3. Łowca Krwi

441 36 91
                                    

Marinette wróciła do domu, niezbyt szczęśliwa. Zachowanie Kota bohaterkę aż tak bardzo ją nie zdziwiło. Tyle razu mówiła, że jej serce należy do kogo innego. Poza tym nie może z nim być, nie po tym co się stało. Dobrze wie jak ich miłość wygląda, kiedy są razem. Nawet jeżeli są sobie przeznaczeni nie mogą się zejść. Za bardzo się tego obawiała. Wizji zniszczonego księżyca... Miasta, a nawet i świata.

Dziewczyna siedziała skulona na łóżku przytulona do pierwszej, lepszej poduszki. Czuła się okropnie, tak jakby coś utraciła. Fakt, Czarny Kot to tylko przyjaciel. Tylko, że jest Adrien, ten cudowny blondyn bez skazy. Inne dziewczyny lecą tylko na pieniądze jego ojca, sławę oraz nazwisko, ale nie ona. Dla niej to nie miało znaczenia, nie to się liczyło. Adrien to cudowny człowiek, bez wad. Jest idealny sam w sobie, jego czyny też to mówią. Zawsze zachowuję się nienagannie, a jego sumienie jest czyste jak łza.

- Nad czym tak myślisz Marinette? - zapytało stworzenie kreacji, siadając na ramieniu.

- Dobrze wiesz o czym Tikki. Chodzi o Czarnego Kota. Nie mam odwagi mu powiedzieć o Białym Kocie. Naszej miłości, która zniszczyła świat. Po prostu nie mogę, to go zabije oraz także mnie... - mruknęła ciemnowłosa z poduszki.

- Sama dobrze wiesz, że kiedyś pozna prawdę. Lepiej powiedz mu to teraz nim będzie za późno - ostrzegła odlatując

Bohaterka zastanawiała się nas sensem słów opiekunki. Może i czerwone stworzonko ma rację? Powinna powiedzieć mu o tym wcześniej. Tylko jakby zareagował na to Koci bohater? Pytałby co się stało? Zerwał kontakt? Olał to i dążył do upragnionego celu? Nie wiedziała tego, nikt nie wiedział. Sama nie była na to gotowa psychicznie oraz fizycznie.

Martwiło ją niemiłosiernie, że jutro kolejny dzień szkoły. Nie mogła się doczekać spotkania z przyjaciółmi, a szczególnie z przystojnym blondynem. Jedynym minusem było to, że jutro ma najgorsze przedmioty. Masakra. Chociaż może patrzeć na młodszego Agreste'a.

•••

U Adriena nie było najlepiej. Wyglądał jakby miał popełnić samobójstwo. Był bez chęci do życia. Miał mieć jutrzejszego wieczoru sesję zdjęciową na tle jesiennego miasta. Dla fotografa coś pięknego, ale dla niego? Już niekoniecznie. Szanowny Vincent na pewno przyprowadzi dla niego kompankę do fotografowania. Adrienowi to bardzo przeszkadzało. Jakby miał mieć z kimś sesje to wolałby, aby była ona z Biedronką. Chociaż mogłaby się na to nie zgodzić, w końcu nie lubi zdjęć.

- Plagg! - zawołał chłopak swojego podopiecznego bez powodzenia. - Plagg, żarłoku chodź tutaj! - ponownie zawołał swoje kwami.

- Czego chcesz dzieciaku? Nie widzisz, że spożywałem swój ekskluzywny ser, który dojrzewał kilka miesięcy! KILKA MIESIĘCY! - krzyknął, aby blondyn zrozumiał.

- Plagg, Ty tylko jesz i jesz. Idziemy - otworzył okno po czym krzyknął. - Plagg, wysuwaj pazury!

Bez problemu stanął jako Czarny Kot. Czuł tą wolność, której nigdy mu nie dano. Jako Adrien musi przestrzegać nadanych mu reguł. Jednakże jako bohater, już nie. Jest prawdziwym sobą. Koci bohater bez zawahania wyskoczył przez okno i skakał po paryskim dachach. Potrzebował chwili dla siebie, bez widoku jego ukochanej. No właśnie, ukochanej. Dla niego to już raczej nie będzie ukochana...

- Cisza i spokój - powiedział sam do siebie i udał się w kierunku jego ulubionego dachu.

Bez zbędnych przeszkód tam się dostał. Usiadł na krańcu dachu i wtopił wzrok w cudowny widok. Było już ciemno, a miasto kładło się do snu. Rozmarzony blondyn spojrzał ostatni raz na wieżę. Bardzo długo trzymał na nim wzrok nie zauważając, że nad inną dzielnicą Paryża czai się nowy złoczyńca pod osłoną nocy. Nie wracał na nic innego uwagi, dopiero gdy tuż obok niego pojawiła się znana mu osoba wyszedł z transu. Spojrzał na nią zaskoczonym wzrokiem.

Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!Where stories live. Discover now