31. Dziękuję, że jesteś

195 13 8
                                    

Obróciła się, by ujrzeć niebieskie kocie tęczówki, w których zebrała się sama furia. Więc Kicia złapała przynętę... Uśmiechnęła się chytrze gotowa zagrać w grę, która została jej nałożona. Czuła w samiutkich kościach, iż będzie to świetna zabawa. Widząc coraz większą frustracje wymalowaną na twarzy blondyna zaśmiała się szczerze nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego, gdyż tak toczyli również walkę. 

- Cóż przyszłam odwiedzić Twoją śpiącą Królewnę. - powiedziała obojętnie.

- Godziny odwiedzin już dawno się skończyły Lila. - warknął głucho.

- Naprawdę? Myślałam, że jesteśmy tak bliskimi przyjaciółkami z Marinette. Dlatego ta naiwna pielęgniarka mnie wpuściła. - słysząc każde ze słów krew coraz bardziej mu wrzała. - Powinieneś być bardziej ostrożny Koteczku, Twoja Księżniczka może skończyć bardzo marnie. Ciekawe co byś zrobił gdyby nie wybudziła się ze snu.

Coraz bardziej odczuwał w sobie strach, niepokój, chęć zemsty. Gdyby naprawdę odważyłaby się skrzywdzić jego Panią oddałby piękne za nadobne. Zniszczyłby ją, zanim zdążyłaby zamrugać. Nie raz wyobrażał sobie moment, a którym używa kotaklizmu na Rossi. Z satysfakcją oglądałby popiół, w który się obróciła. Od kiedy ją poznał była strasznie kłamliwa. Nie zna drugiej tak okropnej osoby chodzącą po tym świecie. Starał się okiełznać swoje emocje doskonale zdając sobie sprawę, że powinien nad sobą panować. Stabilizacja, Marinette jej potrzebowała. Obudzi się, jeżeli zapanuje nad swoją destrukcją. Musi zapanować nad samym sobą, ponieważ jest właśnie ucieleśnieniem tej siły.

Zajrzał głęboko w siebie. Powoli odnajdywał głębie wszystkich emocji, które mu towarzyszyły. Począwszy od tych dobrych, po te najgorsze. To z nich pochodziła jego ciemna strona posiadająca niebieskie oczy. Skupił się na nich... Musiał je odpowiednio wykorzystać.

Strach, który może zniknąć, gdy znajdzie się w jej objęciach.

Niepokój, odczuwa go, gdy nie ma jej w pobliżu. Jest stałym elementem w jego życiu.

Zemsta, która narasta z każdym niebezpieczeństwem, gdy ona znajduję się wewnątrz jego. Nie pojawi się jeżeli będzie jej bronił.

Nagle otworzył oczy, które nie lśniły zebrana furią. Czuł opanowanie, wiedział jak wykorzystać swoją moc. Położył ręce na sobie kumulując moc destrukcji. Gdy otwierał dłoń, uchodziła z niej czarna, kulista materia, która emanowała zielenią oraz fioletem. Usłyszał głośne przełknięcie śliny farbowanej lisicy. Napędziło go to pewną satysfakcją, ponieważ im więcej strachu odczuwała tym jego siła wzrastała. Był ucieleśnieniem zniszczenia, jest Panem i Władcą. Ona będzie się słuchać, ponieważ dopóki posiada miraculum jest Yang. Drugą połową równowagi tego świata.

- Proszę, proszę. Widać jaki ojciec taki syn. Nic dziwnego, że jesteście do siebie tak uderzająco podobni. - cały czas wzrok miała utkwiony w sile rękach bohatera.

Starał się nie słuchać niczego co mówiła, nie mógł zaprzepaścić wyrównania mocy. 

- Nie spodziewałam się, że będziesz Kotem. Ciężko byłoby połączyć fakty, gdyby nie mój zleceniodawca. Nie rozumiem jakim cudem otrzymałeś tak potężną biżuterię bohaterze? - te słowa wypluła niczym jadem. - No tak... Tylko wtedy mogłeś otrzymać miraculum... Dawno je już posiadasz, co? Moc destrukcji nieźle musi Ci ostatnio dokuczać. Wzrost magii, poważna sprawa. Ciekawe co stałoby się z Tobą gdybyś się w niej zatracił do obłędu? Co powiedziałyby Marinette? No patrz, tyle pytań, a zero odpowiedzi.

Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!Where stories live. Discover now