ROZDZIAŁ VI

18 3 0
                                    

2020, USA

Marion

Przygotowania do mojego ślubu z Gabrielem były już na półmetku, dokładnie za dwa miesiące mieliśmy zostać małżeństwem i stworzyć wspólne stadło. Zaczęłam mieć wątpliwości, jak to każda przyszła panna młoda zanim zmieni stan cywilny.
Nie potrafiłam pozbyć się dziwnego uczucia niepokoju, że coś było nie w porządku. Co, tego nie wiedziałam, lecz mnie uwierało jak cierń w bucie podczas wędrówki.
Po części obawiałam się, że w ostatniej chwili wszystko, moje marzenia o stworzeniu własnej rodziny z Gabrielem, plany i nadzieje z tym związane, pieprznie z hukiem i stracę narzeczonego. Może ta miłość była "za bardzo" ? Może kochałam Gabriela za mocno, bez wzajemności, niepotrzebnie się trudziłam chcąc zasłużyć na jego uczucie?
Nie pamiętam dokładnie momentu, w którym zaczęłam podejrzewać Gabriela Cruza o prowadzenie podwójnego życia i posiadania odmiennego zdania na temat wierności oraz szczerości. Chyba od czasu pamiętnej wymiany zdań z rodzeństwem, gdy życzyli mi szczęścia w związku z Gabrielem, znaczące spojrzenia jakie wymienili ze sobą Elise i Eduardo. To dało mi do myślenia, zaczęłam się zastanawiać i kalkulować, prowadzić wewnętrzne dysputy z samą sobą, analizowałam bilans zysków i strat.
Ostateczny cios zadała mi mama, gdy w przypływie złego humoru, spowodowanego przez bliżej nie znane mi okoliczności, poradziła mi, bym przejrzała na oczy i uznała, że niepotrzebnie pakuję się w małżeństwo bez przyszłości. Potem dokądś wyszła trzasnąwszy uprzednio drzwiami.
To nie pierwszy cios jaki mi zadała. Ten, który z trudem w końcu jej wybaczyłam po upływie ładnych paru miesięcy, wywrócił mi świat do góry nogami. Wówczas dowiedziałam się, że człowiek będący mi przez całe życie ojcem w rzeczywistości jest moim przyrodnim bratem. Tata Devon zajął się mną, gdy liczyłam dwa - trzy miesiące, bo nasz wspólny ojciec nie radził sobie z wychowaniem maleńkiego dziecka po śmierci swojej drugiej żony.
Kuzyn James też posiadał całkiem sporą wiedzę o tym, skąd się wzięłam w Bostonie, dlaczego dziadek Paul nie przyjeżdża do miasta, by odwiedzić swoją jedyną rodzinę i w ogóle czemu "dziadzia Martinez" nie wykazywał zainteresowania podtrzymywaniem kontaktów, choćby i sporadycznych, z synami i wnukami. James potwierdził słowa mamy Elise o tym, kim byłam i że żyłam w kłamstwie, oszukiwana przez przybranego ojca. Nie chciał zdradzić źródła informacji, a ja nie nalegałam. Szanowałam fakt, że obiecał temu komuś dochować złożonej obietnicy. Ale i tak powiedział mi więcej niż powinien. Może by było lepiej, gdyby milczał? Nie zastanawiałam się nad jego motywami.
Myślałam o tej sprawie dopiero teraz, tuż przed ślubem, zastanawiałam się też, czy kuzyn James ukrywał grzeszki Gabriela przede mną jako główną zainteresowaną, podczas gdy reszta rodziny była świadoma ich istnienia?
W każdym razie przyszło mi na myśl, by przekonać się dlaczego Maria - Elena zachowuje się dość dziwnie, gdy przebywam w jej obecności razem z Gabrielem, jest taka nieswoja i czymś spłoszona, a zapytana wprost zbywa półsłówkami i monosylabami. Zresztą narzeczony też do rozmownych nie należy, jeśli obok niego pojawia się kuzynka.
To może dać do myślenia, nieprawdaż? Nie wierzyłam ani w ślepe przypadki, ani w los, który został rzekomo zapisany dla każdego człowieka gdzieś w gwiazdach wiszących na nocnym firmamencie. To człowiek był kowalem własnego losu i kropka. Dlatego zaczęłam się zastanawiać, jak uzyskać pewność, co Gabriel przede mną zataił i do czego nie chciał się przyznać.
Nawet jeśli miałabym wyć potem z rozpaczy. Tylko jak to przeprowadzić, by żadne z nich nie zaczęło się domyślać, co planuję?
Okazja nadarzyła się sama, gdy wuj Jorge wyszedł do pracy, a Maria została w domu, złożona tajemniczą chorobą (pewnie grypą) do łóżka. Porozmawiałabym z nią, tak jak sobie pierwotnie założyłam, ale Gabriel zapowiedział się z wizytą i musiałam odłożyć swe plany na bok. Spóźniał się, więc poczułam ukłucie niepokoju w sercu, czy nic mu nie było, czy nie leżał w szpitalu albo kostnicy.
