7.

694 57 3
                                    

Dabi wrócił do pomieszczenia z pistoletem na zszywki. Podał mi go do ręki

- Tylko mnie nie zabij - powiedział i lekko się uśmiechnął w moją stronę.

Patrzyłem przez chwilę na przedmiot i po chwili nie pewnie go przejąłem. Kiedy to zrobiłem Dabi usiadł obok mnie na łóżku i odchylił się do tyłu opierając się na rękach. Uklęknąłem przy nim i zacząłem celować, przymierzałem się do naciśnięcia na spust. Było to dosyć trudne bo bardzo nie chciałem spudłować. Wciąż i wciąż zmieniałem pozycję aż w końcu usiadłem na kolanach Dabiego. Mój właściciel który miał do tej pory zamknięte oczy otworzył je i ze zdziwieniem na mnie popatrzył. Natychmiast kazałem mu zamknąć oczy. Dziwnie się czułem że osoba która jest dla mnie taka dobra miała by patrzeć na mnie gdy jestem w moim postrzeganiu dość erotycznej pozycji. Dabi chyba zrozumiał o co mi chodzi i nie zadawał pytań. Drżącą się ręką wycelowałem i strzeliłem zszywką. Od razu mój właściciel stęknął i zacisnął mięśnie jednak już po chwili odetchnął i dotknął delikatnie dolnej powieki. Nadal jednak nie otworzył oczu. Cały czas robił wszystko na ślepo. Byłem ciekawy jak długo utrzyma ten stan, jak wielką ma do mnie cierpliwość. Pomimo złego samopoczucia pozostałem w jednej pozycji i czekałem. Gdy po jakiejś minucie już nie mogłem wytrzymać zszedłem na łóżko a Dabi wstał i odwrócił się w moją stronę. Jego ręka znajdowała się nad moją głową więc odruchowo się skuliłem. Po chwili jednak zostałem po prostu pogłaskany po głowie.

- Dziękuję i Dobranoc Hawks - powiedział i nie czekając na moją odpowiedź wyszedł z pokoju.

Ja sam ułożyłem się wygodnie pod kołdrą i zamknąłem oczy. Po chwili jednak zrozumiałem że coś nie daje mi spać. Miałem dziwne uczucie w kroczu jednak to nie było podniecenie. To było coś dziwnego. Tak jakby mojemu ciału czegoś tam brakowało. W pewnym momencie wziąłem jedną z poduszek i wsadziłem ją sobie pomiędzy nogi. Było trochę lepiej ale nadal nie czułem się dobrze. Postanowiłem wstać i pokuśtykałem do okna. Niebo było cudowne. Usiadłem na parapecie i przytknąłem nos do szyby. Postarałem się wypatrzyć pas oriona... jedyna konstelacja jaką znam i pamiętam, niestety nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Szkoda...

Po pewnej chwili podałem się i zszedłem na dół. Dom w nocy wyglądał trochę strasznie. Ogólnie w nocy wszystko wygląda strasznie... może to dlatego że w nocy jest najwięcej klientów? Nie wiem.

Podszedłem do drzwi balkonowych i po cichu je otworzyłem. Kiedy wyszedłem na zewnątrz zobaczyłem przed sobą piękny srebrny księżyc od lat już nie wychodziłem w nocy na zewnątrz a co dopiero widzieć coś takiego. Usiadłem na zimnym już tarasie i okryłem się skrzydłami. Patrzyłem tak w niebo i nie liczyłem czasu ale myślę że spędziłem na dworze około godziny. W pewnym momencie oczy zaczęły mi się zamykać. Wreszcie zasnąłem.

|Dabi|

- Obudziłem się o 1.30. Praktycznie spływał ze mnie pot a oddech był tak szybki jakbym właśnie przebiegł maraton. Pomimo że byłem cały spocony nie przeszkadzało to moim dłoniom zapłonąć. Na szczęście pościel się nie zapaliła. Po chwili siedzenia na materacu udało mi się uspokoić. Pomimo że już jest lepiej to nadal zdarzają mi się takie noce. Chwyciłem za podkoszulek, był cały mokry. I tak już wiedziałem że nie zasnę tej nocy więc wstałem i poszedłem po cichu się wykąpać. Nie chciałem obudzić mojego lokatora i tak założę się że ciężko mu było zasnąć. 

