Rozdział 8

927 37 3
                                    


" Smakujesz tak cholernie wspaniale, że mam wrażenie, że stracę zmysły" *


Vincent

Jak tylko moje nogi dotknęły płyty lotniska udałem się prosto do czekającego  suva i zająłem miejsce z tyłu. Cały lot wyobrażałem sobie moje ręce zaciskające się na szyi mojego braciszka. A ona? Jak śmiała pójść do niego? Byłem łaskawy, podarowałem jej trochę czasu, żeby się uspokoiła i przyzwyczaiła do myśli, że jest moją żoną. Przez ten cały czas myślałem tylko o niej, o jej boskim ciele idealnie ułożonym pod moim, jej miękkich włosach w które wplatam palce gdy klęczy przede mną i tych cudownych oczach wpatrzonych w moje z miłością. Kurwa! Na samo wspomnienie tego co miałem na wyciągnięcie ręki jeszcze kilka tygodni temu mój kutas boleśnie pulsuje. Dzisiejszej nocy ugaszę w końcu to palące pożądanie , które szaleje w moim ciele jak pieprzone tornado. Poprawiłem swój szyty na miarę garnitur od Armaniego i wyciągnąłem telefon z kieszeni. 

- Gdzie ona jest? - warknąłem do swojego człowieka

- Stoimy pod jej mieszkaniem szefie. Była w apartamencie szefa brata jakieś dwadzieścia minut, potem wybiegła zapłakana i zanim dojechała do siebie zrobiła rundkę po autostradzie. Jechaliśmy cały czas za nią, a teraz jest w domu.

- Czekać! Będę za dwadzieścia jebanych minut!

- Jedziemy - kiwnąłem do kierowcy.

Wybiegła zapłakana. Te słowa dudniły mi w głowie. Co tam się do chuja stało? Myślałem, że wpadnę tam zastając scenę jak z jakiejś pieprzonej telenoweli i dwa gruchające do siebie gołąbki, a tu takie zaskoczenie. Mam tylko nadzieję, że mój braciszek nie ośmielił się położyć łap na mojej Oliwii, mojej kurwa żonie, bo przysięgam, że wpakuję mu w ten jebany łeb cały magazynek. Planowałem w myślach najbardziej bolesną śmierć dla mojego braciszka, gdy mój telefon ponownie się odezwał.

- Mów! - warknąłem

- Szefie właśnie wsiadają do taksówki. Jechać za nimi czy czekać na szefa? - zapytał Carlo

- Jechać kurwa i meldować. Z kim jest moja żona? - zapytałem

- Jest ze swoją przyjaciółką i niech się szef nie deferuje, ale trzecia kobieta to chyba panna Angel - odpowiedział 

Kurwa! Warknąłem rozłączając się. Wybrałem numer, a po drugiej stronie odezwał się zadowolony Luigi.

- Co tam Vinc? Jak w Rzymie?

- To ja się pytam, co w posiadłości?

- Wszystko w normie. Kiedy wracasz? - zapytał 


Kutas jebany, udawał głupiego, czy próbował zrobić głupca ze mnie? Był naprawdę świetny w swojej robocie, niestety jeśli chodzi o moją siostrę stawał się miękką cipą. Poczekaj złamasie, pomyślałem.

- A jak moja siostrzyczka? Daje wam mocno popalić?

Słyszałem jak wypuszcza powietrze i zastanawia się co powiedzieć. Był dla mnie naprawdę jak brat, ufałem mu bezgranicznie, o czym świadczył fakt, że powierzyłem mu ochronę  siostry i całej posiadłości, ale nie toleruję kurwa kłamców. 

- Posłuchaj stary, jakby ci to powiedzieć. Zwiała z rezydencji. Ten kutas Luka nagadał jej o Tobie i Oliwii i wpadła tu żądna krwi, a potem zanim się zorientowałem już jej nie było. Ale spokojnie właśnie szykują samolot, wiem gdzie jest, sprowadzę ją zanim wrócisz. 

- Kurwa! Za co ja ci płacę? Potrafisz rozjebać skurwiela na tysiąc różnych sposobów, a nie umiesz upilnować kobiety? - warknąłem poirytowany jego bełkotem

- Stary, dobrze wiesz, że to diabeł w ciele kobiety, ale... 

Przerwałem mu

- Wiem gdzie jest, właśnie jedzie gdzieś z moją żoną, a tobie radzę siedzieć na dupie i więcej niczego nie spierdolić, sam się nią zajmę. 

Rozłączyłem się nie dając mu dokończyć. No to mam teraz dwie rozpuszczone baby na głowie. Kurwa! Wykręciłem ponownie numer Carlo.

- Jak sytuacja?

Sidła Namiętności - Odrodzenie #2Where stories live. Discover now