Pamięć 2

65 7 2
                                    

Kim jesteś?
Te słowa zadźwięczały w moich uszach. Rozszerzyłem oczy z zaskoczenia. Nie mogłem w to uwierzyć. Blake stracił pamięć!
To nie może być prawda, jakiś żart...
-N-nie poznajesz mnie?
-Przykro mi, ale nie. Pewnie musiałbym, ale w obecnej chwili nie kojarzę cię. Przepraszam.
Tak formalnie, różnił się od tego jak się do mnie zachowywał.

Okazało się, że pamięta tatę, tym kim jest. Czyli Wilkołakiem. Znał organizacje watahy, o tym, że zabija demony. Jednak nic nie pamiętał z tego okresu, gdzie spędzał ze mną czas. Nawet tego jak się poznaliśmy.
Musiałem go przeprosić i wyjść. Nie chciałem przy nim się rozpłakać.

Kiedy wyszedłem z moich oczu poleciało dużo łez. Poryczałem się jak małe dziecko.
-Dereq?
Dostrzegła mnie Milena.
-Hej... Co się dzieje?
-Blake... On... Mnie nie pamięta. - wybuchłem jeszcze większym płaczem.
-Co?!
-To... Prawda...
-No już shhh, nie płacz.
-Milena to koniec. To tak jakby wymazał moją egzystencję z jego życia. Nie istnieje!
-To nie prawda. Nie możesz się poddać, rozumiesz? Tym bardziej musisz przy nim być, oboje siebie potrzebujecie. Przecież się kochaliście!
-Tak, kiedyś. Teraz jestem dla niego obcą osobą! Ile może to potrwać, tygodnie, rok, lata?! To jak grom z jasnego nieba... Dlaczego to mi musi być wszystko pod górkę?
-Dereq dramatyzujesz. Dasz radę pomogę Ci.
-Jak? - zaciągnąłem się nosem i na nią spojrzałem.
-Stopniowo. Musisz opowiadać o tym co robiliście, przekazać swoją miłość. Pokaż mu zdjęcia i opowiadaj jakby to wydarzyło się wczoraj.
-To jest jedyny pomysł jaki mam, dziękuję.
-Nie masz za co. Kibicuję wam obojgu, więc jeśli widzę, że coś się sypie to nie odpuszczę i to naprawiam. Poza tym jesteś taki słodki kiedy z nim przebywasz.
-Milena... Bo się zawstydzę...
Zaśmiała się.
-No dobrze. Otrzyj łzy i idź tam.

Minął tydzień odkąd próbowałem podsunąć podpowiedzi dotyczące nas. Jednak bez skutku.
Pokazywałem mu zdjęcia, nawet te na których się całowaliśmy.
Oboje z zażenowania się zarumieniliśmy.
Takie zdjęcia to Milena mi z ukrycia porobiła, zero prywatności z tą kobietą...
Jednak nie zmieniał się fakt, że Blake nie pamiętał mnie.
Pytał się gdzie jego tata, powiedziałem, że zaginął podczas pożaru, gdzie tam byliśmy.
Nawet tego nie pamiętał...

Zaczęło mnie to przerastać... Brak jego dotyku, traktował mnie obco... Nie dziwię się, ale to jednak bardzo boli. Nie, nie. Nie mogę się poddać. Muszę być silny i trzymać się dobrej myśli.

Blake został wypisany, zabraliśmy go do domu Mileny. Jego też nie pamiętał.

Ledwo weszliśmy do domu, a Milena już nam coś znalazła. Zajęcie.
-Proszę, dwa mopy i woda. Przejeździcie się po tym korytarzu, strasznie dużo tu piasku... No, do roboty.
Popatrzyliśmy się tylko po sobie i wzięliśmy mopy. Robiąc to zeszło nam z godzinę. Bardzo duży był ten korytarz, nic dziwnego, że potrzeba do tego pomocy.

Byliśmy na podwórku, promienie słoneczne na nas padały dając lekkie ciepełko na skórze.
-Miło jest dzisiaj.
-Prawda.
Odwróciłem się do niego, lecz zrobiłem to zbyt gwałtownie, zrobiłem krok, ale potknąłem się o kamień. Leciałem w stronę Blake'a. Rozległ się huk.
Wszystko byłoby w porządku, tyle że nasze usta się złączyły w przypadkowy pocałunek.
Chłopakowi jednak to nie przeszkadzało i kontynuował prosząc o dostęp. Rozchyliłem usta, nasze języki walczyły o dominację. Pocałunek stał się coraz bardziej gorący i namiętny.
Oboje nie chcieliśmy go kończyć, jednak potrzebowaliśmy oddechu.
-Blake?
-Przepraszam, że zapomniałem o tak istotnej rzeczy.
-Pamiętasz?
Pokiwał głową.
Ucieszyłem się jak nigdy dotąd. Rzuciłem mu się w ramiona z bananem na ustach.
-Ważne, że mnie pamiętasz. - przytuliłem go mocno.
-Wybacz, że tak długo mi to zajęło.
-Lepiej później niż wcale ~
-Hmmm, okej.


[coś mi nie wychodzi to pisanie :/ brak weny itd... Brak motywacji, bo mało kto to czyta... Mam nadzieję, że mnie nie podkusi porzucenie tego :///
To tyle, papatki]

My Demon [Yaoi] [Zakończone] Where stories live. Discover now