Rozdział 28

775 35 1
                                    



" Czasem obracam się i czuję w powietrzu twój zapach i nie mogę, kurwa, nie mogę nie wyrazić tego potwornego kurewsko koszmarnego fizycznego bólu, kurewskiej tęsknoty za tobą" * 


Vincent


Jak ostatnio miałem w zwyczaju, skacowany na maksa zwlokłem dupę do gabinetu dopiero około południa. Poprosiłem o kawę i dochodziłem do siebie po kolejnej przebalowanej nocy. Rozsiadłem się wygodnie za biurkiem i połknąłem dwie tabletki paracetamolu popijając je kawą. Od kilku tygodni katowałem się zdjęciami i raportami o mojej zdradzieckiej żonie. Ból w mojej piersi z każdym dniem stawał się coraz większy, a wściekłość którą czułem po woli zastępowała tęsknota. Tęskniłem za jej uśmiechem, za jej zapachem i radosnymi oczami, które patrzyły w moje z miłością. Wczorajszy wieczór uświadomił mi jak jestem pojebany, gdy obciągającą mi blond dziwkę nazwałem imieniem mojej żony. To było za wiele nawet jak dla mnie. Uciekłem z klubu niemal z kutasem na wierzchu jak wystraszony prawiczek. Zamknąłem się w sypialni którą dzieliłem z Oliwią i desperacko wtuliłem się w jej ubranie na którym został jeszcze jej ledwo wyczuwany zapach. Do mojego pustego łba dotarło, że przez ostatnie tygodnie szukałem substytutu tego co straciłem, a teraz musiałem znaleźć substytut substytutu. Chryste, jakie to pojebane! Przeczesałem dłonią włosy i opadłem na biurko kręcąc obrączką. Tak, jak ostatnia ciota nadal nosiłem ją na palcu, choć czasem wręcz czułem jak pali mi skórę. Otworzyłem szufladę i wyjąłem ze środka obrączkę Oliwii którą rzuciła mi w twarz gdy zobaczyła półnagą Ginę schodzącą na dół. Tamtego dnia, aż się we mnie gotowało, furia jaką czułem nie pozwalała mi jasno myśleć. Zresztą każdy facet którego żona walnęła w rogi chybaby się tak czuł na moim miejscu. Mała diablica Esposito wręczyła mi ją któregoś wieczoru gdy zalewałam się w trupa w swoim klubie oczywiście nazwała mnie przy tym idiotą, a dziwce która kręciła dupą przed moim nosem wylała drinka prosto w twarz. To spowodowało, że dotarło do mnie w jak wielkiej jestem rozsypce. Chlałem na umór, zabawiałem się z panienkami, a nawet od czasu do czasu wciągałem kreskę lub dwie, a ukojenie nie przychodziło. Patrząc na platynowe kółeczko w mojej dłoni przed oczami stanęła mi Dominikana i moja żona w bieli trzymająca w rękach bukiecik orchidei. Wyglądała wtedy tak pięknie, a jej oczy wyrażały czyste i szczere uczucie. Przecież nie mogła tego udawać! Co się kurwa stało, że pozwoliła obłapiać się tej świni? Tak długo czułem już ten jebany ból, że zaczynało mi odpierdalać. Nadszedł czas by coś z tym zrobić. Do głowy wpadł mi posrany pomysł. Kobieta bez której nie mogłem żyć powinna cierpieć tak jak ja, więc logicznym rozwiązaniem byłoby sprowadzenie jej tu. Zamknąłbym ją i dręczył każdego pieprzonego dnia, aż przyznałaby się do tego co zrobiła. Karmiłbym się jej strachem i łzami, ale miałbym ją blisko czułbym jej zapach i ciepło jej ciała. Czy to ukoiłoby choć trochę moje cierpienie? Chuj wie, ale zawsze warto spróbować. Problem w tym, że musiałem odłożyć mój misterny plan aż ją