W końcu wkurzyłam się, bo niesłowność to jeden z grzechów głównych na mej liście. Skoro nie uprzedził o planowanym spóźnieniu, to równie dobrze mogę od razu przyszpilić kuzynkę, by mi wyjaśniła, co się działo na moim podwórku.
Wprawdzie nieelegancko wpadać komuś na chatę bez zapowiedzi, ale skoro chora kuzynka była sama w domu, jeśli nie liczyć kilkorga służby, to chyba nie zaszkodziłoby jej pomóc. Dwie pieczenie na jednym ogniu!
Robiłam się coraz bardziej niespokojna w miarę jak przekręciłam klucz w zamku naszego domu, jak podeszłam do bramki broniącej dostępu do rezydencji wujka Jorgego.
- Obym nie miała racji! - Prosiłam Boga żarliwie.
Pocieszałam się myślą, że Gabriel to porządny człowiek, który nie skrzywdziłby mnie w żaden sposób, a tym bardziej nie oszukałby perfidnie zadając się z moją rodzoną kuzynką!
Z trudem dotarłam do frontowych drzwi, czując jak serce wali mi w piersi. Może nawet i lepiej byłoby nie wiedzieć tego, co zobaczyłam w domu wuja, gdy zamknęłam drzwi za tyłkiem. W środku panował dziwny spokój i niczym nie zmącona cisza. Dziwne, że nikt nie przemyka tu i ówdzie, spiesząc do swoich obowiązków ... Czyżby wszyscy służący mieli wolne, a biedna Maria - Elena musiała radzić sobie sama? Tak cicho to tu jeszcze nie było!
W głębi domu zaterkotał telefon, ktoś go odebrał, rozpoznałam głos Gabriela. Co on tu do cholery robił? I dlaczego mnie nie uprzedził, że się spóźni, bo chce odwiedzić moją kuzynkę?
- To nic nie znaczy, nic nie ...
- Na litość boską, Gabriel! - Krzyk Marii - Eleny brzmiał dosyć dziwnie jak na głos złożonej boleścią osoby.
Bałam się tego, co miałam, ale też i nie musiałam zobaczyć. Próbowałam się uspokoić i nie demonizować, potem już tylko walczyłam ze sobą, by nie krzyczeć z wściekłości i rozpaczy, gdy po naciśnięciu klamki drzwi w głębi domu, od pokoju, z którego dochodziły do mych uszu podejrzane odgłosy, ujrzałam na wpół gołego Gabriela. Ten zaś obściskiwał równie roznegliżowaną Elenę, a tej chyba się to podobało, bo nie wyglądała jakby się specjalnie temu sprzeciwiała. Na pewno na samych uściskach by się nie skończyło, gdyby mój narzeczony nie spojrzał w moją stronę, zauważywszy, że drzwi pokoju się otworzyły.
Zbladł jak ściana, szybko podciągnął portki na świecący golizną tyłek i zapiął je, nakazując Elenie założyć ubranie. Ta czmychnęła w popłochu do łazienki. Słyszałam jak haftuje do kibelka. Nie mogłam się łudzić, że to od alkoholu, skoro w zasięgu wzroku żadnej butelczyny nie uświadczyłam, ona musiała, mój Boże, ona ... Skoro sprawy między tym dwojgiem zaszły aż tak daleko, niewykluczone, że ona ... Maria była w ciąży z moim narzeczonym! Z mężczyzną, którego miałam wkrótce poślubić przed Bogiem w kościele i któremu byłam przez cały czas wierna!
- Przepraszam. - Zaczął pieprzyć jakieś głupoty, zwiesił smętnie głowę.
Co za cham! Wstrętny dwulicowy oszust! Jedno mówił, do drugiej chodził!
- Ty łajdaku bez krztyny poczucia honoru! - krzyknęłam i zalałam się łzami. - Udław się pierścionkiem i zaręczynami, ślubu nie będzie!
Cisnęłam w niego zaręczynowym pierścionkiem i nie słuchając pokrętnych tłumaczeń nędznika, wybiegłam z pokoju, kierując się prosto do mojego domu. Nie mogłam uwierzyć, że wszystko, co miało dla mnie znaczenie, okazało się domem budowanym na piasku.
Łzy nie przestawały płynąć, gdy dotarłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim do czasu, aż domownicy wrócili - rodzice z pracy, a młodsi ze szkół. Wtedy byłam już na tyle spokojna, jak można było być w podobnej sytuacji. Łzy obeschły, jakoś udało mi się posklejać rozbite na okruszki serce, chociaż przed oczami wciąż miałam narzeczonego i własną kuzynkę zajmujących się sobą.
Nie chciałam nikogo słuchać, kto proponował mi szczerą rozmowę z Gabrielem i wyjaśnić sprawę zanim milczenie nas zniszczy. Nie ustąpiłam nawet wtedy, gdy Gabriel wyjechał i z czasem mój gniew osłabł. Maria - Elena została w mieście, ale mnie to nie obchodziło.
Znalazłam sposób, by odciąć się od przeszłości i bolesnych wspomnień, i już nic nie mogło mnie powstrzymać przed realizacją własnych planów oraz zamierzeń.

Przekroczyć czas (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now