Gdy wyszedłem z pod prysznica wytarłem się delikatnie uważając na swoje poparzone ciało. Potem nago poszedłem do garderoby i wziąłem pierwsze leprze spodnie i ciemno niebieską bluzę z nadrukiem Nirvany. Miałem skierować się z powrotem do siebie jednak podkusiło mnie żeby zajrzeć do Hwksa. Martwiłem się o niego i chciałem po prostu sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Kiedy wszedłem do pomieszczenia zobaczyłem że jego łóżko jest puste. Moje serce na chwile się zatrzymało. Musiałem go poszukać. Zszedłem na dół po ciemku i pierwsza rzecz którą dostrzegłem to otwarte drzwi balkonowe a na tarasie zobaczyłem fragment skrzydła. Nie ucieszyłem się z tego powodu. Co jeśli zasłabł albo coś mu się stało. Natychmiast znalazłem się przy siedemnastolatku i kiedy zobaczyłem jak poprawia pozycję we śnie ulżyło mi. Lekko się uśmiechnąłem i chwilę wpatrywałem się w skulonego chłopaka po czym ostrożnie spróbowałem go podnieść bez budzenia go. Po chwil kombinowania mi się to udało i poszedłem z nim na górę. Nogą otworzyłem drzwi które głośno jak na złość zaskrzypiały i zobaczyłem że Hawks powoli zaczął otwierać oczy. Zanim chłopak zaczął panikować zacząłem go uspokajać.

- Ćśśśś spokojnie już ćśśś nic się nie dzieje śpij dalej - Powiedziałem parząc się chłopakowi prosto w oczy.

Wreszcie udało mi się donieść chłopaka do jego łóżka jednak kiedy o położyłem poczułem że dosyć mocno trzyma on moją rękę. Spojrzałem na niego i kiedy zobaczyłem jego błogą minę nic nie mogłem poradzić. po prostu delikatnie usiadłem obok łóżka opierając się o ramę mebla. I tak nie miał bym co robić.

|Hawks|

Obudziłem się w dobrym humorze bo słońce lekko muskało moją twarz. Przewróciłem się na brzuch i mocno rozprostowałem swoje skrzydła cicho przy tym ziewając. Kiedy to robiłem poczułem coś na mojej ręce. Gdy spojrzałem w tamtą stronę zobaczyłem Dabiego który trzymał mnie za rękę a on sam spał oparty o łóżko. Byłem tym mega zaskoczony bo przecież... przecież ja byłem na tarasie. Czy on mnie tu... a no tak pamiętam. Usłyszałem w tedy skrzypienie i zaraz po tym ktoś mnie znowu uspokoił. Pewnie to był on. Hm pewnie bym nie źle zmarzł gdyby mnie nie znalazł. Delikatnie wyzwoliłem rękę z jego uścisku i dotknąłem ramienia mojego właściciela. Obudził się odwracając się w moją stronę. 

- Dzień dobry - powiedział przecierając oczy - jak się czujesz boli cię coś? Nie wiem ile siedziałeś na tym zimnym betonie - zapytał z troską.
- Em nie raczej nie. Przepraszam że wyszedłem.
- Hej pamiętaj że jesteś wolny ale następnym razem lepiej nie zasypiaj na dworze bo zmarzniesz - powiedział i zaczął się podnosić i w pewnym momencie stęknął - o cholera

Widziałem że chłopak był obolały. Pewnie sapanie w taki sposób nie było wygodne i pewnie było mu zimno. Po chwili patrzenia na mojego właściciela uznałem że muszę mu pomóc. W końcu to przeze mnie go bolą plecy i z pewnością jest mu zimno...

---


Spuszczony Z Łańcucha |mha| Dabi x Hawks +13Where stories live. Discover now