Rozdział 21 - Kawałek okrutnej prawdy

Start from the beginning
                                    

Wstrzymywałam łzy, chociaż cisnęły mi się jak cholera, tak samo jak głośny szloch. Czułam ogromną gule w gardle, przez którą ciężko było mi mówić.

- Proszę, nie róbcie mi krzywdy - nie wytrzymałam i tchnęłam rozpaczliwie, a łzy spłynęły po moich policzkach. Zaczęłam się miotać, co tylko spowodowało ból w nadgarstkach i kostkach, przez ciasno zaciśnięte opaski.

- Na marne twoje staranie słoneczko - skitowała, robiąc zbolałą minę. Znowu sarkastycznie.

- Za co to wszystko? Czy ktoś w końcu mi to wytłumaczy? Dlaczego ja? - załkałam. Dziewczyna tchnęła rozbawiona i westchnęła ciężko.

- Dee, chodź do nas. Opowiesz Camilli bajkę - zawołała nagle dziewczyna, a zza jej pleców wyłoniła się męska sylwetka. Sparaliżowało mnie, gdy jej towarzysz obdarzył mnie dobrze znanym mi uśmiechem. To nie mogła być prawda.

- Aiden? - zapytałam słabo, nadal nie wierząc w to co widziałam. Samotna łza spłynęła po moim policzku, gdy uświadomiłam sobie, że on również bierze w tym wszystkim udział.

- Niespodzianka? - bardziej zapytał, wzruszając ramionami i kucnął obok dziewczyny.

Spojrzałam na nich oboje i wtedy mnie olśniło.

Dwa tygodnie przed wakacjami, gdy razem z Olivią i Patrickiem czekaliśmy na lekcje, zobaczyliśmy na dziedzińcu Aidena z dziewczyną uwieszoną na jego ramieniu.

To była ona.

- A pamiętasz, jak zaczepiłam cię w sklepie i delikatnie ostrzegłam, że masz zostawić Arona w spokoju, bo inaczej pożałujesz? Nie posłuchałaś - wyjawiła, a ja momentalnie zbladłam. Pamiętam. Pamiętam ten cholerny moment w sklepie. Wtedy nic sobie z tego nie zrobiłam, a wręcz puściłam to w niepamięć. W tym momencie żałowałam.

*Kilka tygodni wcześniej:

- Przepraszam, pomóc w czymś? - zapytałam zirytowana.

- Pomóc możesz jedynie sobie - rzuciła wściekle. - Odwal się od niego. Myślisz, że zwrócił na Ciebie uwagę? - prychnęła prześmiewczo blondynka. - Radzę Ci się od niego odpierdolić i to skończyć, bo możesz tego gorzko pożałować - odparła, mierząc mnie wzrokiem.

- O chuj Ci chodzi blondyna? - zapytałam zła. Nie rozumiałam jej. Niby od kogo miałam się odwalić? I co miałaby mi zrobić.

- To moje pierwsze i jedyne ostrzeżenie. Śpiesz się, ponieważ masz mało czasu - rzuciła tylko i odwracając się, wyszła ze sklepu.

- Chyba pamięta - skitował Aiden, marszcząc na mnie brwi. Przeniosłam na niego swój wzrok i obrzuciłam go zawiedzionym spojrzeniem. W życiu nie spodziewałabym się, że będzie zdolny do czegoś takiego. - A pamiętasz może wieczór, gdy przyszedłem pod twój dom, a Aron się na mnie rzucił? - zapytał, a mnie zamurowało.

- Pożałujesz tego. - rzucił do mnie, przez zaciśnięte zęby. - Podziękuj kochasiowi, że właśnie zgotował Ci piekło. - dodał i odszedł.

Miałam ochotę wrzeszczeć i płakać jednocześnie. Miałam mieszane uczucia i przerażenie w oczach. To wszystko tak bardzo do siebie pasowało. To nie mogło się tak skończyć. Ja nie mogłam tak umrzeć.

- Błagam - załkałam. - Wypuśćcie mnie, proszę - wyjąkałam pomiędzy napadami płaczu. Ledwo ich widziałam przez łzy, które wypełniły moje oczy.

- Naiwna jesteś. Tak bardzo naiwna - westchnęła dziewczyna, kręcąc głową na boki.

Chciałam wrócić do domu. Nie do mieszkania Arona. Do mojego rodzinnego domu i rodziców. Chciałam aby było jak dawniej. Chciałam spowrotem swoje nudne i monotonne życie. Chciałam znów żyć spokojnie.

Above all (chroń mnie)Where stories live. Discover now