Gdybym miał sad

1.1K 49 5
                                    

"Gdybym miał sad to pracowałbym do upadłego."

Draco zamknął drzwi citroena i skierował kroki w stronę domku Hermiony. Uśmiechnął się do siebie — w ciągu ostatnich kilku tygodni czynność ta stała się bardzo znajoma. Jego wzrok przyciągnął błysk ruchu i pomachał do Penelopy na padoku z hipogryfami. Wilhelmina zauważyła go i zamachała skrzydłami na powitanie.

Pochylił głowę do niej z kolejnym małym uśmiechem, a potem głęboko wciągając powietrze, wspiął się na szczyt wzgórza. Powietrze uległo subtelnej zmianie – i światło. Lato naprawdę zbliżało się ku końcowi i zaczynała się jesień. We wtorek zabierze Astorię do szkoły. Westchnął, mając nadzieję, że będzie się tam czuła dobrze.

Ale wtedy drzwi się otworzyły i Hermiona wyjrzała na zewnątrz – boso i w szlafroku – a jego melancholijne myśli odleciały. Hermiona również pomachała do Pen, po czym szybko pociągnęła Draco do środka. Przeszedł przez drzwi do salonu i omiótł wzrokiem przytulną przestrzeń. Będzie za tym tęsknił – i to bardzo. Spędził tu tyle przyjemnych godzin.

– A ty, z czego się tak śmiejesz? – zapytała Hermiona z cwanym uśmiechem, spiesząc korytarzem do swojej sypialni. - A ja wciąż się ubieram! Byłeś tak tajemniczy, jeśli chodzi o to, dokąd dzisiaj idziemy, że nie mogłam się zdecydować... - urwała, gdy Draco ruszył za nią.

- Uśmiecham się, bo właśnie myślałem o wszystkich miłych chwilach, jakie spędziłem w tym małym domku – i ubierz coś ciepłego. - Draco stanął w drzwiach i skrzyżował ramiona. - Chociaż to, co masz teraz na sobie, jest całkiem ładne.

- Hej. - Hermiona spojrzała przez ramię. Właśnie zsunęła szlafrok i stała przed szafą tylko w brzoskwiniowym staniku i majtkach. Przez głowę Draco przemknęła myśl, że mógłby zakłócić jej czynności – był to rozpraszający element bielizny – ale nie mógł się doczekać planów na ten dzień. Pozostał, więc na miejscu, gdy ona wkładała parę mugolskich dżinsów i za duży sweter.

- Buty czy sandały? - zapytała, wyciągając różdżkę z włosów.

- Buty. Będziemy trochę chodzić po szlakach.

- Ooch, brzmi nieźle. Od dłuższego czasu nie nosiłam dżinsów i butów. - Uśmiechnęła się do niego i pochyliła, by poprawić sznurówki, a umysł Draco odpłynął do ulubionego wspomnienia jakim było jej chodzenie po podjeździe Theo.

- OK, gotowe! - Jej spokojny ton przerwał jego zadumę i Draco patrzył, jak zbliża się do drzwi. Nie ruszył się jednak, pozwalając jej podejść bardzo blisko, aż jej piersi dotykały jego skrzyżowanych przedramion. Spojrzał na nią i tym razem się uśmiechnął.

- Co? - Zerknęła na niego.

- Właśnie decyduje, czy powinienem pozwolić ci przejść, czy może powinniśmy zapomnieć o naszym wyjściu i spędzić dzień w łóżku.

- Trudny wybór. - Uniosła brwi, a on rozłożył ręce i przyciągnął ją do siebie, składając na jej ustach długi pocałunek. Jej dłonie przesunęły się na jego szczękę i objęły jego twarz. – Bardzo trudny – mruknęła po dłuższej chwili. Kąciki jego ust uniosły się, a ona lekko się odsunęła. – Ale jestem ciekawa tych twoich tajemniczych planów.

Wziął głęboki oddech i się cofnął.

- W takim razie chodźmy. Możemy spędzić ten dzień w łóżku, kiedy tylko zechcemy. - Draco poczuł, jak ogarnia go ciepło na myśl, że to prawda.

Hermoine wzięła go za rękę, a on znów się uśmiechnął, gdy wyszli za drzwi.

~OO~

Hermiona wyciągnęła szyję, kiedy Draco zatrzymał samochód na poboczu. Jechali przez około trzydzieści pięć minut w głąb kraju i już dawno skręcili z drogi na prywatną żwirową ścieżkę. Byli pośrodku pięknego pustkowia - wokół nie było nic prócz winnic i drzew — a kiedy Draco wyłączył silnik, zapanowała kompletna cisza.

Universal TruthsWhere stories live. Discover now