Tom VII - ,,Długa droga do domu" - wspomnienia Williama "Billa" Overbecka

14 2 0
                                    


Wspomnienie 776*

Overbeck chwiejnie wychodzi z domu z płócienną torbą, wciąż próbując przetworzyć w głowie ostatnie kilka godzin swojego życia. Wszystko jest zamazane, nic nie ma sensu, a w żyłach wciąż czuje mrowienie spowodowane środkiem znieczulającym i adrenaliną. Znowu czuje się jak by to było Nam. W jednej minucie odpływasz do jakiejś odległej krainy snów, a w następnej walczysz z chirurgiem w dziwnym,mglistym, pół-koszmarze. Pamięta, jak pielęgniarka drżała,dostała drgawek, zmieniała się. Zmieniała się w coś, czego istnienia do końca nie potrafił pojąć i nadal tego nie potrafi,mimo, że teraz są wszędzie. Pamięta, że coś było nie tak.Bardzo nie tak. Pamięta, jak jego wnętrzności bulgotały, skręcały się, jak walczyły z ciężarem własnych powiek, starając się,aby były nadal otwarte, gdy wokół niego wybuchło krwawe piekło.Pamięta jak upadł na ziemię z pielęgniarką, dźwięk tacy uderzającej o ziemię, rozrzucone noże i narzędzia chirurgiczne. Chciał spać, po prostu spać, ale kazał swoim oczom pozostać otwartymi i zauważył strzykawkę toczącą się po sterylnej podłodze. Pamięta, jak wyciągnął rękę, chwycił strzykawkę i wbił ją sobie w serce. A może to było jego ramię? A może jedno i drugie? Już nie pamięta. Nieważne. Liczy się tylko to, że wyszedł z tego piekła żywy. Potrząsa swoją pulsującą głową i wspina się po barykadzie blokującej alejkę. Przedziera się przez płonące miasto w kierunku rynku. Większość miasta została obrócona w gówno. Dym i opary snują się po ulicach. Powietrze cuchnie płonącą cywilizacją. Płonącą ludzkością. Rozpoznaje ten zapach. Ten zapach zaprowadza go z powrotem do miejsc, o których wolałby zapomnieć. Syreny alarmowe nieustannie wyją i niosą się nieskończonym echem między wrzaskami zarażonych. Płomienie wybuchają z zrujnowanych budynków i barykad, dzięki czemu Philly¹wygląda jak tlące się pustkowie śmierci i zniszczenia. Czytał artykuły o tak zwanej „zielonej grypie". Minęło zaledwie kilka dni i już wydawało się, że przeniosło wszystkich z powrotem do cholernej epoki kamienia łupanego. To jest gorsze niż Nam. O wiele gorsze. Philly pogrążone w chaosie i opanowana przez zarażonych.To było coś więcej niż zwykła grypa. To nie żarty. Dziesiątki teorii spiskowych i teraz żadna z nich nie ma już znaczenia. Po prostu nic nie ma znaczenia. Liczy się tylko przetrwanie. Być tu wcześniej. Nie jeden raz. Słyszy, jak ktoś przeklina i zauważa młodą kobietę uderzającą grabiami w zainfekowaną zdobycz przy wejściu na rynek. Imponujące. ,,-Ruszaj się żołnierzu!Pozwolisz, że się dołączę."² Przebijają się przez zarażonych, aż wszystko, co pozostaje, to wijące się mięso i posoka. On patrzy na nią. Ona podchodzi do niego. ,,-Nieźle,staruszku. Nazywam się Zoey, ostatnia kobieta na Ziemi. Może niezupełnie ostatnia, ale tak się czuję." Zaśmiała się i strzepnęła ze swojego ramienia kawałki zgniłego ciała. Przypomina mu dzieciaka, którego znał w Nam. Solidny uśmiech i duże poczuciehumoru³... dużo zawzięcia... zupełnie jak ona.




Wspomnienie777*

,,-Halo!Jest tam ktoś! Potrzebuję pomocy, tutaj!" Bill słyszy wołanie o pomoc ponad jękami agonii zarażonych. Dostrzega klatkę pośrodku całego tego chaosu, otoczoną przez zarażonych. Chwyta karabin i strzela, rozsadza zainfekowane głowy jak arbuzy. Podchodzi do klatki z Zoey, gdzie widzi mężczyznę pokrytego krwią. ,,-Z deszczu do klatki." Zaśmiał się pod nosem. ,,-Jak skończyłeś w tej gównianej sytuacji?
Mężczyzna wzdycha. ,,-Przestań paplać i wyciągnij mnie." Zoey rozgląda się. ,,-Coś tu jest nie tak."Ma dobry instynkt. Bill czuje jak ten sam niepokój ściska jego żołądek. Mężczyzna uderza w kraty. ,,-Po prostu zabierzcie mnie stąd, zanim wrócą!" Bill podnosi kolbę karabinu i z głośnym brzękiem wybija kłódkę z zatrzasku. ,,-Wesołych Świąt,dzieciaku." Mężczyzna uśmiechnął się ironicznie. ,,-To mi się podoba, dziaduniu i nie jestem dzieckiem. Mów mi Francis." Francis wychodzi z klatki odpowiadając ... ,,-Wesołych Świąt ... Wesołych krwawych Świąt" ... Bill pluje na zarażone zwłoki leżące nieopodal na gruzach. ,,-To moja kwestia. Znajdź sobie własną."Uśmieszek Francisa się powiększył. ,,-Nie masz żadnych praw autorskich by tak mówić." Bill wie, do czego (Francis) zmierza. Są rodzajem paczki i nie chodzi o to czyje to powiedzonko. Chodzi oto, kto tu rządzi. Wyjątkowo bezczelnie jak na cywila.⁵ Prawda jest taka, że nikt tak naprawdę nie rządzi w tej gówno-burzy i wszyscy muszą w jakiś sposób przejmować inicjatywę, a on jest zbyt głupi, by to zrozumieć. Powinien go teraz złamać, zanim sprawy nabiorą jeszcze głupszego wyrazu. Naprostować go. Zbliżył się do mężczyzny. Zoey wzdycha. ,,-Chłopcy... to tylko cholerne powiedzonko." Nagły dźwięk kliknięcia za nimi i Bill czuje, że właśnie ich wydymali. Odwrócili się w stronę trzech mężczyzn z wycelowaną w nich stronę bronią. Wyjść z klatki do płonącego,przeklętego ognia. Francis wzdycha. ,,-Cholera ... Kanadyjczycy."Bill się im przyjrzał. Grupa mężczyzn w prowizorycznych kombinezonach i uzbrojona w karabiny. ,,-Nie jesteśmy Kanadyjczykami, a teraz ruszać się!" Bill spojrzał na Zoey i Francisa po czym zaczął mówić do nich ściszonym głosem. ,,-Są survivalowcami." Francis skrzywił się. ,,-Więc co chcesz powiedzieć..., że są gorsi niż Kanadyjczycy?" Bill nie wie, jak na to odpowiedzieć. Walczył z Kanadyjczykami. To cholernie dobrzy żołnierze. ,,-Jaki masz problem do Kanadyjczyków?" Francis wzrusza ramionami. ,,-Prędzej jakiego problemu nie mam."


Więcej wpisów pojawi się na kolejnych poziomach.












* - Tłumaczenia autorskie


¹– Potoczne określenie na miasto Filadelfia.


²– Org.: ,,Up and at em, soldier! Mind if I cut in." Małe wyjaśnienie. O ile wyrażenie po
wykrzyknieniu znaczy dosłownie tyle co „Pozwolisz, że się wtrącę" to mi osobiście tutaj nie pasuje. Nie mam dostępu do polskiej wersji, więc pozostawię to w takiej formie do czasu, aż nie dowiem się jak przetłumaczyli to inni.


³– Org.: Strong smile and beaucoup funny... beaucoup fierce„. ,,beaucoup"(czyt.: boku). Słowo z języka francuskiego oznaczające dużo/wiele.Najpewniej większość z was zna je poprzez wyrażenie „merci beaucoup" czyli ,,dziękuje bardzo".


⁴ –Org.:,,Out of the frying pan and into the cage". To przerobione powiedzenie: „out of the frying pan into the fire" czyli na nasze „Z deszczu pod rynnę" (m.in. dla takich smaczków uwielbiam tworzyć te tłumaczenia. Taka odautorska dygresja.)


⁵ – Org.:,,A lot of brass for a civilian" idiom odnoszący się właśnie to bycia bezczelnym, skłonnym do powiedzenia czegoś wrednego w nietypowej sytuacji. „The brass" funkcjonuje również w żargonie żołnierskim jako określenie na oficera niższego stopnia. (Choć co do tego nie mogę mieć 100% pewności)

źródła: https://ell.stackexchange.com/questions/48029/what-does-the-brass-mean-exactly-in-military-context

https://idioms.thefreedictionary.com/have+the+brass


⁶ – Org.:,,What isn't?"  Mam problem z przetłumaczeniem tego. Po prostu.




Dead by Daylight - The Archives [PL]Where stories live. Discover now