Rozdział 6

1.3K 65 54
                                    

Chan's pov

To była dziewczyna z wcześniej.

Niestety.

Mentalnie uderzył się w czoło. Zachował się strasznie chamsko podczas ich pierwszego spotkania. Pewnie teraz jego narzeczona go nienawidzi. Głupek ze mnie, pomyślał.

Zacisnął szczękę. Pozostali członkowie spojrzeli na niego, czekając na jego rozmowę z kobietami. Chan lekko odchrząknął i przemówił, głosem niższym niż zwykle, "Myślę, że powinniśmy wszyscy dostać się do naszej kwatery głównej. To bliżej niż terytorium Jina".

Babcia oraz, jak się wydaje, matka pokiwały na potwierdzenie. Ich oczy nadal były szeroko otwarte w szoku po wydarzeniu, które miało przed chwilą miejsce. Nie mógł jednak nic mówić. Gdyby był na ich miejscu, też by milczał. W końcu prawie zginęły.

Z drugiej strony, Changbin, Hyunjin i Seungmin starali się powstrzymać od śmiechu, gdy prowadzili krewnych Jina do ich kuloodpornego minivana. Chan podejrzliwie uniósł brwi. Z czego oni się tak śmieją?

Hyunjin otworzył kobietom drzwi i pomógł ich usiąść na tylnych siedzeniach. Posłał im lekki uśmiech. "Zadbamy o wasze bezpieczeństwo". Uśmiechnął się szerzej, widząc lekki rumieniec na twarzach babci i mamy. Ah, jego chłopięcy urok zawsze był przydatny. Zamknął drzwi, a następnie zmarszczył brwi, odwracając się do reszty grupy. Zdał sobie sprawę, że najmłodsza kobieta nie była niewzruszona jego urokiem i przystojnością.

"I co ja takiego teraz zrobiłem" Zapytał Chan. Był szczerzę zakłopotany. I zirytowany.

W końcu reszta trzech mężczyzn zaniosła się histerycznym śmiechem. Chan tylko przymrużył oczy i westchnął. Mieli szczęście, że myślał o nich jak o braciach. W innym wypadku zabiłby ich wszystkich w tym momencie, wyłącznie przez to, jak z niego żartowali.

"Szefie, przepraszam, ale uh", zaczął mówić Seungmin trzymając się za brzuch. Miał problem z wysłowieniem się, przez to, że śmiech zabierał całe powietrze z jego płuc. "Brzmiałeś dziwnie, jak mówiłeś".

"No, zmieniłeś ton" wysapał Changbin. "Nie mów mi, że to była próba brzmienia bardziej męsko?".

Chan z irytacją wypuścił powietrze przez nos. Czekał, aż śmiech ucichnie, co zajęło chwilę czasu.

W końcu Hyunjin wytarł z kącików oczu łzy spowodowane śmiechem. "Jak dobrze, że nie mamy kobiet w SKZ. Byłbyś pośmiewiskiem wśród Pań". Powiedział, klepiąc lekko Chana po plecach. "Szkoda, że twój dobry wygląd idzie na straty. Jesteś do dupy jeśli chodzi o dziewczyny."

"Poza tym, dwie z nich są stare... Dlaczego jesteś taki niezręczny?"

"Ludzie, przestańcie się śmiać z szefa, to nie jego wina."

"Musi się z kimś przespać."

Chan strącił rękę Hyunjina ze swojego ramienia i zacisnął usta. Doskonale wiedział, że jest u niego słabo z kobietami. Oczywiście z wyjątkiem jego mamy. Był synkiem mamusi.

Ale dostaje tajne lekcje od Minho jeśli chodzi o płeć przeciwną... więc niech się śmieją.

"Wracajcie ze swoimi nieistniejącymi umysłami do misji, idioci. Lepiej bądźcie czujni — to bliscy Jina, więc jeśli stanie im się coś złego, mamy przejebane." Powiedział Chan rozkazującym tonem. Powinien był wybrać bardziej posłusznych członków, takich jak Woojin czy Jeongin, aby mu towarzyszyli. Ci doprowadzali go do szaleństwa swoimi wygłupami.

Niemniej jednak bez sprzeciwu wsiedli do samochodu. Chan usiadł na miejscu kierowcy, a Changbin na miejscu pasażera. Włączając silnik, rzucił szybkie spojrzenie we wsteczne lusterko, odnajdując twoją twarz.

Bonnie & Clyde | Bang Chan Mafia AU [tłum.]Where stories live. Discover now