14. Witaj Lisa

230 17 98
                                    

Usłyszawszy pierwszy budzik dziewczyny niechętnie przekręcił się lekko w bok. Poczuł tuż obok siebie pewną istotę na co gwałtownie wstał. Spojrzał w spokojnie śpiącą twarz Marinette, a wspomnienia z poprzedniej nocy gwałtownie do niego powróciły. Odetchnął z ulgą, nie mogąc odwrócić wzroku od przyjaciółki. Nie mógł się napatrzeć. Była taka piękna, taka bezbronna, dla blondyna wręcz idealna. Im dłużej się na nią patrzył tym bardziej przepadał. Wiedział, że jest na straconej pozycji już od dawna, ona właśnie oplotła go na ciasny węzeł, którego nie mógł rozwiązać, nawet jeżeli chciałby to zrobić. Jest ona narkotykiem, który płynie nieprzerwanie w żyłach. Jeżeli jest jej niedostatek można poczuć się tak jakby tonął w żalu, bólu, łzach

- Księżniczko, budzimy się. - niechętnie dotknął jej ramienia i zaczął poruszać.

- Jeszcze pięć minut Koteczku. - mruknęła, ciągnąc bohatera za rękę.

Z jego piersi wydobyło się miauknięcie. Nie mógł nic zrobić, tylko się do niej przytulił. Wtulał się w jej plecy. Jego lewa ręka przeczesywała luźne kosmyki granatowych włosów, prawa zaś była przytula przez Marinette. Ich nogi splotły się ponownie, a koci ogon owinął się o łydkę towarzyszki. Czuł się zrelaksowany przez co mógł jedynie mruczeć, co także uczynił. Pierw przyjemności, szkoła nie zając. Może poczekać.

•••

Dupain - Cheng była niezwykle zła na Czarnego Kota z powodu braku obudzenia jej na czas. Upierał się wręcz, że budził ją, ale młoda projektantka była bardziej zainteresowana wtulaniem się w jego dłoń. Przeprosił ją po kilku minutach kłótni, po czym ukłonił się szarmancko i wyskoczył z wieży swojej Księżniczki.

Posiadała niezwykłe dobry humor co zdarzało się dziewczynie co raz częściej. Pewien gość, który wkładał się do niej nie tylko po łakocie z piekarni wdarł się także do jej codzienności. Nie wyobrażała dnia sobie bez jego obecności, głupich żartów czy nawet słowa związanym z "Księżniczką".

Dzień zapowiadał się na zupełnie normalny. W szkole panował chaos. Jedni biegali na boisku, inni na piętrach tuż obok klas. Nikt nie lubił wchodzić do budynku wczesnym rankiem, panował największy burdel. Najgorsze było rozpoczęcie zajęć z nauczycielem, którego nie lubi się z całego serca. Jeżeli ma zły humor, wstał lewą nogą to kaplica dla ulubieńców.

Jak tylko weszła do klasy panował chaos. Alix oraz Kim przekrzykiwali się wzajemnie na temat zawodów niewiadomego pochodzenia. Max konstruował kable na stole, Nathaniel rysował w swoim tablecie, Chloé z Sabriną zdawały się nie interesować się klasą jak zwykle, natomiast Lila... Nie było jej. Co mogło być dziwne dla bohaterów, ponieważ zawsze informowała o byle jakiej nieobecności, argumentując, że wybiera się na spotkaniu z arystokracją, ważnymi osobami w kraju czy ze sławą. Klasa jej kłamstwa łykała jak świeżutkiego bułeczki, ale nie Marinette. Ona doskonale wiedziała, że parszywa lisica kłamie jak najęta. Odkąd tylko pojawiła się w murach budynku stara się zamienić życie dziewczyny w piekło. Może i powodem była jej miłość do Agreste'a, ale... czy nadal to uczucie istniało?

Nie wiedziała jak ma odpowiedzieć na to pytanie, nie wiedziała nawet czego chce. Co gorsze wokół niej kręcili się dwaj blondyni, którzy mącili w głowach młodej kobiety. Z jednej strony Adrien Agreste, chłopak, który od pierwszego dnia skradł jej serce przez parasolkę. Z drugiej strony Czarny Kot, lojalny partner w walce, przyjaciel oraz rycerz w kociej zbroi. Obaj skradają jej serce po maluteńkim kawałeczku. Tylko czy jak przyjdzie moment wyboru będzie gotowa?

Granatowłosa usiadła na swoim miejscu, Alyi dziś w szkole miało nie być z powodu wyjazdu do lekarza. Co oznaczało, że nie otrzyma wsparcia przy Adrienie. Nie żeby było jej potrzebne, umiała przy nim rozmawiać. Chryste, umiała z nim rozmawiać! Miała ochotę krzyczeć z radości lecz przyzwoitość podtrzymywała ją na uwięzi.

Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz