Wspomnienia ukryte w sercach

642 32 0
                                    

Wróciła zmęczona do mieszkania. Spojrzała zrezygnowana w stronę pustego przedpokoju. Nie było nawet jego kurtki, czy butów... Może i jej wujek wrócił niedawno z delegacji, jednakże większość czasu najprawdopodobniej spędzał w garażu. Bądź całkowicie poza Queens... I mimo, że był, wcale go nie było. Wydawało się to głupie, ale taka była rzeczywistość.
Westchnęła ciężko i ściągnęła buty. Odwiesiła kurtkę i weszła do salonu. Z zaskoczeniem zauważyła wyciągnięte pudło ze starymi rzeczami jej ciotki. Uśmiechnęła się na myśl o przejrzeniu i powspominaniu dawnych czasów swojej chrzestnej. Wyciągnęła kilka pamiątek, które otwierały kolejne to wspomnienia w głowie dziewczyny. Muszle znalezione nad morzem podczas wspólnych wakacji, fotografie ze wspólnych wyjazdów... Sporo tego było. Jej uwagę przykuła jednak jedna rzecz. Kapelusz. Wyglądał jak te, które zakładały kowbojki w różnych filmach o Dzikim Zachodzie. Beżowy filc opierał się na sztywnej podstawie. Nie miała pojęcia, z czego była ona wykonana. U podstawy natomiast przebiegał czarny pasek zrobiony ze wstążki. Kapelusz był zadbany, chociaż na pewno miał swoje lata. Wyglądał prawie jak nowy. Gdyby nie zalegający na nim kurz...
Nie przypominała sobie takiego na krycia głowy u swojej cioci. Nigdy, na żadnym zdjęciu nie miała go na sobie. We wspomnieniach też nie widziała takiego kapelusza...
Z czystej ciekawości założyła go i stanęła przed lustrem. Wyglądała jak... Kowbojka. Uśmiechnęła się tajemniczo nasuwając obszerny daszek niżej, prawie na oczy. W tej postawie przypominała te wszystkie tajmenicze postacie, detektywów, czy prezenterów różnych pokazów.
— Wyglądasz, jak twoja mama — usłyszała, na co gwałtownie odwróciła się do swojego wujka. — Tylko w trochę mniejszej wersji.
— Mama? — zdziwiła się dziewczyna spoglądając w lustro.
Co było takiego podobnego? Nie znała jej... Nie miała nawet żadnych zdjęć kobiety, która ją przez pierwsze kilka lat jej życia wychowywała... Emily natomiast miała długie ciemne loki, również ciemne skośne oczy... Nic, co mogłoby ją wyróżniać spośród jej rodziny. Wszyscy byli podobni, jak nie identyczni pod tym względem. A przynajmniej dla niej..
— Twoja mama, a moja siostra... Jesteś bardzo podobna do Sofii — przyznał podchodząc bliżej. Stanął za dziewczyną i uśmiechnął się lekko wracając wspomnieniami. — Wyglądasz, jak jej młodsza wersja. Jak kopia.
— Nie pokazywałeś mi nigdy jej zdjęć, więc... — wzruszyła ramionami. — Nie wiem nawet, jakim była człowiekiem. Zostawiła mnie w moje trzecie urodziny. Porzuciła, jak nic nie wartą zabawkę i szczerze mówiąc mam do niej o to żal... Ogromny żal.
W jednej chwili dotarło do niej, jak bardzo musiało to zaboleć brata kobiety, która uważana była za jej matkę. Mężczyzna westchnął smutno, po czym odszedł siadając na kanapie. Emily ściągnęła kapelusz i przysiadła się. Chciała przeprosić, jednak wcześniej przerwał jej śmiejąc się cicho pod nosem widząc przed oczami swoje wspomnienia.
— To jest jedyna rzecz, jaka mi po niej została, nim... Nim uciekła. No i ty, oczywiście — oznajmił uśmiechając się pochmurnie.
