Złe Przeczucie

77 10 1
                                    

Tak jak zawsze to bywało zostaliśmy wysłani przez wujka do miasta po świeże pieczywo.

Przez ostatnie kilka tygodni można powiedzieć, że odzyskałem równowagę w moim życiu. Opanowałem formę demona, jednak wiem, że nie osiągnąłbym tego bez pomocy Blake'a.
Jestem bardzo mu wdzięczny.

Przekroczyliśmy próg do piekarni. Dzisiaj czułem się świetnie. Jednak czułem, że dziś jest jakoś za spokojnie.
Zazwyczaj moja intuicja mnie nie zawodziła.

Byliśmy w alejce trzymając nasze produkty.
Nagle zagrodzili nam drogę dwoje mężczyzn.
Odwróciliśmy się, a za nami kolejni.
-Czego chcecie?
-Przysłała nas tutaj Alfa z Rady.
-Niech Demon odda się w nasze ręce, a nikomu nic się nie stanie.
-Ta jasne. Możesz pomarzyć!
Blake ruszył z atakiem na jednego. Ten zrobił unik, a drugi unieruchomił jego ręce.
-Hej! Zostawcie go!
Widziałem jak ten pierwszy bierze gazę i usypia wilczura.
-Nie! Blake! Zostawcie go!
-Ty też.
Jednym ciosem za mną mężczyzna mnie powalił. Zamroczyło mnie i upadłem.
Ogarnęła mnie zupełna ciemność.

Blake
Kiedy obudziłem się byłem przywiązany do krzesła. Czułem silny ból głowy.
Nigdzie nie widziałem Dereqa. Wokół było ciemno, jednak to nie przeszkadzało mi to zbytnio. Pomieszczenie było małe, było to piwnica.
-Wreszcie żeś się obudził.
Z drewnianych drzwi wyszedł młody mężczyzna. Po zapachu poczułem, że jest tu dowodzącą Alfą. Po moim ciele przechodziły ciarki. Swoim byciem powodował u mnie ciarki na karku.
Patrzyłem na niego co zrobi.
-Nie wierć we mnie tym wzrokiem. Chcę tylko pogadać.
-To do gadania przywiązujesz innych do krzesła.
Zaśmiał się ostentacyjnie.
-Sam wiem, że próbowałbyś nas tutaj pozabijać, aby chronić tego Demonka... Tylko po co? Co takiego ci zrobił, że zmieniłeś myślenie na temat zabijaniu ich? Hm?
Milczałem. Takiemu typowi trudno jest przemówić do rozsądku.
-Byłeś najlepszą zabijaką w naszej grupie. Co się zatem stało, że jeden Demon tak zawrócił ci w tej głowie.
-Jak odpowiem szczerze to co to da? Taki jak ty tego nie zrozumie.
Nagle uderzył krzesło, że mnie wywaliło.
Uderzył butem o oparcie tuż przy mojej głowie.
-Oświeć mnie zatem. Powiedz czemu nagle stałeś się jego Żywicielem?
Rozszerzyłem oczy zaskoczony. Musieli nas śledzić. Muszę przyznać, że dobrze są doinformowani.
-Miłość. - szepłem.
-Hm? Nie gadaj, że się w nim zakochałeś. Omamił cię. To jest lepsze wytłumaczenie. Zobaczysz, że prędzej czy później cię zostawi. Porzuci jak zabawkę.
-Mów co chcesz, ale ja swoje wiem.
-Wilczy gej, zawiodłem się. Byłeś popularnym u nas za zabijanie Demonów. Cóż... Twój ojciec też nie popisał się...
Szarpnąłem liny, które mnie więziły.
-Co jemu zrobiliście?! - zawarczałem.
Uśmiechnął się złowieszczo.
-Może wiem, może nie. Kto wie?
-Ty Sukinsynie.
-Hahahaha! Morda. - kopnął mnie w brzuch. Odkasłałem łapiąc wdech panicznie. Miał dużo siły, nawet więcej niż ja.
-Gdzie...
-Hm?
-Gdzie jest Dereq?
-Och, spokojnie. Ja już nim się dobrze zajmę.
-Nawet nie waż się go tknąć.
-Uważaj, bo się boję... - powiedział ironicznie.
-Powinieneś.
Spojrzał na mnie patrząc dłuższą chwilę.
-Dość masz niewyparzoną gębę.
Podszedł i wymierzył we mnie mocnego prawego sierpowego. Cholernie bolało. Miałem spuchnięty policzek.
-To powinno nauczyć cię trzymać język za zębami.
-Nie tykaj go... - wydusiłem po czym Alfa wyszła.
Po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami. Musieli mi podać jakiś narkotyk, abym telepatycznie nie mógł połączyć się z wujkiem, prosząc o pomoc.
Byłem kompletnie bezsilny.

Dereq
Siedziałem na krześle w jakimś obskurnym biurze. Miałem nogi związane i miałem specjalne kajdanki na rękach. Specjalne, bo nie pozwalały mi przemienić mnie w demona.
Nie wiedziałem gdzie jest Blake. Bardzo się martwiłem o niego. Bóg wie co z nim wyprawiają. W końcu zdradził ich klan...

Nagle drzwi się otworzyły. Byłem tyłem do nich, więc nie mogłem się odwrócić.
Przede mną stanął młody mężczyzna. Ubrany w czarną koszulę i czarne spodnie z eleganckimi lakierkami. Schludny i elegancki, tak bym go opisał.
-Przejdę od razu do rzeczy. Jesteś mi potrzebny w realizacji planu.
-To znaczy?
-Od dawna próbujemy zlokalizować Szatana, a tu... Trafiła się taka okazja. Mam na myśli ciebie. Szatan stworzył cząstkę siebie. Niebywałe. Plotki się rozsiały i były prawdziwe.
Mając ciebie możemy zdziałać więcej.
-Sam do końca nie wiem jak kontrolować mocą, a dopiero kogoś znaleźć.
-Cóż... Będziesz musiał się postarać. Inaczej twój Żywiciel może na tym ucierpieć...
-Nie... Nie odważyłby się Pan!
-Więc masz być posłuszny. Żadnych sztuczek!
Ten człowiek był pomylony. Jak do cholery mam to zrobić?!

My Demon [Yaoi] [Zakończone] Where stories live. Discover now