Dualistic

3 0 0
                                    

Na dworze panuje mrok. Delikatna mżawka muska moją skórę, działając mi przy tym niesamowicie na nerwy. Stoję za winklem klatki schodowej i czekam. Czekam już ponad godzinę, nie wykonując żadnych ruchów. Od czasu do czasu wychylę się, aby sprawdzić, czy nadal nikt nie pojawia się na horyzoncie. Nic. Ani żywego ducha. W międzyczasie usłyszałem mnóstwo ciekawych rzeczy. Kłótnię małżeństwa z parteru o wydaniu ostatnich pieniędzy na konsolę PS4 z zestawem gier. Facet chciał odrobinę przyjemności od życia, a stara jędza mu to wypominała. Wolała przeznaczyć te pieniądze na nową pralkę lub zmywarkę. Na chuj nam zmywarka? – wykrzykiwał facet – Najlepiej nic nie robiłabyś w tym domu!

Z kolei na pierwszym piętrze ktoś w nosie miał opinię sąsiadów, oglądając pornosa na cały regulator. A ja? Czekam. Skulony w kołnierzu swojego płaszcza, ściskając w dłoni reklamówkę i mając powoli dość styczniowej pluchy. Mijały kolejne minuty. Postanowiłem, że jeśli nie pojawi się w ciągu kolejnych pięciu minut, wracam do domu. Wystarczy tego sterczenia. A tak swoją drogą, gdzie ten gnojek szwęda się o takiej porze?


Dwie minuty. Zapaliłbym papierosa. Oczywiście gdybym tylko je palił. Zawsze unikałem zbędnych używek. Po co marnować zdrowie. Minuta. Dobra, najwidoczniej dziś mu się poszczęści. Spróbuję innym razem.

Odwróciłem się, chcąc ruszyć w drogę powrotną do domu, gdy nagle usłyszałem muzykę wydobywającą się z małego głośnika bluetooth, który ktoś zapewne schował sobie do kieszeni. Powoli, starając się nie zdradzić swojej obecności, wychylam się. Jest. To on. Ten sam chód, to pieprzone gibanie się na boki, jakby był jakimś zasranym królem świata. Spodnie, w których krok wisi mu na wysokości kolan, jakby zesrał się dwukilogramowym klocem. Mimo późnej pory najwidoczniej w dupie ma innych, słuchając muzyki na cały regulator. Pępek świata. Zasrany murzyński pępek świata. Czy jestem rasistą? Nie. Mam wielu przyjaciół, którzy są ciemnoskórzy i zupełnie mi to nie przeszkadza. Lecz są to wspaniali ludzie, pomocni, z ogromnym poczuciem humoru – nie zaś degeneraci tacy jak ten.


Ocknąłem się, bowiem chłopak był już kilka kroków od klatki schodowej, ja zaś pogrążyłem się w rozmyślaniu o bezsensie jego istnienia. Schowałem się sięgając do reklamówki. Znajdowała się w niej biała maska. Najzwyklejsza, plastikowa biała maska o smutnym wyrazie twarzy. Trafiłem na nią zupełnie przypadkowo dwa lata temu na festynie miejskim. Nie wiem co w niej było, lecz wydała mi się przerażająco straszna w swojej prostocie. Kosztowała mnie aż całe dwa dolary. Pospiesznie włożyłem ją na twarz poprawiając tym samym wysoki cylinder, który notabene także nabyłem na festynie za kolejne dwa dolary. Już chyba wtedy czułem pod skórą przeznaczenie owych przedmiotów.

Z pomocą małego lusterka kosmetycznego obserwowałem kołyszącego się nastolatka. Odczekałem do momentu, w którym wkroczył na klatkę schodową. Dynamicznym ruchem chwyciłem go za kaptur, ciągnąc do tyłu. Zdezorientowany chłopak stracił równowagę, upadając na plecy. Nie zaprzątając sobie tym głowy zaciągnąłem go za winkiel, trzymając jedną ręką cały czas za kaptur, drugą zaś zatykając mu usta. Koleś cały czas się szamotał i wiercił, ale o dziwo nie wydawał z siebie żadnych dźwięków, nie krzyczał, nie wrzeszczał. Klął przez zaciśnięte zęby, próbując się podnieść. Gdy znaleźliśmy się na szczytowej ścianie ceglanego bloku, szybkim ruchem przycisnąłem mu kolano do gardła, odbierając szansę na jakikolwiek ruch, jednocześnie utrudniając oddychanie.


– Drgnij pedale, a w ułamku sekundy przeniosę cię na tamten świat.


Moje słowa dosyć dobitne, poskutkowały. Chłopak znieruchomiał. Pewność siebie, która cały czas malowała się na jego twarzy, rozpłynęła się nie wiadomo kiedy i gdzie. Ustąpiła miejsce przerażeniu. Typowy szpaner. Z pozoru twardy jak skała, a tak naprawdę miękki jak fajfus na Syberii. Chyba dotarło do niego w jak przesranej sytuacji się znalazł. Czułem, jak drżą mu nogi. Wyjąłem z przymocowanej do paska kabury nóż, przystawiając jego czubek do policzka.

CreepypastyWhere stories live. Discover now