17. ZNAKI...

631 33 11
                                    

PERSPEKTYWA MATTEO

Siedzę w celi od kilku tygodni na pewno. Może minął miesiąc, dwa albo więcej. Nie jestem w stanie powiedzieć. Odyn mnie uwięził od razu po przybyciu do tej krainy. Uważa, że jestem taki sam jak ojciec. Mój ojciec nie jest taki zły. A zamykanie mnie w celi niczego nie zmieni. Z resztą brakuje mi jej. Mojej jedynej przyjaciółki. Thor był u nas jakiś czas temu i powiedział, że wiedzą o tym, że nie wrócę.

Ariana pewnie to przeżywa. Ja też mam nadziej, że mnie znajdzie. Może uda jej się jakimś cudem tu dostać. Loki mówił mi, że jest tu wiele tajemniczych portali na ziemię i z powrotem. Ale nie wiem czy w ro wierzyć. Podobno to ona obudziła we mnie moc. Pozostaje mi czekać na cud lub planować ucieczkę.

◾◾◾

PERSPEKTYWA ARIANY

Razem z Peterem i resztą oglądaliśmy film. Była sobota wieczór a każdy miał dość tego tygodnia. Ojciec latał za Pepper jak za jajkiem które miało się potłuc. Wanda i Romanoff próbowały coś wyciągnąć z Peter'a. Mnie o wszystko wypytywał Sam, Clint i Bucky a kapitan robił mi wykłady.

Uśmiechnęłam się do Sam'a biorąc z jego miski garść popcornu. Ten spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Bucky prychnął a Peter zachichotał.

Lubiłam te monety kiedy wszyscy byliśmy razem i w spokoju mogliśmy nacieszyć się chwilą.

◾◾◾

Następnego poranka poszłam do kuchni. Jedyne co na sobie miałam to bieliznę i czarny jedwabny szlafrok.

-Ja biorę naleśniki! - Krzyknął Sam

-Nie ja! - Krzyknął Peter

Zobaczyłam Bucky'ego pijącego kawę wraz ze Steve'm. Wanda i Natasha robiły kolejne naleśniki śmiejąc się z reszty.

-Część wszystkim- Mówiąc to poszłam za blat wyjmując z lodówki sok pomarańczowy nalałam go do szklanki i usiadłam przy stole.

-Za moich czasów nie mogła byś.... - Zaczął Steve a do środka wszedł Clint

-Witajcie Ari super szlafrok a zgaduję przerwałem wykład prawda? - Spytał rozbawiony

-Oj tak - Mruknęłam biorąc łyk napoju

Po jakimś czasie Clint podał mi talerz z dwoma naleśnikami siadając obok.

-Dzięki - Odpowiedziałam zadowolona

-Drużyno RR mamy do obgadania kilka spraw więc dobrze, że jesteście - Zaczął Mój ojciec wchodząc razem z Vision'em do kuchni

-Co znowu? - Spytał Bruce wchodzący do kuchni-Powiedziałeś im? - Spytał a mój ojciec spojrzał na mnie.

-Em tato o co chodzi? - Spytałam niepewnie

-Wieczorem odbędzie się małe przyjęcie - Powiedział zadowolony

Wstałam od stołu odstawiając naleśniki na blat. Clint na mnie zerknął.

-Ode chciało mi się jeść-Wyjaśniłam wychodząc z kuchni

◾◾◾

PERSPEKTYWA PETER'A

Wszyscy spojrzeli po sobie aż odezwał się Pan Stark

-Co jej jest? - Spytał patrząc na resztę

-No nie wiem- Zaczęła Romanoff- Olewasz ją, skaczesz w koło Pepper... - Przerwała jej Wanda

-Zajmujesz się sobą, czasem rozmawiacie, ale tylko czasem macie lepszy kontakt - Dodała Wanda a Clint się odezwał

-Stark ty jej nawet nie pochwaliłeś za postępy jakie robi - Mruknął lustrując go wzrokiem

-Biega prawie tak szybko jak ja - Kontynuował Sam

-Świetnie strzela - Dodałem

-Jest genialnym naukowcem - Wtrącił Banner

-Ma lepszą kondycję - Kontynuował Bucky

-I jest dojrzalsza - Zakończył kapitan

-Przecież to widzę ale Pepper jest teraz w takim stanie, że nie chce zostawić jej samą a Arian sobie poradzi - Wyjaśnił Stark po czym wyszedł z kuchni

-Kto do niej idzie? - Spytał Sam

-Nikt - Odpowiedziały Rudowłose-Dajcie jej chwilę spokoju - Dodały siadając przy stole z talerzami pełnymi naleśników.

◾◾◾

PERSPEKTYWA ARIANY

Przebrałam się w czarny sportowy stanik i tego samego koloru leginsy. Ruszyłam wolnym krokiem na salę treningową.

Zawiązywałam na dłonie bandaże i zaczęłam walić w worek jak opętana. Czułam gniew na Ojca, Thora i Odyna który zamknął mojego przyjaciela w celi.

Gdy worek spadł na ziemię ktoś chwycił mnie za ramię. Obróciłam się chcąc odruchowo uderzyć napastnika, ale zatrzymała mnie metalowa ręka. Spojrzałam na Bucky'ego zabierając dłoń.

-Co jest? - Spytał a ja zmierzyłam go wzrokiem

-Ćwiczyłam - Prychnęłam odchodząc

◾◾◾

Siedziałam u siebie w pokoju. Szukałam jakichkolwiek informacji o portalu do Asgardu ale nic nie znalazłam. Opadłam na łóżko wzdychając.

Złapałam wisiorek który zmienił kolor na zieleń. Dostrzegłam zielony promień a w głowie mi się zakręciło.

Zobaczyłam kamienice, nazwę ulicy i numer drzwi. Zapisałam to na kartce. Wstałam chwiejnie i przytrzymując się ściany.

Do mojego pokoju ktoś zapukał. A ja usiadłam na podłodze łapiąc się za głowę.

-Ariana? - Spytał Peter wchodząc do środka - O Boże - Zaczął wystraszony kucając obok mnie- Krew ci leci z nosa - Powiedział podając mi chusteczkę z biurka.

-Parker musisz mi pomóc - Zaczęłam patrząc na niego pełna powagi

Jaki ojciec taka córkaWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu