Przy bliższym poznaniu, lepiej go można zrozumieć

1.1K 52 3
                                    

"Przy bliższym poznaniu, lepiej go można zrozumieć."

Hermiona ziewnęła nad swoimi notatkami, gdy siedziała przy kuchennym stole, próbując dokończyć akapit, nim przez zachodzące słońce będzie potrzebowała światła świecy. Po kilku dniach dzielenia czasu między dziennikami Blacków a pracą w terenie, była całkowicie wyczerpana. Nie pomogły też nieprzespane noce. Jej usta wygięły się w uśmiechu – nie żeby czegoś żałowała.

Odchyliła się i przeciągnęła. Podczas gdy jej mózg był zmęczony i przydałaby jej się jedna noc nieprzerwanego snu, jej ciało czuło się cudownie. Nie pamiętała, kiedy ostatnio była tak zrelaksowana. Nawet ta mugolska lekcja jogi, którą próbowała kilka lat temu, nie mogła pobić regularnego, spektakularnego seksu. Zachichotała do siebie, jej umysł był daleko, gdy skubała koniec swojego pióra.

Nagle jej Fiuuu ożyło z rykiem, a ona podniosła wzrok i zobaczyła głowę Ginny wpatrującą się w nią oskarżycielsko z drugiego końca pokoju.

- Hermiono. Jean. Granger. TRZY sowy, które wysłałam z TRZEMA listami i BRAK ODPOWIEDZI!? Dobrze, że mieszkasz z moim bratem i siostrą, którzy zapewnili mnie, że żyjesz, bo inaczej musiałabym zgłosić twoje zaginięcie!

Hermiona wstała od stołu i z grymasem ruszyła w stronę swojego kominka.

- Tak mi przykro, Gin. Po prostu... Dużo się dzieje. Ze stadem i tym niesamowitym materiałem źródłowym, który znalazłam. - Odwróciła wzrok. – A także, osobiście. Ale to nie jest wymówka, żeby cię zaniedbywać.

- Och, wiem, co się dzieje – powiedziała Ginny. - Pen nie jest ślepa, ani nie ma nic przeciwko odrobinie soczystych plotek. ALE – rzuciła bardzo nieprzekonującą, zranioną minę – Jestem bardzo zraniona, że ​​jeszcze się ze mną tym nie podzieliłaś.

- Cóż, nie wiem, czym mogę się jeszcze podzielić... - Hermiona machnęła słabo.

- Niewiele do podzielenia się – to prawda, że się PIEPRZYSZ!? - W przytulnym pokoju rozległ się głos Ginny.

Wzrok Hermiony padł na otwarte okno w kuchni i pospieszyła, by je zamknąć.

- Ciszej! Jezu. Dlatego czasami niechętnie z tobą rozmawiam!

- OKEJ, OKEJ. - Głos Ginny zniżył się do przesadnie niskiego i modulowanego tonu i wzięła głęboki oddech. - Czy się pieprzysz?

Hermiona zaśmiała się i położyła dłonie na twarzy.

- Tak.

- Nie słyszaałaam! - zaśpiewała Ginny.

- TAK. DOBRA! TAK. Szalejemy ze sobą i jest fantastycznie, wygrałaś swoje pięćdziesiąt galeonów, a ja nie mam dość, i miałaś rację we wszystkim! Miałaś rację. - Hermiona podniosła ręce z twarzy, ukazując głupkowaty uśmiech.

- Opowiedz mi wszystko. - Oczy Ginny zabłysły, a Hermiona opadła przed palenisko, aby szybko podsumować wszystko, co wydarzyło się od ich ostatniej rozmowy.

- Okej, tak, świetnie. Kilka tygodni temu poszłaś na imprezę, a on wrócił z tobą do domu. Kilka razy doszłaś. Długo go nie było. Jego ciocia jest super. - Ginny machnęła ręką. - Ale powiedz mi ciekawsze rzeczy. Czy jest zimny i rozkazujący w łóżku? Czy ci rozkazuje? „Połóż tam nogę. A teraz usiądź na mojej twarzy". - Przybrała elegancki akcent i uniosła władczo brew.

Hermiona roześmiała się głośno.

- Nie! Ty zdziro. - Ginny tylko spojrzała na nią wyczekująco. – Mam na myśli, że jest bardzo pewny siebie, ale też całkiem słodki.

- Ale nie nudny?

- NIE! Wręcz przeciwnie. Jest niesamowity.

Ginny wydała z siebie cichy wilczy gwizd.

Universal TruthsDove le storie prendono vita. Scoprilo ora