znajdę. Po woli zaczynałem dochodzić do wniosku, że coś tu jest nie tak. Albo moja żona faktycznie była zdradziecką zakłamaną suką, albo ktoś koncertowo zrobił ze mnie wała. Przez ten cały czas gdy moi ludzie ją obserwowali, ani razu nie spotkała się z moim bratem. Jeździła tylko do lekarza z tą swoją puszczalską przyjaciółką i była u ciotki. Problem w tym że od kilkunastu tygodni ślad po mojej żonie zaginął, a chłopaki którzy jej pilnowali zostali znalezieni z przestrzelonymi głowami, co nawet lepiej bo sam bym ich zabił za to, że jej nie upilnowali. Na początku myślałem, że uciekła, wyjechała gdzieś bym nie mógł jej znaleźć, ale trupy moich ludzi pozbawiły mnie złudzeń. Przecież nie zabiłaby kurwa dwóch wielkich facetów? Złość jaką odczuwałem zaczął zastępować strach. Jak pierdolony idiota nie dopilnowałem odpowiednio tego co powinno być dla mnie priorytetem. Zazdrość i ból jaki czułem przysłoniły mi jasne myślenie. Jeśli coś jej się stało lub któryś z moich wrogów porwał ją by przejąć nade mną kontrolę to chyba sam wypruję sobie flaki. W dodatku za dwa dni musiałem stawić się w Nowym Jorku na to pieprzone przyjęcie charytatywne na co nie miałem najmniejszej ochoty. Zaproponowałem Angel by poleciała ze mną, ale oczywiście odmówiła. Po tym jak pierwszy raz od pieprzonych dwóch miesięcy odezwała się do mnie pytając co z kolacją świąteczną liczyłem, że nasze stosunki wrócą na normalne tory. Niestety okazało się , że nadal nie wybaczyła mi tego jak potraktowałem Oliwię czym wpędziła mnie w jeszcze większe poczucie winy. Oczywiście nie powiedziałem jej, że Oliwia zniknęła i nie wiem gdzie się znajduję. Przez chwilę nawet podejrzewałem, że mają ze sobą kontakt za moimi plecami, ale Luigi szybko rozwiał moje wątpliwości twierdząc, że dziewczyny nie odezwały się do niej od wyjazdu z posiadłości. Kurwa gdybym nie popadł w jebany alkoholowy trans i wszystkiego sam dopilnował ... Te myśli nie dawały mi spokoju dlatego wczoraj znowu się najebałem czekając aż Matteo wróci z jakimiś informacjami z Tropei. O dziwo pojechał bez kręcenia nosem, co było wyraźnym znakiem, że on też zaczynał zastanawiać się nad tym że moja żona może nie być tak winna jak nam się wydawało. Moje rozmyślenia przerwała Gina wchodząc do gabinetu oczywiście bez pukania. Wyglądała dzisiaj wyjątkowo seksownie. Długie wyeksponowane nogi w czerwonych szpilkach kusiły by opleść je sobie wokół bioder, a seksowny tyłek aż prosił o klapsa. Jej sukienka również w kolorze czerwieni przylegała do ciała jak druga skóra pobudzając męską wyobraźnię. Gdyby nie fakt że traktowałem ją jak swoją rozkapryszoną siostrzyczkę pewnie już dawno korzystałbym z dobrodziejstw jej ciała. Jednak Gina nie była dziwką i z czasem mogłaby oczekiwać ode mnie tego co zarezerwowane było tylko dla jednej kobiety, tej która wzgardziła tym co chciałem dawać jej do końca życia. Schowałem do szuflady wszelkie ślady tęsknoty za żoną, nie mogłem przecież wyjść na sentymentalną pizdę. Rozsiadła się wygodnie patrząc na mnie wyczekująco. 

- Co cię do mnie sprowadza? - zapytałem. 

Sidła Namiętności - Odrodzenie #2Where stories live. Discover now