Czyż to nie wystarczający powód do nieuprzejmości

845 50 3
                                    

"Czyż to nie wystarczający powód do nieuprzejmości, jeśli byłam nieuprzejma?"

Draco wszedł po schodach do domku Hermiony, pogwizdując. Ciesząc się, że miał za sobą obowiązki i był teraz tam, gdzie naprawdę chciał być.

Chociaż cieszył się, że mógł wczoraj pomóc Jonnie. Pieprzony Alistair. Ale myślał, że w końcu udało mu się przemówić do rozsądku swojej starej przyjaciółce. Wyglądało na to, że naprawdę jest gotowa opuścić tą ciotę na dobre. Oczywisty flirt Blaise'a też nie zaszkodził. Odłożył chwilowo na bok urazę do Blaise'a, dzięki czemu Jonnie znów poczuła się dobrze. We trójkę zdołali nawet uratować bal, nie śpiąc do późna i gadając bez sensu o obecnych tam idiotach.

Draco zdecydował również, że to jego ostatni raz, kiedy uszczęśliwiał Narcyzę i udał się na to śmieszne wydarzenie. Słowa Hermiony dźwięczały mu w uszach przez cały dzień. Poczuł coś bliskiego wstydu, gdy wszedł do luksusowej sali balowej i nawiązał uprzejmą rozmowę z najważniejszymi osobistościami czystej krwi. Jak on kiedykolwiek znosił to na spokojnie?

Jego knykcie powędrowały do ​​drewnianych drzwi. Hermiona musiała nie słyszeć jego aportacji. Zapukał raz i zdziwił się, gdy ciężki panel uchylił się lekko, ukazując ciemne i ciche wnętrze. Ukłucie zmartwienia zmarszczyło mu czoło.

– Hermiono?

Brak odpowiedzi. Draco pchnął drzwi i szybko przeszedł do dużego pokoju od frontu, a następnie korytarzem do sypialni. Wszystko było puste. Cicho. Poczuł wyraźne ukłucie paniki, dopóki nie zauważył, że drzwi do ogrodu stoją otwarte. Przepłynęła przez niego ulga. Musi być na zewnątrz.

Wyszedł i ją zobaczył, wypuszczając długi oddech i czując, jak napięcie w jego ciele ustępuje. Co dziwne, siedziała na jednym ze swoich kuchennych krzeseł na końcu ogrodu, zwrócona twarzą na toczące się za nimi pola: ostatnie promienie słońca tylko pozłacały czubki jej włosów. Piękna.

Pospieszył do niej przez trawę, podekscytowany i trochę przestraszony. Żeby jej powiedzieć. Powiedzieć jej, z czego zdał sobie sprawę w ten weekend. Kiedy rozmawiał z Theo – który zachwycał się tym, że jest „zakochanym mężczyzną" – opowiadał Draco o wszystkich drobiazgach, jakimi urzekł go Rafik.

I Draco zdał sobie sprawę, że kiedy Theo o tym mówił, czuł to samo. W stosunku do Hermiony.

Był w niej zakochany.

To była emocja, którą czuł poprzedniego ranka. Szczęście i zadowolenie, przypływ czystego uczucia, dreszcz bycia w jej obecności. Radość.

Miłość.

Cóż, pieprzyć go.

Draco potrząsnął głową i uśmiechnął się, zbliżając się do niej.

- Cześć!

Nie odpowiedziała. To było dziwne. Ogarnęła go niewielka fala niepokoju.

– Hermiono?

Brak odpowiedzi.

Zatrzymał się kilka stóp od niej.

- Co jest nie tak?

Wciąż się nie odwróciła, ale jej ręka uniosła się, trzymając gazetę. Otworzyła ją, a on ją wziął, gwałtownie wciągając powietrze, gdy zobaczył okładkę.

- Co do cholery?

- W rzeczy samej. - Jej głos był szorstki. - Może zechcesz przejść na stronę szóstą. Tam są wszystkie najlepsze fragmenty.

- Mogę to wyjaśnić – mruknął, wciąż przeglądając artykuł i przeklinając cicho, gdy zobaczył zawartość czasopisma.

Zaśmiała się głucho.

Universal TruthsWhere stories live. Discover now