Rozdział 21 Laura

830 23 2
                                    

Obudziłam się z cholerym bólem głowy. Jęknęłam, widząc odsłonięte rolety i schowałam się pod kołdrę. Promienie słońca raziły moje opuchnięte oczy. Nie leżałam długo, nie mogłam znieść tortur związanych z kacem. To jest to z czym nie umiem sobie poradzić. Chyba każdy sobie z nim nie radzi, dobrze.
Przez pościel, przebijały małe promienie. Czułam się obolała, jak nigdy. Jęknęłam i przeciągnęłam się na łóżku. Przetarłam oczy zbierając resztki makijażu. Powoli stałam, siadając na łóżku. Czułam się jak na pieprzonej kolejce. Przełożyłam zimna rękę do czoła. Przedramieniem dotknęłam coś ciepłego.

- Jasna cholera.
Wyskoczyłam jak oparzona z łóżka.
- Jestem naga!! - krzyknęłam, ale od razu tego pożałowałam. Echo odbiło się w mojej głowie, pulsację w skroniach.

Rozejrzałam się dookoła. Skądś znam to miejsce. Zobaczyłam uchylone drzwi i od razu poszła w ich stronę. Przed moimi oczami ukazała się ogromną garderoba, dużo większą od mojego pokoju. Pełno półek, poukładane również rzeczy, wszystko posortowane w odpowiednich odcieniach. Od patrzenia na to zrobiło mi się nie dobrze. Za dużo symetrii, a delikatne białe światło podwieszone pod sufitem, doprowadzały mnie do zawrotu głowy.
Nie mogąc znaleźć czegoś odpowiedniego, złapałam pierwsze lepsze rzeczy. Ubrałam białą koszulę, przez którą prześwitywały mi sutki i za duże dresy. Nawet nie wiem, gdzie ja jestem. Nie pamiętam co się wydarzyło wczoraj. Prócz tańczenia w klubie. Wysilając się by przypomnieć co się stało wczoraj, głową zaczęła mi pulsować. Ponownie.
Usiadłam na łóżku, próbując złapać oddech, spojrzałam na szafkę nocną. Na niej leżała szklanka wody, tabletka wraz z karteczkę.
Spojrzałam na karteczkę, ale ledwo co przeczytałam "Na kaca, weź mnie". Po piśmie zrozumiałam, gdzie jestem. Połknęłam tabletkę popijają całą szklanką wody z cytryną. Tak bardzo byłam spragniona. Dotknęłam palcami swoje usta, a one również bolały.

Co ja wczoraj robiłam?

Musiałam zejść na dół, chciało mi się pić. Nalałam wody z kranu i wypiłam ją duszkiem. Przeszukałam wszystkie szafki w poszukiwaniu tabletki przeciwbólowej, kolejnej. Nie pamiętam, gdzie miałam torebkę, więc muszę sobie poradzić tym co znajdę. Nie dość, że kac to jeszcze zaczynały mnie boleć jajnik. Zamknęłam ostatnią szafkę i stanęłam w miejscu.
Zrobiło mi się niedobrze. Jeszcze tego brakowało. Złapałam się wyspy i spojrzała na podłogę. Leżała na niej karteczka. Musiałam ją zrzucić, jak szukałam tabletki. Podniosłam ją, starając się skupić wzrok na tym co jest napisane.

" Witaj, Miele.
Chce Ci powiedzieć, że ta noc nie była planowana i nie miała się wydarzyć. Nie miałam być w tym miejscu, gdzie jesteś. W moim mieszkaniu. Ta randka nie powinna się odbyć, to była chwila słabości bo chciałem poczuć się jak normlany facet.

Chce Ci również przekazać, żebyś wzięła swoje rzeczy z apartamentu i wyszła z niego jak najszybciej. Nie chciałem Cię w to mieszać. Potraktuj ten czas jak przygodę życia i rozejdźmy się w swoje strony. Miałem Ci to powiedzieć wcześniej, ale teraz zaczyna się robić poważniej więc... Widzisz tą wiadomość.
Jeśli to teraz czytasz, nie dzwoń, nie pisz i nie racz zostawiać niczego po sobie. Żyj dalej. Tak będzie najlepiej dla naszej dwójki. O nasze umowę się nie martw, nie będziesz już potrzebna.
Thomas zajmie się Tobą przez jakiś czas, ale to wszystko.

Chce, żebyś o tym wiedziała, ale kiedy na Ciebie patrzyłem, dzisiaj rano uwiadomiłem sobie, że nie mogę powiedzieć Ci tego w twarz. Dlatego tak jest lepiej. Żadne z nas nie będzie kwestionować tej decyzji, która jest już niepodważalna. Możesz to potraktowaæ jak list pożegnalny, po takim właciwie jest.

Chyba czas to zakończyć, więc

Do widzenia, Lauro"

Kartka zaczynała być coraz bardziej mokra, a literki zaczęły się rozmazywać. Czarne plamy od pióra powoli pokrywały powierzchnie gładkiego papieru. Czytałam to czwarty raz, aż w końcu zsunęłam się na ziemię. Trzęsącymi rękami, zakryłam twarz. Boże, jaka ja jestem głupia. JAK ja mogłam się w nim zadurzyć.
Poczułam, jak robi mi się niedobrze. Szybko wstałam i zwymiotowałam do zlewu. Odkręciłam wodę. Stałam tak jeszcze chwilę za nim doszłam do siebie.
Woda przestała lecieć, a ja spojrzałam na tego kto ją zakręcił.

Lucas//Dziedzictwo Morettich #1Where stories live. Discover now