Pomoc i zaufanie II

869 44 3
                                    

Obudziło ją z rana lekkie szturchanie. Podniosła zaspaną powiekę i mruknęła cicho niezrozumiałe wyrazy.
- Emily, ja jadę - oznajmił z lekkim uśmiechem całując dziewczynę w policzek.
- Oj weź... - jęknęła przecierając to miejsce ręką. - Nie jestem już małym dzieckiem. Dam sobie radę.
- Dzwoń codziennie - powiedział nie zwracając uwagi na jej bulwersy. - W słoiczku zostawiam ci pieniądze na pizzę, czy coś innego. Jak nie przechulasz wszystkiego, reszta jest twoja.
- Ile? - zapytała.
- Jak znajdziesz słoiczek po wysprzątaniu kuchni, sama się dowiesz, młodziaku - oznajmił ze zwycięskim uśmiechem na ustach.
Westchnęła zirytowana zerkając w kierunku zabałaganionej kuchni. Z racji, że ostatnim kucharzem był mężczyzna, Emily niezbyt spodobał się ten układ.
-Ja już idę - powiedział otwierając drzwi.
- Uważaj na siebie - odparła z kanapy.
Drzwi następnie zamknęły się, po czym słychać było przekręcenie klucza. Emily westchnęła cicho, po czym wyszła spod koca. Upadł on na ziemię, natomiast dziewczyna zerknęła na swoje ciuchy walające się po ziemi. No cóż... Wczoraj nie zdążyła się przebrać, a że w nocy temperatura sięgała co najmniej dwudziestu stopni w niezwykle mocno ocieplanym mieszkaniu, spała w bieliźnie. Ruszyła w kierunku łazienki, po czym wywaliła ciuchy.
Umyła się i przebrała w świeże ubrania, kiedy z jej pokoju dochodziły jakieś niepokojące syczenia. Podeszła do drzwi i przyłożyła ucho do drzwi i niepewnie podsłuchała. Nic jednak charakterystyczny dźwięk jej nie mówił. Zapukała więc delikatnie i weszła do środka. Jakie było jej zaskoczenie, kiedy cała ściana naprzeciw materaca była w... Pajęczynie. Spojrzała z otwartą ze zdziwienia buzią na swój pokój.
- Cóż... Z wystrojem halloweenowym trochę przespałeś - przyznała żartobliwie.
Spider-Man spojrzał trochę niepewnie w stronę dziewczyny. Ona natomiast chcąc pokazać, że sieci wcale jej nie przeszkadzają, zaczęła próbować przechodzić między nimi nie dotykając ich. Przykleiła się po chwili do jednej z nici. Zaśmiała się z własnej głupoty i nieudolnego unikania przeszkód. Chłopak zaś chcąc pomoc spróbował wstać. Zawroty głowy i okropny ból gardła jednak skutecznie pokrzyżował jego plany.
- Hej... Nic ci nie jest? - zapytała wystrzaszona gwałtownym spadkiem kondycji.
Udało jej się odkleić od sieci i podbiegła do bohatera. Kucnęła przy nim i położyła na ramieniu swoją rękę. Zakaszlał kilka razy wypluwając krew.
- Twoje rany zazwyczaj goją się o wiele szybciej, nie? - mruknęła cicho zerkając na zakrwawiony bandaż.
Spojrzał na nią rozszerzając optyki maski. Zaczerwieniła się. W końcu który zwykły człowiek wiedziałby taką informację? Odwinęła zabrudzony opatrunek i spojrzała bezpośrednio na ranę. Wyglądała okropnie.
Pokręciła głową i wstała idąc po nowy bandaż.
- Muszę ci to opatrzyć... Przynajmniej w miarę prowizorycznie - przyznała biorąc wodę utlenioną. - Popiecze trochę mocniej, niż wczoraj...
Odchylił się trochę i wyraźnie się skrzywił. Przypominał trochę dziecko, które odmawiało w ten sposób przyjęcia niesmacznego lekarstwa. Emily zastanowiła się chwilę, jakby można było przekonać chłopaka do niezbyt komfortowego rozwiązania. W końcu wstała i omijając drogę zagrodzoną z sieci, podeszła do biurka. Chwyciła z niego scyzoryk i wróciła.
Chłopak natomiast nie miał pojęcia, co zrobić. Odsunął się odrobinę, kiedy dziewczyna otworzyła ostrze. Wszystkie jakby przebłyski pojawiły się przed jego oczami. Gwałtownie uciekł w tył dochodząc pod samą ścianę. Jego oddech gwałtownie przyspieszył. Ostatnim razem, kiedy wydział błysk metalu, omal nie przypłacił życiem. Emily spojrzała na niego zdziwiona.
- Spokojnie. To nie na ciebie. Chcę ci tylko coś pokazać... Okej? - mówiąc to, obserwowała uważnie każdy jego ruch.
Spojrzała niepewnie na swoją rękę, po czym podwinęła niepewnie rękaw. Nim bohater zorientował się, co chce zrobić, przecięła skórę. Dość... Głębiej, niż się spodziewała. Syknęła cicho i przetrzymała łzy. Zerknęła w kierunku rany, z której wartą strugą zaczęła sączyć się krew. Widząc jednak zaskoczoną pozę Spider-Mana, uśmiechnęła się z grymasem. Po chwili jednak wylała wodę utlenioną na gazę i przyłożyła do rany. Zacisnęła zęby, po czym przejechała kilka razy. Przyłożyła następnie kilka świeższych opatrunków i zawinęła rękę w bandaż.
- Tadam! - oznajmiła podnosząc zranioną rękę.
Nie wiedziała, czy taka samookaleczająca akcja cokolwiek uświadomiła bohaterowi. Uspokoił się jednak i przyjąłq spokojniejszą postawę. Wzięła następnie gazę i delikatnie zaczęła w ten sam sposób oczyszczać ranę.
- Nie ruszaj się... - westchnęła cicho przejeżdżając ranę.
W końcu zdołała obandażować trochę szczelniej całą szyję. Uśmiechnęła się w jego kierunku poprawiając maskę na twarzy bohatera.
- Z anatomii Bogiem nie jestem, jednakże chyba cudem nie uszkodziło ci tętnicy, tchawicy... Co najwyżej krtań i struny głosowe - oznajmiła siadając wygodnie naprzeciw.
Spod poduszki Spider-Man wyjął notes i długopis. Emily zauważyła zerkając na kartki skreślone... Listy? Zmarszczyła brwi, jednakże nic nie powiedziała.
- Dziękuję. Za wszystko - pisało tam.
Zaśmiała się łagodnie, trochę nerwowo przymykając oczy.
Wstała następnie i chwyciła plecak.
- Muszę jeszcze załatwić ci jedną rzecz... - powiedziała zakładając zimową kurtkę. - Muszę ci załatwić jakieś leki przeciwbólowe... A skoro tabletek nie dasz rady zażyć, muszę załatwić ci coś innego.
Spojrzał jedynie w jej kierunku.
- Wrócę za niedługo - oznajmiła wychodząc do przedpokoju.
Wzięła następnie buty i wyszła zamykając drzwi kluczami. Kiedy sprawdziła, czy na pewno zamek nie puści, syknęła cicho chwytając za rękę. Łzy na nowo napłynęły do jej oczu i tym razem ich nie przytrzymywała. Zacisnęła rękę w pięść, po czym ruszyła biegiem do wyjścia.

Te lepsze dniΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα