Szczerość Uczuć

89 12 1
                                    

-Mogę go zobaczyć?
-Niezbyt... Gorączka odbiera mu rozum.
-Proszę, może coś wskóram. Mi nic by nie zrobił. Wiem to.
Westchnął ciężko.
-Okej, wejdź tam. Musisz zmienić mu opatrunki. Tylko nie zdziw się jakiego go zobaczysz...
Nie wiedziałem zupełnie o co chodzi, ale nie obchodziło mnie to już. Poszedłem do pokoju.
Otworzyłem drzwi i rzeczywiście mnie to zaskoczyło.
Blake teraz był pod postacią wilka. Stał w tej postaci na łóżku.
Wpatrywał się, napięty całą sytuacją.
-To ja Dereq. Spokojnie, nic ci nie zrobię złego. Pamiętasz? Tak jak przy naszym pierwszym spotkaniu. - uśmiechnąłem się życzliwie.
Wilk zeskoczył z łóżka i przyglądał się mi.
Widziałem jego bandaże. Były już stare i zakrwawione.
-Zmienię Ci opatrunki.
Wilk zawarczał, gdy chciałem podejść.
-No Blake nie bądź taki. Będę delikatny.
-Rrrrr...
-To jak mam cię przekonać, hm?
O wiem.
Przykucnąłem i pogłaskałem go po głowie, potem szukałem czułego punktu za jego uchem. Od razu podziałało, bo wilczur tylko coraz bardziej się przybliżał.

Po jakiejś godzinie wszystko mu opatrzyłem.
-Nie było tak źle, co nie? - zaśmiałem się.
Wilk nadal obserwował mnie tymi złotymi oczami. Nie wiedziałem o co mu chodzi.
Prychnął tylko nosem i nagle przeobraził się w człowieka.
-Co? Ale jak to? Chwila, gorączka ci minęła, prawda? Od DAWNA.
-Ciekawie było patrzeć, gdy tak się starałeś.
-Ej to nie fair!
-Wiesz co, powiem Ci co jest nie fair. Okłamywanie kogoś.
-C-co masz na myśli?
O nie tylko nie mówcie, że...
-Musimy poważnie pogadać.

Uciekałem wystraszony. Chciałem zgubić go przez las. Jednak jego węch i szybkość jest nie do przebicia.
Gdybym był vampirem może bym go zgubił.
Nie miałem już sił. Dobiegłem do samotnego drzewa na górce.
-Dereq! Nie uciekaj już.
-Zostaw mnie! Czemu tu przylazłeś?!
-Nie wykręcaj się, Dereq!
Spojrzałem na niego. Był zły, bardzo przeraźliwie zły. Miałem już tego dość. Wykonałem pierwszy ruch.
-Dobra! Powiem to. Fakt mam do ciebie uczucia. Bałem się jak na to zareagujesz.
-I co? Chciałeś to tak ciągnąć w nieskończoność?!
-A miałem jakiś wybór?! Każdy wie, że to obrzydliwe. Jednak nic nie mogłem poradzić na to, że cię kocham... - poleciały mi łzy - Bałem się, że mnie znienawidzisz, a teraz to wszystko jest bez sensu. Nie chciałem, abyś przez to oddalił się ode mnie. Izolował... Bardzo by mnie to bolało. Kiedy byłbym chłodnie ignorowany, mógłbym sobie coś zrobić jako demon...
-Ale wcale nie brałeś pod uwagę moje uczucia.
-Huh?
Podniosłem głowę, był tuż obok mnie.
-Myślałem tylko, że to moja wyobraźnia. Że dajesz mi błędne sygnały. Jednak... Jestem szczęśliwy, że te uczucia nie są tylko jednostronne...
-To znaczy...
-Zgadza się. Też cię kocham, Dereq. I nie widzę w tym nic dziwnego.
-C-co...
Rozszerzyłem oczy zaskoczony, pozostałe łzy jeszcze poleciały. Nie mogłem w to uwierzyć. Na nic nie wskazywało na to. Chyba, że byłem kompletnie ślepy.
Podszedł do mnie, a mi miękły kolana. Złapał mnie w ostatniej chwili.
Na moich ustach złożył delikatny pocałunek. Byłem kompletnie w szoku. Nigdy o niczym nie marzyłem. Jednak to spełnia wszystko.
Oddałem pocałunek lekko dygocząc. Nie wiem czy to skutek biegania czy co właśnie teraz się dzieje.
Pocałunek przerodził się w namiętniejszy. Byliśmy bardzo tego spragnieni jak niczego bardziej innego.
W końcu, lecz niechętnie oderwaliśmy się od siebie, aby złapać oddech.
-Blake czy ty jesteś pewny?
-Mam znowu powtórzyć? - zmarszczył brwi lekko wkurzony pytaniem.
-Ale ja... Jestem demonem. Nienawidzisz ich...
-Myślisz, że gdy na ciebie patrzę to widzę demona? Otóż nie. Widzę przed sobą Dereqa. Chłopaka który mnie pokochał takiego jakim jestem. Jesteś dobry i pomocny. Każdemu chcesz nieść pomoc i dobrze, że o tym się przekonałem. Jesteś o wiele lepszym człowiekiem niż możesz sobie wyobrazić.
Spojrzałem na niego będąc w jego objęciach. Nie chciał mnie puszczać i ja chciałem zostać.
Zostać w jego ramionach na zawsze.

My Demon [Yaoi] [Zakończone] Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum