To jest wieczór cudów, naprawdę!

1.3K 62 7
                                    

"To jest wieczór cudów, naprawdę!"

Hermiona szła do Posiadłości Notta z Ginny i Harrym, wesoło gawędząc. Wieczór otulił ich ciepłą mgiełką, podkreśloną przez płonące pochodnie, które prowadziły w górę alei. Poczuła dreszcz podniecenia w jej żyłach, gdy zbliżali się do drzwi, które zostały otwarte by wleciało przez nie słodkie letnie powietrze. W środku można było zauważyć dwa gigantyczne gobeliny przedstawiające słońce i księżyc. Stara magia była dziś bardzo silna. Czuła, jak trzeszczy w atmosferze. Najdłuższy dzień i najkrótsza noc w roku; jednoczesne świętowanie triumfu światła, nawet gdy zaczęło ustępować miejsca uwodzicielskiej ciemności. Zarówno czarodzieje, jak i mugole świętowali ten dzień od zarania dziejów. Naprawdę dobrze się tu czuła, będąc częścią czegoś ekscytującego i trochę dzikiego.

Spojrzała na Ginny z nerwowym uśmiechem, a Ginny poklepała ją po ramieniu, po czym podała jej butelkę.

– Może trochę płynnej odwagi, na dobry początek?

Hermiona zgodziła się, przyjmując butelkę z wdzięcznością i napiła się czując jak słodkie pieczenie spływało jej po gardle. Słynna, mocna brandy z jeżyny autorstwa Molly. Bez wątpienia ostatnia destylowana z zeszłorocznych zbiorów niebiesko-czarnych owoców, które bogato rosły za Norą.

Podała butelkę Harry'emu, który jej podziękował i pociągnął duży łyk. Trio minęło ogromny stos gałęzi i patyków ustawionych na późniejsze ognisko i zbliżyło się do domu. Ginny zasalutowała ułożonemu w stos drewnie i przyłożyła butelkę do ust, jej ledwo zakryty biust podskakiwał w ciasnym gorsetowym kostiumie, gdy przełykała. Wytarła usta i podała na wpół pustą butelkę z powrotem Hermionie, która zwykle by odmówiła, ale zamiast tego wzięła drugi głęboki łyk, czując się dobrze już po pierwszym.

- Okej, wieśniacy! Jakie są rozkazy na dzisiejszy wieczór?

- Nie upij się za bardzo! - wrzasnęła Ginny.

- Tak, racja - wyszeptał Harry w sposób oczywisty. Obie dziewczyny go uderzyły.

- OW! Okej, okej, spróbujcie znaleźć w tym tłumie, ludzi z poważnymi pieniędzmi i bądźcie dla nich czarujące!

- Uprzejme, ale zdystansowane! - Hermiona zdecydowanie czuła teraz działanie brandy.

Harry spojrzał na nią, jakby była szalona.

- Nie przejmuj się. – powiedziała Ginny, chichocząc razem z nią, gdy Harry potrząsnął głową.

- Och i drugi cel! - wrzasnęła Ginny. - Nie pozwolić, aby MAMA się upiła! - Harry i Hermiona wybuchnęli śmiechem, a Ginny potrząsnęła im pod nosem pełną butelką eliksiru trzeźwiejącego. - Jeśli ktoś z was, zobaczy, jak pije drinka, powiedzcie mi, żebym mogła podbiec i wlać jej to do środka!

Harry położył dłoń na piersi i skłonił się nisko.

- Masz moje słowo, piękne dziewczę. - Hermiona zachichotała słysząc słowo dziewczę, a Ginny zasalutowała jej dwoma palcami, co sprawiło, że śmiała się jeszcze mocniej.

– Ale poważnie. - Hermiona zatrzymała przyjaciół, zanim weszli po schodach do domu. - Nikt nie wychodzi, nie mówiąc o tym pozostałym. I nie pozwalamy sobie nawzajem zbytnio się upić lub brać dziwnych narkotyków. - Harry i Ginny zgodzili się, zanim przeszli przez drzwi.

Wejście do foyer było jak przejście przez bramę do innego świata. Ciemne, chłodne wnętrze, które zapamiętała Hermiona, zostało całkowicie przekształcone w złotą grotę. Na każdej powierzchni musiały być tysiące zapalonych świec, które unosiły się w powietrzu. Winorośl wiła się po ścianach, a delikatne pnącza przecinały sufit. Pniaki drzew przeplatały się z dekadenckimi kompozycjami kwiatowymi. Efekt natury w pełnym rozkwicie przejął wszystko, co zostało stworzone przez człowieka. Piękny chaos zieleni i światła.

Universal TruthsWhere stories live. Discover now