Przyzwyczajenie Się

101 11 1
                                    

-Co z twoimi ranami?
Czułem się winien, że musiał za mną tyle biec. Jednak nie musiał tego robić...
Oparł się o mnie i uśmiechnął się pod nosem.
-Tylko trochę bolało, jednak bardzo bolałoby mnie serce, gdybym nie biegł za tobą...
Poczerwieniałem od razu na policzkach, a w brzuchu czułem narastające motylki. Było to przyjemne uczucie.
-Czy coś jest co mogę dla ciebie zrobić?
-Raczej nie.
Jednak musiałem coś zrobić. Już wiem, jest jedną rzecz którą mogę zrobić, choć jest bardzo ona zawstydzająca...
-Emm... Wiem co mogę zrobić...
-Co takiego?
-Tylko nie ruszaj się, dobrze?
Kiwnął tylko głową niepewnie wyprostowując się.
Przybliżyłem się do niego, a dokładnie do jego szyi. Pocałowałem delikatnie jego sine miejsce.
-C-co ty robisz?
Spojrzałem na niego zawstydzony. Policzki mnie piekły do tego.
-Całus na zagojenie. Ot co.
-Wiesz, że nie musisz tego robić. - westchnął - Widzę jak się zmuszasz.
-N-nie prawda.
Uśmiechnął się i przetarł dłonią twarz. Powrócił do mnie spojrzeniem.
-Jeśli już masz całować to w to miejsce. - popukał opuszkami palcami jego dolną wargę.
Muszę przyznać, że odkąd wróciliśmy do domu stał się bardziej romantyczny i uwodzicielski. Co bardzo mnie to przyciągało... Ale również onieśmielało.
Przysunąłem się do niego. Zamknąłem oczy cały wystraszony, że źle to zrobię. Tam wtedy tylko otworzyłem szerzej usta, a teraz jest zupełnie inaczej.
Nagle dostałem psztyćka w nos.
-Aua! Za co?!
-Za egzystencję. - zaśmiał się.
Zabijałem go groźnym wzrokiem.
-Ty przerośnięty psie.
-Psie? O ty mały krasnoludku. Trzeba dać Ci karę.
-Uważaj, bo się boję... - odpowiedziałem z przekąsem.
Ten tylko złapał mnie za ramię i rzucił na łóżko. Zaczął mnie łaskotać po biodrach, brzuchu, no wszędzie!
-HAHA. NIE, NIE TAM. PRZE - PRZESTAŃ HAHAHAHAHA!
W końcu Blake skończył tą banalną torturę.
Ja i on zmachaliśmy się. Kiedy mnie łaskotał też się śmiał i szczerze lubiłem widzieć jego uśmiech. Wtedy wiedziałem, że jest zupełnie sobą.
Pochylił się nade mną i dotknął mojego policzka. Spojrzał w moje oczy, czekałem na jego ruch.
Nachylił się i pocałował mnie. Poczułem jak całe moje ciało się rozluźnia i oddaje się pragnieniu.
Moje ręce poszły w górę i oplotły jego szyję przyciągając go.
Pocałunek stał się bardziej namiętny i pociągający. Nasze języki walczyły o dominację, a krótkie oddechy nie dawały spokoju.
Czułem się jakby miał zaraz odlecieć. Kręciło mi się w głowie, ale to nie przeszkadzało mi zbytnio.
Blake pocałunkami zjechał po szyi, delikatnie całując moją skórę.
Szybko oddychałem i krótko brałem wdechy, czując mokre pocałunki na mojej skórze.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
We dwoje zaskoczeni spojrzeliśmy po sobie.
-Tak? - odezwał się Blake.
-Blake potrzebuję cię, abyś dostarczył list do poczty.
Chłopak tylko zaśmiał się cicho i spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłem nutkę miłości do mnie.
-Idź, no. - szepnąłem do niego.
-Okej, okej. - szepnął i gdy wstał pocałował mnie w kącik ust.
Otworzył drzwi.
-Już idę, wujku.

Nie mogłem uspokoić moje łomoczące serce. Gdyby nam nie przerwano posunęlibyśmy się dalej?

My Demon [Yaoi] [Zakończone] Where stories live. Discover now