część 8

227 16 4
                                    

  Na drugi dzień Layla zjawiła się w szpitalu. Nie musiała już podróżować między innymi wioskami. A chociaż na razie. Jak się okazało, Layara złamała nogę. Dziś nareszcie kobieta mogła spotkać się ze swoją córką. Prowadziła ona dziś obchód.    

  Grupa lekarzy nareszcie zjawiła się w sali, w której przebywała córka Uchiha. Gdy tylko pojawili się w pomieszczeniu, czarnowłosa od razu skierowała się do swojej córki.  

-Więc?-Spytała się kobieta.-Lepiej z nogą?-Dopytała. Była zmartwiona, jednak jako doktor w szpitalu niestety nie mogła aż tego tak okazywać, nie było to fair wobec innych pacjentów.

"Dobra mina do złej gry?"

Layara nie wiedziała, czy prowadzi gierkę, nigdy nie umiała wyczytać zachowania mamy w sprawie jej kariery. Łatwiej było wyczytać zachowanie jego taty w prawie każdej sytuacji. Gdzie jak wiadomo Gaara umie zachować swoją stoickość bardzo często.

-Nie.-Odpowiedziała. Była to jednak prawda.-Czuła że jest z nogą źle. Strasznie jej pulsowała. 

-A co dokładnie się z nią dzieję?-Spytał się drugi lekarz

-Cóż, cały czas mi się coś w niej przestawia, czuję jakby puchła z godzinami a do tego zapewne daliście mi za mały gips.-Czerwonowłosa odpowiedziała na pytanie mężczyzny.-Jednak kroplówkę mi daliście pomimo tego iż jej nie potrzebowałam.-Stwierdziła od razu jakby wiedziała wszystko lepiej od doświadczonych medyków.

-Layara, w karcie pisze "odwodniona".-Zacytowała jedną z kilku przyczyn przeniesienia się w te miejsce.

-Nie czułam, że mam zemdleć.-Odpowiedziała na co jej matka tylko westchnęła.

  -Jak widzicie, moja córka ma się dobrze.-Odpowiedziała nie zgodnie ze swoją córką. Layla była dyrektorką generalną, między innymi szpitala. Wprowadziła taki chaos w Sunogakure, jak chyba jeszcze nikt inny. Powiedziała wprost - "Macie okropnych medyków, zmienię to". Nie bala się mówić rzeczy, które są nie prawdą, a najbardziej jeśli chodzi o jej ukochaną medycynę. Kiedy tylko spojrzała na medycynę tam, zdała sobie sprawę, dlaczego w większości Konoha, była na tej pozycji w ciągu trwania wojny. Roślinność mili doskonałą. Jednak techniki...To był istny koszmar. Utworzyła więc akademie, sprowadziła specjalne sprzęty, zburzyła stare i utworzyła całkiem nowe szpitale. W akademii ninja jest nowy przedmiot, który edukuje młodych shinobi podstawowej medycyny. Przekazała im całą wiedzę. Teraz Suna ma jednych z lepszych medyków na całym świecie.  

-Kio, przejmujesz obchód.-Poleciła kobieta.

-Jasne pani dyrektor!-Odpowiedziała natychmiastowo, niczym wyuczony żołnierz.

  Czarnowłosa patrzyła, jak czterech medyków wychodzi z sali. Było słychać tylko kroki na korytarzu oznajmujące przejście między jedną salą a drugą.  

  -Mamo...-Ścisnęła mocniej swoją kołdrę.-Wiem, że cię zawiodłam, nie musisz robić takiej miny... Nie patrz tak na mnie!-Mówiła, jakby mając poczucie winy, że to, co zrobiła, było złe i miała pełną kontrolę nad wszystkim, co ją spotkało. Prawda jest taka, że wyolbrzymiała. Zaczęła wymyślać, że mina, którą starsza Uchiha przyjmuje, jest pełna zawodu.  

  Żona Kazekage podeszła do okna. Spojrzała się w dal, widząc budynek, w którym znajduje się gabinet Kazekage. Jakby chciała przekazać swojemu mężowi, że dyskutuje z jego córką.  

-W jakim sensie mnie zawiodłaś?-Spytała się kobieta. Zdawała sobie sprawę, że to, co się zadziało nie było z jej winy, i każdy inny też tak myśli, poza czerwonowłosą.

-No bo...-Zaczęła czerwonowłosa, jednak nie wiedziała,  jak ułożyć zdanie. Nie, ona nie wiedziała, co odpowiedzieć.

  -Już rozumiesz?-Wiedziała, że powoli zdaje sobie sprawę, dlaczego jej rodzice nie chcieli rozmawiać o sharinagnie. Zdała sobie sprawę, że chcieli chronić ją od okrutnej prawdy. A chociażby w takim młodym wieku.-Sharingan to nie coś, co możesz samoistnie przebudzić.-Mówiła.-Przebudziłaś je tylko dlatego, ponieważ zdałaś sobie sprawę, i widziałaś na własne oczy, jak ludzie umierają. Co wrogowie potrafią zrobić z shinobi. Sama też byłaś w zagrożeniu, prawie cię zabito, prawda?-Mówiła.  

-Shukaku-chan mi pomógł.-Wyznała.

***

"Młoda, uważaj trcochę!"

Krzyknął do czarnookiej dziewczyny wściekły Tanuki po ochronieniu córki swojego byłego Jinchuuriki.

-Shukaku-chan! Dziękuje!

Odpowiedziała tylko po czym pełna adrenaliny zaatakowała wroga.

***

"Więc jednak pieczęć z chakrą się złamała?"

Westchnęła jedynie.

  -Podziękuj mu ode mnie, od taty pewnie ma już podziękowania.-Domyśliła się, przypominając sobie, że jednoogoniasty nadal może się kontaktować z Gaarą.  

"Całe szczęście, komórki nie przeszły na nią..."

Odetchnęłam w głębi, bała się tego. Chociaż, jeszcze nie wiadomo, czy to było w ogóle możliwe.

-Jestem po prostu zbyt pochopna...-Przyznała niechętnie.-Ale wujek Sasuke też był, mieliśmy szczęście!-Zachwalała mężczyznę. Bardzo go kochała i podziwiała. Oczywiście, nie mniej niż swoich rodziców.

-Niestety, to odziedziczyłaś po mnie.-Przyznała czarnowłosa także z niechęcią.-Ale, już postanowiłam.-Oznajmiła.

  -Co postanowiłaś?-Spytała się dziewczyna zmieszana. Ona dosłownie może powiedzieć wszystko, dlatego nikt nigdy nie umiał się domyśleć, co oznaczają te słowa z jej ust.  

-Będę twoją mistrzynią.-Odpowiedziała.-Wyjedziesz ze szpitala a ja zacznę cię uczyć.-Dodała.

"Jeśli Shukaku zrobi to po raz drugi... Wtedy trzeba będzie go jakoś namówić..."

Nie była pewna o sytuację z piaskiem. Tak samo Gaara, to był jeden wielki znak zapytania. Jednak postanowili, że na razie nie będą mówili jej o możliwych treningach, zbyt się podekscytuje.  

  -Naprawdę?!-Krzyknęła dziewczyna z zadowolenia.-Czyli nauczysz mnie...-Zaczęła jednak niedane było jej dokończyć  

-Zapomnij.-Odpowiedziała krótko, dobrze wiedząc, co ma na myśli. Oczywiście kiedyś planowała to zrobić, uważała, że ta technika będzie przydatna, ale nie teraz.

  -Oczywiście...-Odpowiedziała krótko córka Kazekage zawiedziona.  

***







CURSED UCHIHA -| BORUTO: NARUTO NEXT GENERATIONS|Where stories live. Discover now