Spuściła wzrok próbując na nowo zrozumieć sytuację, która ją męczyła od wielu lat. Jak widać... Nie tylko jej osoba była pochłonięta szukaniem odpowiedzi na pytanie, którego nigdy nie potrafiła zadać ludziom, którzy dali jej dom, poczucie bycia w rodzinie...
— Nie powiedziała nic. Dlaczego, po co, tylko zniknęła z twoim ojcem. Po prostu. Ciebie znaleźliśmy tego samego wieczoru, kiedy odeszła. Małą śpiącą dziewczynkę... — przypomniał sobie tą chwilę. Jego oczy zaszkliły się. Emily natomiast jedynie słuchała. — Wtedy Scarlett nie zawahała się nawet, żeby wziąć cię pod nasze skrzydła. Sam nie wiem, jak przekonała wszystkich, aby bez problemu nadali nam uprawnienia. Twoja ciocia była po prostu... Niesamowitą kobietą. Pełną jakiegoś ognia, zapału do wszystkiego, zaufania... Czegokolwiek się nie chwyciła, zawsze docierała do swojego celu. Zawsze... Dopóki nie wykończyła ją choroba.
Łzy popłynęły powoli po jego twarzy. Przygarbił się lekko opierając głowę o dłoń. Niby minął już rok, a ból wydawał się wracać... Emily także spochmurniała starając się nie płakać.
– Zarówno moja siostra, jak i Scarlett były... — z całych sił próbował opanować powoli łamiący się głos. — Obydwie były silne, odważne... Nie wiem, nie mam pojęcia, czemu życie pozbawiło mnie obu... Nas... Czemu los nam odebrał tak niesamowite kobiety, członkinie naszej rodziny. Dlaczego...?
Dziewczyna poczuła, jak w jej gardle rośnie gula żalu. Zacisnęła zęby nie wytrzymując. Popłakała się przytulając do mężczyzny. On także zapłakał obejmując ją ręką. Nic więcej nie powiedzieli, a jedynie przytuleni do siebie próbowali się uspokoić.
Płakali tak dobre kilka? Kilkanaście minut? Może nawet więcej... Przytuleni do siebie wylewali w postaci łez cały żal, nienawiść do spotkanego przez nich zrządzenia losu, a także ból po utracie bliskich. I o ile Emily nie miała żadnego pojęcia o relacjach, jakie łączyły ją z rodzicami, tak miłość do swojej ciotki zakorzeniła się głęboko w jej sercu rosnąc nawet po śmierci kobiety. Nie była osobą, którą w pewnej chwili wszyscy zapominają... Była kimś, kto zostaje w pamięci na długie lata życia... A nawet na całe.
— Ale wiesz co ci powiem? — szepnął wujek, kiedy w miarę jego uczucia się zrównoważyły. — Byłyby z ciebie dumne. Naprawdę dumne. W szczególności Scarlett.
— Chciałbym ją teraz przytulić... Żeby była przy mnie, doradziła coś... Cokolwiek — odparła dziewczyna, kiedy łzy wciąż cisły się w oczy.
— Wiem... Wiem, kochanie — powiedział gładząc delikatnie jej włosy. — Ja też... Uwierz, że ja też...
Kolejne minuty mijały im w ciszy. Kompletnie pogrążeni w milczeniu przytulali się do siebie wspominając każdą chwilę. Minął kawał czasu, nim dziewczyna doszła do siebie. Uśmiechnęła się delikatnie, co odwzajemnił mężczyzna.
— Teraz musimy być dla niej silni. Tak samo, jak ona była dla nas — powiedział, na co dziewczyna kiwnęła głową przyznając mu rację.
Przetarła oczy wciąż starając się uśmiechać. Poczuła się lżej. Zrzuciła z serca wszystko, co mimowolnie siedziało w jej duszy i umyśle. Musiała być silna. Dla siebie. Tak samo, jak potrafiła być silna dla Spider-Mana.

Te lepsze dniWhere stories live. Discover now