Tajemniczy Mężczyzna

53 1 0
                                    

Kilka już ładnych pare lat temu kiedy to miało się to ok. 12 lat spałam wraz z kuzynką i kuzynem w namiocie. (oni po ok 10 lat). Jak to gówniarstwo spaliśmy na trawniku przed domem, ulica przy której znajduje się mój dom jest mało uczęszczana gdyż wszystkie samochody przejeżdżają przez główną która omija całą 'górkę' na której mieszkam. Nie mam domu na jakimś odludziu czy coś, zabudowania domów są praktycznie gęsto usiane... Ale mniejsza wracamy do mojej historii.. Wiadomo jak to w namiocie praktycznie nie spaliśmy tylko gadaliśmy, graliśmy w karty & wysyłaliśmy siebie na wzajem na 'misje' ale z tego powodu iż ja byłam najstarsza to ja najczęściej chodziłam i mi się to w końcu znudziło. wpadłam w tedy na genialny pomysł żeby posiedzieć (coś koło 2-3 w nocy) na ulicy.. Asfalt się strasznie nagrzał, było przyjemnie. Z górki spoglądaliśmy w dół nic praktycznie nie było widać chociaż księżyc strasznie świecił. W pewnym momencie kuzynka która miała lęki przed psami (jak była mała jeden ją ugryzł) powiedziała iż w dole czyli ok.50-100 m w dół drogi widzi psa który idzie w naszą stronę. Szybko wstałam z ulicy i poszłam kilka kroków w tamtym kierunku. Nic nie mogłam dostrzec więc zapaliłam latarkę. Kuzyni w tym czasie poszli do namiotu. To co zobaczyłam mnie przeraziło, gdyż światło latarki padło wprost na twarz mężczyzny... wydało mi się to dziwne bo miałam bardzo słabą z rozpraszającym się strumieniem światła latarkę. A tu światło padło jednym strumieniem na twarz tego człowieka. Mimo upływu lat pamiętam że stał bez ruchu miał taką dziwną twarz nie mogłam odgadnąć czy on się uśmiecha czy smuci. Był łysy, coś koło 50lat. Pamiętam jeszcze że upewniając się czy to co widzę jest prawdą poruszałam latarką. On się nie ruszył, zobaczyłam jeszcze tego dziwnego psa, był on na smyczy, który również się nie poruszał. To wszystko trwało kilkanaście sekund. Zaraz przecież ruszyłam w stronę namiotu. Bałam się że może coś mi się stać. Kiedy opowiedziałam to kuzynostwu to oni szybko pochowali się pod kołdrę i obserwowali każdy cień ukazujący się na namiocie... Nic się jednak nie stało.. nawet wydawało się nam że szum liści ucichł. Z upływem lat zdałam sb sprawę że jakby to był jakiś psychopata mogło by nam się coś stać. Powinniśmy iść wtedy do domu... ale całe szczęście nic nam nie jest. Twarz tego mężczyzny pamiętam do dziś kilka razy opowiadałam tą historię znajomym (nikt z nas nie miał odwagi opowiedzieć rodzicom) ale oni mówią mi że to mógł być któryś z sąsiadów wyprowadzający psa na spacer. Ale ja wiem że pierwszy i ostatni raz widziałam tego faceta tamtej nocy, a mieszkam tu całe życie i każdego znam & mieszkam na wsi a tu psy nie wyprowadza się o 2-3 w nocy na spacer tylko jeśli już ktoś trzyma psa w domu to puszcza go na podwórko.

Może to nie jest jakaś tam mega straszna historia, ale ważne że prawdziwa.


(Nie moja historia btw tylko z jakiegoś bloga)

CreepypastyUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum