojność. Szybko jednak się zreflektowałem i zakryłem oczy.

- Boże przenajświętszy czemu powiedziałeś proszę jak jesteś nagusieńki? - zapytałem zaskoczony.
- Nie musisz się zakrywać... chyba że... chyba że cię obrzydzam - powiedział spoglądając na mnie. 

Natychmiast odsłoniłem oczy i zdecydowanym krokiem podszedłem o posmutniałego chłopaka. Chciałem go przytulić ale w ostatniej chwili się powstrzymałem, wiedziałem że dotyk jeszcze bardziej go zestresuje.

- Nie obrzydzasz mnie, na prawdę, po prostu myślałem że nie życzysz sobie żebym na ciebie patrzył - powiedziałem, położyłem ręcznik na blacie i wyszedłem z łazienki.

zatrzasnąłem drzwi i się o nie oparłem próbując opanować za równo złość jak i zachwyt. Tak chciał bym go dotknąć, poczuć jego zapach, przytulić i mu pomóc ale nie wiem jak to zrobić. Nie chcę go krzywdzić a to właśnie jedna z najprostszych dróg. 

Postanowiłem że poszukam chłopakowi jeszcze jakichś pasujących ubrań ale dobrze wiem że nie może ich nosić zbyt dużo... nie chcę żeby mi o niej przypominał. Poszedłem grzebać w garderobie. Znalazłem szary dres, czarną bluzę z niebieską różą koszulkę Nirvany i jeszcze jakąś z Apollem. Zajęło mi to trochę czasu więc zacząłem się zastanawiać co się dzieje u skrzydlatego, już pół godziny siedzi w wannie. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem, nie dostałem jednak odpowiedzi, zapukałem więc po raz 2 a potem 3 jednak nadal nie dostawałem żadnego odzewu. W końcu krzyknąłem "Wchodzę" i szarpnąłem za klamkę. Zobaczyłem że z wanny zwisa luźna dłoń chłopaka. Natychmiastowo podbiegłem i szybko wyrwałem blondyna z pod wody. Był blady jak ściana. Wyjąłem go całego z wody i położyłem go sobie na kolanach.

- Hawks! Hawks - krzyczałem lekko potrząsając chłopakiem, kiedy to nie pomagało położyłem go na płasko i już chciałem połączyć nasze usta kiedy chłopak wykaszlał wodę i zaczerpnął łapczywie powietrza. Natychmiast zaczął się trząść a w jego oczach widziałem panikę. 

W pierwszej chwili sam spanikowałem, nie wiedziałem co mam zrobić jednak po chwili położyłem obie dłonie na policzkach Hawksa.

- Hej, spokojnie... jesteś bezpieczny, już wszystko dobrze, ćśśś...

Zacząłem go uspokajać i widziałem że podziałało bo chłopak przestał się szarpać i zaczął łapać kontakt ze światem.

- Zimno - szepnął i przymknął oczy kuląc się na kafelkach.

Wziąłem go na ręce i na początku chciałem zanieść go do jego pokoju jednak uznałem że już lepiej żebym ja spał potem w mokrym łóżku a nie on. Zaniosłem go więc do siebie i położyłem pod kołdrą, chłopak nadal się straszliwe trząsł więc uznałem że pójdę po koce ale zatrzymał mnie przy sobie. Hawks zaczął tulić się do mojej ręki, pewnie przez stres moje ciało zaczęło wydzielać ciepło... ciepło! 

Mogłem ogrzać go swoim quirk. Ostrożnie usiadłem obok chłopaka a potem wsunąłem się delikatnie w miejsce nie daleko niego. Przymknąłem oczy i lekko użyłem swojej umiejętności, rzadko używałem jej w tak małych ilościach więc było to dla mnie cięższe niż myślałem. Kiedy już mi się udało poczułem że Hawks przylgnął do mojego ciepłego ciała i nie chciał puścić. Dla spotęgowania efektu postanowiłem zdjąć z siebie bluzę. Kidy to zrobiłem chłopak na nowo się do mnie przytulił.

Czułem go, czułem jego mokre włosy muskające moją szyję, jego wątłe ramiona oplatające się wokół mojego torsu, jego Powoli schnący brzuch przy moim boku, czułem też ocierające się o moją miednice krocze i jego chude nogi oplecione dokoła mojego uda. Lekko podniosłem głowę i spojrzałem na twarz chłopaka widoczną tylko przez szparę w pościeli, miał zamknięte oczy i lekko rozwarte usta. Musiałem o niego zadbać, ludzie nie mdleją tak po postu. Kiedy już minęło kilka minut a chłopak nadal leżał wtulony we mnie stwierdziłem że poczekam. Objąłem go jedną ręką a drugą zacząłem grzebać w Internecie, musiałem umówić go do znajomego lekarza.

|Hawks|

Było mi zimno, czułem tylko zwierzęcy strach nie wiedziałem gdzie jestem, czułem na sobie dotyk... już samo to sprawiło że zacząłem się szamotać i jeszcze to oślepiające światło. Po chwili jednak poczułem ciepłe dłonie na policzkach a z jasności wyłoniła się twarz mojego właściciela. Mówił do mnie, słuchałem jego zatroskanego głosu i przestałem się szamotać. Kiedy już to zrobiłem przestałem rejestrować co się działo... czułem jedynie ciepło, ciepło czyjegoś ciała.

Było mi bardzo ciepło i przyjemnie. Powoli zacząłem otwierać oczy i zobaczyłem że leżę w łóżku wtulony w mojego opiekuna, nie miał koszulki... i obojętnie przeglądał telefon. A ja? Ja byłem nagi. Czy czy on zrobił to co inni? Wykorzystał mnie a teraz  ma to w dupie i przegląda pierdoły? nie... to nie możliwe, nie czułem typowego bólu jaki występował zawsze po gwałtach. Nie czułem nawet jakby cokolwiek mi się stało. 

Powoli zacząłem przypominać sobie że zemdlałem i ze przecież to ja zaciągnąłem chłopaka do łóżka. To by w sumie znaczyło że raczej nic mi się nie stało, prawda? Postanowiłem że dam znać o swoim istnieniu i wychyliłem się z pod kołdry. Mój opiekun natychmiastowo wyłączył i odłożył telefon po czym lekko zaczął się ewakuować z łóżka.

- Hawks, przepraszam ale chciałeś żebym został no i zmarzłeś przez tą wodę no i na dodatek jeszcze myślałem ze się utopiłeś i tak strasznie się bałem - tłumaczył mój właściciel natychmiastowo wychodząc z pościeli.
- D-dabi - zacząłem nie pewnie - jest okej, tylko chciał bym się... ubrać.
- Tak tak... em ubrania masz na szafce a ja... ja pójdę otworzyć garaż, chyba że nie chcesz dzisiaj jechać - powiedział ukrywając zdenerwowanie.
Możemy jechać, nic mi nie jest - powiedziałem i lekko dotknąłem swojego policzka, niemal że palił.

---

Spuszczony Z Łańcucha |mha| Dabi x Hawks +13Kde žijí příběhy. Začni objevovat