Rozdział 20

782 33 22
                                    


"Ktoś kiedyś powiedział, że zdrada jest tylko kwestią czasu" *


Vincent

Wróciłem do domu około czwartej nad ranem i od razu pobiegłem do sypialni. Moja słodka kicia smacznie spała. Ułożyłem się obok niej wtulając twarz w jej włosy. Uwielbiałem jej zapach i ciepło jej ciała. W całym tym popieprzonym syfie, była moją iskierką dobroci trzymającą mnie przy życiu. Gdybym ją stracił... nawet nie chce o tym myśleć. To co powiedział nam Esposito nie dawało mi spokoju. Kutas wydawał się być bardzo pewny tego co mówi, a ja byłem wkurwiony tym, że za chuja nie miałem pojęcia czy to prawda. O jaką taśmę mogło chodzić? Czy Francesco wie coś na ten temat? W końcu sprawa tyczyła się jego rodziny. Esposito twierdził, że ten kto posiada nagranie ma władzę nad wszystkimi rodzinami, a Francesco wydawał się być bardzo pewny swojej pozycji, o czym może świadczyć tak śmiały atak na Neapol i usunięcie dwóch znaczących rodzin. Przez ten cały syf nie mogłem zmrużyć oka. Martwiła mnie także sprawa zniknięcia Giny. Esposito był chujowym ojcem, ale widać było, że to go ruszyło. Polubiłem tę dziewczynę, była pewną siebie młodą kobietą, która nie bała się mówić tego co myśli. Zyskała mój szacunek, dlatego kazałem Matteo zająć się dyskretnie tą sprawą. Jeśli jest na naszym terenie, na pewno ją znajdziemy. Dochodziła ósma, a ja nadal nie spałem. Ucałowałem moją kicię w czubek głowy, wyszedłem z sypialni i udałem się do gabinetu. Dzisiaj wraca moja siostra, a ja nadal nie wiem kto stoi za zamachem na moje życie. W dodatku, jak donieśli mi moi ludzie Luka wyjechał z Tropei i słuch po nim zaginął. Przez chwilę myślałem, że to może on wynajął zabójców, w końcu ma środki i kontakty, a fakt, że odebrałem mu Oliwię byłby dobrym powodem, ale szybko doszedłem do wniosku, że to nie w jego stylu. Mój braciszek brzydził się brudnymi gierkami i przemocą, zawsze był taki czysty i nieskazitelny. Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Kurwa! Łeb pękał mi od samego rana, wychyliłem szklaneczkę trunku żeby uspokoić nerwy, ale to nic nie dało. Do gabinetu wszedł Matteo, oczywiście kurwa nie pukając.

- Albo przez te kilka godzin dymałeś tą swoją suczkę, albo ci nie dała i topisz smutki w alkoholu - zaśmiał się

Zerwałem się do niego i złapałem za koszulę. Po raz kolejny obrażał moją żonę, a za to co zrobił gdy byłem nieprzytomny powinienem już dawno wpakować mu kulkę. Oliwia nie pisnęła na ten temat ani słowem, za to Luigi jasno dał mi do zrozumienia, że moja żona zasługuje ze strony Matteo na większy szacunek. 

- Co ty masz kurwa do mojej żony? Widzę jak na nią patrzysz i przysięgam, że jeśli nie okażesz jej należytego szacunku, to mimo iż jesteś mi przyjacielem, to cię zajebię! - warknąłem uderzając go pięścią w twarz.

Z jego nosa pociekła krew, którą wytarł i usiadł w fotelu jakby to co mówię miał totalnie w dupie. 

- Uspokój się. Sprawa z twoją żoną to nic osobistego. Przyznaję, trochę przesadziłem, ale ja jej nie ufam - powiedział nalewając sobie drinka. 

Wyrwałem mu szklankę i uderzyłem nią o biurko z głośnym hukiem

- Pojebało cię?! Ta kobieta jest czysta jak łza, sprawdziliśmy ją, nawet Francesco nic nie znalazł, a kontakty  ma rozległe. Poza tym ja ją kocham, a ona mnie. Masz ją kurwa szanować i jeśli nie masz nic co mogło by choć zarysować jej wiarygodność, to radzę ci zmienić podejście.

- No właśnie. Nikt nie jest aż tak kryształowy, to kurwa nie możliwe. Pojawia się klon twojej narzeczonej. Rozkochuje twojego brata, potem ciebie. Wzorowa uczennica, żadnych problemów wychowawczych, rodzice giną w wypadku, ciotka czysta. Żadnych problemów z prawem, nawet kurwa mandatu? Nagle wkracza w środek mafijnego świata i nie robi to na niej żadnego wrażenia? Strzela kurwa lepiej niż nasi ludzie i bez mrugnięcia okiem przykłada do głowy broń człowiekowi? No sorry stary, ale każdemu ręka zadrży gdy pierwszy raz mierzy do drugiego człowieka, a jej się nawet głos nie załamał. 

Sidła Namiętności - Odrodzenie #2Where stories live. Discover now