Rozdział 20

1.1K 55 58
                                    

-

"Should I give up,

or should I just keep chasing pavements?

even if it leads nowhere?

Or would it be a waste,

even if I knew my place,

should I leave it there?

-

(Y/n pov)

Polubienie Mori, nowego kota Minho i Jisunga zajęło ci około ośmiu godzin. Para zmusiła cię do zaprzyjaźnienia się z niebieskookim Birmanem. Po kilkukrotnym razie przystawiania ci zdezorientowanego kota do twarzy poddałaś się. Na szczęście zostaliście najlepszymi przyjaciółmi — Mori lubiła cię bardziej, niż swoich właścicieli. 

Para Minsung była lekko zazdrosna o twoją zdolność przekabacenia sobie kota. 

W rozkojarzeniu głaskałaś Mori na ławcew parku. Okazuje się, że koty nie lubią być na smyczy, ale lubią spacery. Kilka chwil temu zwierzę o białej sierści robiło ósemki wokół twoich nóg, jakby rozumiejąc twoje stwierdzenie, "Idę na spacer po mieście", i sycząc na Jisunga, gdy zapytał, czy mógłby się przyłączyć.

Woojin złapał cię za ramię, zanim zdążyłaś wyjść z rezydencji i przyciągnął cię z powrotem do swoją stronę. Unosząc brew, zapytał, "Naprawdę myślisz, że pozwolimy ci odejść z naszego pola widzenia?" Zacisnęłaś usta i zirytowana położyłaś ręce na biodrach. "Powinnam być w stanie dokonywać własnych wyborów w tym wieku, chłopcze. Mori mnie ochroni."

Młody człowiek spojrzał na ciebie niewzruszony. "Masz szczęście, że Chan jest teraz na spotkaniu." Wyciągnął coś z tylnej kieszeni. Pistolet. "Przynajmniej upewnij się, że masz przy sobie broń." Woojin wręczył ci broń, którą schowałaś do torby. Dał ci pstryczek w czoło, zanim powiedział, "To za wychodzenie samemu. Nie rób niczego głupiego i wróć przed piątą."

Zasalutowałaś mu, "Tak, proszę pana" i wyszłaś z rezydencji z Mori radośnie tańczącą wokół twoich stóp.

-

Mori zeskoczyła z twoich kolan przeciągając się. Zauważyła kilka fruwających motyli i zaczęła je gonić. Niemal chwilę potem przed twoją twarzą pojawił się bukiet kwiatów.

Chyba sobie kurwa żartujecie.

Kwiaty zostały zabrane od twojej twarzy i wzroku, który zastąpił zakłopotaną, uśmiechniętą twarz. Lucas? Znowu?

"Czego do diabła chcesz psycholu?" spytałaś, plując jadem. Mori wyczuła twój gniew i wróciła do ciebie, sycząc na przybysza. Oczy Lucasa zabłysły z radości kiedy dostrzegły małe kocie stworzenie i pochylił się, by je pogłaskać. Niestety kotka nie sprzeciwiała się temu, że dotyka jej futra. Tak naprawdę wyraz twarzy Mori w stosunku do Lucasa całkowicie się zmienił — teraz praktycznie mruczała. Uchyliłaś usta po zdradzieckim zachowaniu kota.

Młody człowiek, wyczuwając twoje zdziwienie roześmiał się. "Jestem dobry jeśli chodzi o zwierzęta, jeśli zapomniałaś". Warknęłaś w jego kierunku. "Oczywiście, że nie zapomniałam... pfttt." 

Chłopak uniósł brew. Nie kupił twojego oczywistego kłamstwa. Prychnęłaś na niego, "Co ty tu w ogóle robisz?" Podniósł kota jedną ręką i wręczając ci bukiet kwiatów, usiadł obok na ławce. Kwiaty miały różne odcienie różu, czerwieni i bieli: róże, goździki i tulipany — kwiaty na przeprosiny. Instynktownie powąchałaś je, prawie się uśmiechając. Pachniały całkiem ładnie.

Bonnie & Clyde | Bang Chan Mafia AU [tłum.]Where stories live. Discover now