Rozdział 8 Lucas

1.8K 45 5
                                    

Olivia zasnęła, oparta o moje ramię. Nie chciałem jej budzić, żeby iść do Laury. Do pilota było za daleko. Siedząc tak, miałem ochotę, przeszukać jej wszystkie szuflady. Odkryć jakieś faktury, dokumenty ze szpitala, wyciągi z kont. Zaczynam mieć na jej punkcie jakąś pierdoloną obsesje. Oparłem głowę o zagłówek. Zamknąłem oczy. Starałem się pomyśleć. Dlaczego teraz śpiąca na moim ramieniu dziewczynka była dla niej taka ważna? Dlaczego kupiła ten dom, a jest sama? Dlaczego jest tak pociągająca? Dlaczego ma blizny na ciele?

Tyle pytań, a żadnej sensownej odpowiedzi. Prawie zasypiałem, gdy usłyszałem jej kroki. Nie otworzyłem oczu, jednak patrzyłem przez przymknięte powieki. Laura weszła do salonu, stanęła przed nami.

Ja pierdole.

Włosy spięte w schludnego koka. Beżowa, zwiewna sukienka z dekoltem. Nachodzący na siebie materiał na dolę - dodawał lekkości, a czarna skórzana kurtka - zadziorności. I te nogi- Znów przypudrowane, żadnego zaczerwień i zadrapań. Omiotła nas wzrokiem.

- No nie wierzę. - westchnęła.

Przeszła stolik. Wzięła papiery, które ze sobą przyniosła i włożyła do teczek. Miała wszystko posegregowane, za mnie robił to ktoś inny. Ja tylko sprawdzam, czy wszystko się zgadza i podpisuje. Wstała, zamykając szafkę nogą. Stanęła przede mną. Serce stanęło mi na chwilę, gdy uklękła. Jednak odwróciła się szybko w drugą stronę. Odetchnąłem spokojnie.
Spojrzałem na jej szyję. Miała tatuaż. Księżyc w gwiazdach. Ciekawe czy ma coś jeszcze. Otworzyła kolejną szufladę, a w niej... Papiery... Nic nowego. Kontem oka zobaczyłem segregator z napisem Olivia".

Kurwa.

Nie wierzę w tą kobietę. Otworzyła segregator, po czym chwilę później go zamknęła. Wstała, była do mnie odwrócona tyłem. Ręka mnie świerzbiła, żeby przyłożyć jej w tyłek. Ledwo się powstrzymałem, ona zamknęła nogą szafkę i wzięła telefon. Poszła sobie, znikając mi z pola widzenia. Z tyłu głowy wiedziałem, że może wyszła na taras. Wstałem powoli, by nie obudzić dziewczynki i poszedłem w jej kierunku. Siedziała w fotelu. Oparłem się o futrynę, przyglądając się jej.

Zanim zdążyłem się zorientować, Laura wstała z fotela. Zobaczywszy mnie, przerażona podskoczyła, stając na samym skraju podestu. Leciała do tyłu. W ostatniej chwili złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. Patrzyła na mnie przerażona, miała jeszcze nieunormowany oddech.

- Wszystko w porządku? - spojrzałem na nią z góry.

- Tak, chyba tak.

Złapała głęboki oddech.

Opierała ręce o mój tors. Ja trzymałem dłoń na jej plecach, przesunąłem palcami wzdłuż kręgosłupa, jednak ona odsunęła się delikatnie.

- Dobrze się czujesz? - kiwnęła głowa i przegryzła wargę.

- Wystraszyłeś mnie na śmierć. W ogóle co ty robiłeś?

- Chciałem-

- Idziemy na ten spacer? - rzuciła dziewczynka, przerywając mi w półzdania.

- Oczywiście, słoneczko.

- A Lucas idzie z nami?

- Muszę się zastanowić. - spojrzała na mnie z uśmiechem.

Czemu, gdy ona mnie denerwuje cholernie mnie to podnieca?

- Proszę. - Olivia zrobiła maślane oczy, na co ona westchnęła.

- No dobrze. - Laura wstała z kanapy - No to chodźmy.

***

Szliśmy razem, a Olivia biegła z przodu. Ta cisza mnie męczyła, wręcz doprowadzała do kurwicy. Nie mam pojęcia, ile metrów przeszliśmy, ale kobieta nawet na mnie nie spojrzała. Muszę to przerwać.

Lucas//Dziedzictwo Morettich #1Where stories live. Discover now