A chciałem tylko picie...

469 53 19
                                    

— Masz pieniądze? — zapytałem Asthera, idąc z nim obok. 

— Jeszcze mam za ciebie płacić? Nie wystarczy, że ci rany opatrzyłem? — odgryzł się, nawet na mnie nie patrząc. 

— Zamknij się. 

Nie chciałem sobie o tym przypominać. To była zbyt absurdalna sytuacja i niech ona pozostanie wymazana z historii wszystkiego. 

Po wyjściu z łazienki zauważyliśmy, że prąd już wrócił. Najwyraźniej naprawili usterkę, którą pewnie spowodowały zmory. Stwierdziłem, że chce mi się pić, więc Asther przytaknął, że w sumie koniec końców nie zjedliśmy obiadu, więc by coś się przydało, aby zapchać żołądek. Automat był dalej od holu bloku C, czyli gdzie byli wszyscy pozostali. Podobno zmory zostały wyłapane, więc nic nie powinno się stać, nie? 

Może nie byłem obyty, która mijana przez nas sala była od czego, natomiast położenie automatów z przekąskami znałem bardzo dobrze. Szanujmy się, są rzeczy ważne i ważniejsze. Szliśmy sami pustym korytarzem, który naprawdę nie wiedziałem, że był taki duży. Też nie byłem przyzwyczajony do ciszy w budynku szkolnym, a słabego echa głosów z hali nie brałem pod uwagę. 

— Musiałeś poważnie wcześniej walczyć — odezwał się w końcu Asther. 

Spojrzałem na to na chwilę na niego, nie rozumiejąc do końca, o co mu chodziło, ale wróciłem wzrokiem na naszą trasę. 

— Trochę. Nie było łatwo unikać tamtego wzroku. 

As jedynie pokiwał głową, patrząc przed siebie i dopiero westchnął. 

— To wiele wyjaśnia. 

— Co takiego? — Nie mogłem się powstrzymać od zerknięcia na niego, bo o czym on teraz mówił? 

— Gdy cię podnosiłem, to zacząłeś mi znowu kraść energię — stwierdził i napotkał mój wzrok. — Zorientowałem się po chwili, bo jednak tyle razy na treningu mi ją zabierałeś, że zdążyłem to zauważyć. 

Minimalnie rozszerzyłem usta, delikatnie mrugając, ale szybko je zamknąłem, odwracając od niego głowę. 

Nie miałem o tym pojęcia. Nadal nie potrafię tego do końca opanować, gdy moja magia jest na skraju wyczerpania, ale wtedy się nie zorientowałem. Może przez adrenalinę i wcześniejsze poczucie zagrożenia? Albo raczej i szok, spowodowany tymi omamami słuchowymi. 

Asther obserwował moją reakcję, na co przez chwilę nic nie powiedział. 

— Czyli jednak nie miałeś pojęcia — westchnął teatralnie, wyraźnie nie mając mi tego za złe, co było miłą odmianą. Poprzednimi razami klął na mnie równo. — W związku z czym, tym razem nie będę wymagać przeprosin. 

Wywróciłem na to ironicznie oczami. 

— Jakiś ty wspaniałomyślny... 

— Za wszystko mi się odwdzięczysz później, nawet za to, że ja teraz stawiam. — Na jego usta wstąpił złośliwy uśmiech, na który się skrzywiłem, nawet na niego nie patrząc. 

— Śnij dalej. Może do śmierci się doczekasz — prychnąłem, bo nie zamierzałem mu nic dawać w zamian. 

— Czyli mnie jawnie wykorzystujesz, tak? — zaczął grać urażonego. 

Teraz to ja uśmiechnąłem się wrednie. 

— Dokładnie. A ty nie narzekasz. 

— Żmija...— skomentował niby zły, ale widziałem, jak jego kącik ust poszedł delikatnie w górę. 

A&A |BL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz