Rozdział 21

1.1K 55 75
                                    

-

"Through drought and famine, natural disasters,

my baby has been around for me.

Kingdoms have fallen angels be calling,

none of that could ever make me leave."

-

(Y/n pov)

Bukiet kwiatów przeprosinowych od Lucasa stał na twojej szafce nocnej. Nie mogłaś się zmusić do ich wyrzucenia. Przecież nie było powodu, by wyrzucać idealnie dopracowanej kompozycji kwiatowej. Przetarłaś oczy z senności, uderzając o unoszącą się klatkę Chana.

Wczoraj wieczorem wybraliście się we dwoje na szybki nocny jogurt, rozmawiając bez przerwy o pomysłach na ślub. Już nawet nie wiesz, ile razy Chan denerwował cię swoimi nonszalanckimi komentarzami: "Będziesz wyglądać przepięknie w sukni ślubnej" i "Nie mogę się doczekać, aż zobaczę pierścionek na twoim palcu" to tylko kilka z nich. Po skończeniu mrożonego jogurtu Chan odwiózł was do rezydencji i skończył, kładąc się na twoim łóżku z wyczerpania.

Odwróciłaś się twarzą do Chana, uśmiechając się lekko. Jezu, ten człowiek był naprawdę dziełem Boga. Przesuwając palcem po jego twarzy, podziwiałaś jego nieziemskie rysy: wspaniałe czoło, prosty nos, ostrą linię szczęki. Później dotarłaś do jego ust. Dobry Boże, jego usta były po prostu wspaniałe. Podziękowałaś niebiosom, że miałaś okazję je pocałować.

Chan powoli otworzył oczy, a jego źrenice od razu wyłapały słabe promienie słońca wpadające przez okna sypialni. Był tak cholernie piękny. Twój narzeczony wpatrywał się w ciebie, podziwiając twoje rysy. Chan uśmiechnął się głupio i odgarnął zabłąkany włos z twojej twarzy, mówiąc, "Nie obczajaj mnie, kiedy śpię". Nadąsawszy się na jego oświadczenie, zmrużyłaś w jego kierunku oczy, "Wcale cię nie obczajałam".

Zaśmiał się, "Tak, na pewno".

Przełknęłaś głośno ślinę. Jego śmiech był niski i chrapliwy ranem. Z jakiegoś powodu uważałaś to za seksowne.

Chan przyciągnął cię bliżej siebie, przytulając się do twojego ciepła. Objęłaś go z powrotem, uśmiechając się jeszcze szerzej, gdy byłaś tak blisko niego. Przerwa między wami się zamknęła i leżeliście spokojnie.

"Jeszcze pięć minut", wymamrotał Chan w twoje włosy.

-

Odwinęłaś ręcznik ze swojego ciała i zanurzyłaś stopę w chłodnej wodzie basenu posiadłości. Słońce jasno świeciło na niebie, padając na wszystko pod nim, w tym twoją skórę i strój kąpielowy z odkrytymi plecami.

"Wow," wydyszał Kevin. Powoli opuścił okulary na nosie, jak facet z tych sztampowych komedii romantycznych. "Zaczynam żałować, że umawiam się z Jacobem". Rzuciłaś w niego klapkiem, od którego zrobił ładny unik.

W jednej ręce niósł piłkę plażową, a w drugiej szklankę lemoniady truskawkowej. Ku twojej rozpaczy, Kevin był też bez koszulki. Wcześniej myślałaś, że był po prostu naturalnie szczupłym mężczyzną. Jednak w rzeczywistości był dość stonowany, biorąc pod uwagę linie mięśni na jego ciele.

Jacob zakaszlał głośno, "Odsuń się, zdziro. Masz Chana do ślinienia się."

Zachichotałaś w odpowiedzi. Kevin był niezłym ciachem, ale teraz naprawdę widziałaś w nim tylko przyjaciela. On należał do Jacoba, a ty do Chana. Tak było dobrze.

Bonnie & Clyde | Bang Chan Mafia AU [tłum.]Where stories live. Discover now