Rozdział 4

57 11 2
                                    

I jak tam Janusze? 

Wiecie już kim jest tajemnicza osoba, która uratowała Jiminka?

Macie jeszcze trochę czasu na myślenie, bo .... jak to mam w zwyczaju... dzisiaj nie będzie JM tylko, dalsze losy JK... hihihihi... uwielbiam Was dręczyć ;)

**************************************************************

pov JK

Mijał właśnie drugi tydzień października.

Był piątek.

Od dwóch tygodni uczestniczę już w zajęciach stacjonarnych. Gips na ręce i na nodze został zastąpiony stabilizatorami. Nadal wspomagałem się jeszcze kula. Ból żeber pojawiał się tylko po intensywnym wysiłku, kiedy byłem cały dzień na nogach. Czułem się ogólnie dobrze.

Tylko z moją pamięcią nadal nic się nie zmieniało. A rodzina i najbliżsi nadal mi w tym nie pomagali.

Wszyscy liczyli podobno, że coś może się zmienić, kiedy znajdę się ponownie w moim studenckim domu. Ale nic takiego się nie stało. Nie poznawałem tego miejsca.

Jedyne co przeżyłem jak się w nim zlazłem to szok.

Nie sądziłem, że mógłbym mieszkać w takich luksusach. I to za taka skromna cenę. Ale po raz kolejny usłyszałem to samo. Że cena jest tak niska ze względu na jakieś koligacje Jina z właścicielem. Odpuściłem ten temat. Bo nie mogłem przecież narzekać. Była to zdecydowanie korzyść dla mnie. Więc siedziałem w tej kwestii cicho. Przez pierwsze dni, zanim z dniem pierwszego października dostałem zgodę na powrót na uczelnię, poznawałem ten dom na nowo. Chętne korzystałem z jego udogodnień. Grałem na konsoli i poznawałem możliwości komputera znajdującego się w gabinecie.

Wtedy też spróbowałem wrócić do życia tego społecznego. Nie było to jednak proste. Nadal nie przypomniałem sobie haseł do różnych aplikacji. Liczyłem trochę, że może, skoro podobno wcześniej korzystałem z tego sprzętu, to będą one po prostu automatycznie ładować. Ale tak nie stało. Cóż po części to logiczne bo sprzęt był do użytku wszystkich domowników, a każdy cenił sobie przecież prywatność. Wiec skoro Jin i Tae też mogli z niego korzystać, to hasła nie były zapamiętane. Starałem się jakoś je odzyskać, ale do tego potrzebny był przede wszystkim mój telefon. Niestety został zniszczony podczas wypadku. Teraz miałem nowy. Sprawdzałem wszystkie możliwe metody, ale i to nie pomogło. Nawet wpisywanie wcześniejszych zapamiętanych, z których kiedyś korzystałem a o nich akurat pamiętałem. Blokowałem się z tymi możliwościami na kilka czasem kilkanaście godzin. Nic nie przychodziło mi do głowy.

Co mogło mnie zainspirować do zmiany hasła?

Nie miałem pojęcia.

To irytowało mnie coraz bardziej i powodowało nawrót bólów głowy. Zmuszony byłem rezygnować i dojść do siebie.

Powrót na uczelnię postawił mnie trochę do pionu. Znajomi z grupy przejęli mnie serdecznie i znając moją sytuację, pomagali mi, kiedy taka pomoc była konieczna. Nie byłem z nimi jakoś blisko. Miałem z nimi po prostu normalnej relacje studenckie.

Żaden z moich przyjaciół z naszej paczki nie był ze mną na roku. A to z nimi spędzałem przecież najwięcej czasu. Udało nam się spotkać jak dotąd tylko dwa razy. Nie mogłem jeszcze nawet pić alkoholu, przede wszystkim ze względu na leki, jak i na uraz mózgu jakiego doznałem. Imprezy też odpadały, skoro nie byłem jeszcze w pełni sprawny. Ledwo dawałem radę cały dzień przemieszczać się po uczelni, między zajęciami, a co dopiero iść do pubu czy na dyskotekę. Zwłaszcza, że siedzenie w loży, na trzeźwo, patrząc na naszą ekipę pochłonięta zabawa, jakoś nie napawało optymizmem.

Black Eyes Angel - Druga część Sagi Eyes (zakończone)Where stories live. Discover now