Tom IV -,,Algebra nieskończonej nocy"-Wspomnienia Philipa Ojomo

19 1 0
                                    

Wspomnienie 656

Chłopiec trzyma swój szczęśliwy dzwonek i wpatruje się w zapadającą ciemność. Nadchodzi noc, a wraz z nią – obietnica potworów gorszych niż wszystko, o czym opowiadał mu ojciec podczas ognisk na biwakach. Plotki o niezliczonych masakrach go przerażają i ma nadzieję, że mama i tata niedługo wrócą. Słyszeli audycję radiową obiecującą bezpieczeństwo tym, którzy się ukrywają, i wyruszyli z innymi, aby to sprawdzić. Przesiedział cały dzień, patrząc na wychodzącą z wioski drogę gruntową i czekając na ich powrót. Kilka osób wróciło z ranami i strasznymi opowieściami. Niekończącymi się historiami o śmierci, zniszczeniu i chaosie. Nie rozumiał żadnej z nich. ,,-Nienawidzą nas. Dlaczego? Dlaczego nas nienawidzą?" ,,-Bo tak każą im radio i telewizja." ,,-Co ja im kiedykolwiek zrobiłem?" ,,-Urodziłeś się w nowej Nigerii, właśnie to. Urodziłeś się na północy." Podchodzi babcia. ,,-Czy widziałeś tam coś?" Philip kręci głową. ,,Jeśli cokolwiek zobaczysz... Jeśli zobaczysz zagrożenie... Zadzwoń w dzwonek ojca i ukryj się z innymi." Philip przytakuje i patrzy na dzwonek. ,,-Czy oni tu wrócą?" Babcia waha się przez dłuższą chwilę. ,,-Wydaje mi się... Wydaje mi się, że nie, Philipie. Ukrywają się." Łzy napływają mu do oczu, gdy babcia znika w małym domu pokrytym strzechą. Czuje, jak łza spływa mu po policzku, i wie, po prostu wie... że już nigdy nie zobaczy rodziców.


Wspomnienie 657

Babcia Abigail nie uśmiechała się od wielu dni. Okropny zapach gnijącego mięsa dociera do wioski i babcia mówi Philipowi, że to smród rozkładających się krów. Philip kiwa głową, ale wie, że kobieta próbuje go chronić przed prawdą. Słyszał rozmowy starszych przy studni. Tak wielu martwych... Palą ciała, zanim rozpocznie się śledztwo. Kto pali ciała? Ekipy od zabijania. Rzeźnicy ludzi opłaceni, by zlikwidować jego ludzi jak karaluchy. Układ z diabłem za pieniądze. Nienawidzi ich wszystkich. Próbuje spać, ale nie udaje mu się zasnąć. Może jedynie wpatrywać się w drzwi, w których ma nadzieję jeszcze raz zobaczyć rodziców. Ale wie... Nigdy nie wrócą i została mu tylko babcia Abi.

Abi podchodzi do niego i kładzie się obok. Philip kładzie na nią głowę, zamyka oczy i zaczyna płakać. Słyszy, że babcia otwiera usta, by coś powiedzieć, ale nie wydobywają się z nich żadne słowa. Chłopak otwiera oczy i widzi, że babcia płacze w ciszy. Zanim zdoła cokolwiek powiedzieć, rozlega się dzwonek, twarz babci poważnieje, kobieta chwyta go za nadgarstek i wyprowadza do włazu. Chwilę później siedzą pod ziemią wsłuchani w stłumione dźwięki rzezi niosące się po ziemi. Philip drży w objęciach Abi. Babcia ściska go coraz mocniej i mocniej, a płacze i piski nabierają mocy. Nigdy nie przypuszczał, że ludzie mogą wydawać z siebie takie odgłosy. Jedyne, co może zrobić, to nie krzyczeć. Zaczyna się wiercić i Abi zakrywa mu usta. Na wszelki wypadek.


Wspomnienie 658

Cisza. Okropna, przenikająca cisza. Philip wierci się niespokojnie w prowizorycznym bunkrze i nasłuchuje... czegokolwiek. Abi go szturcha. ,,-Sprawdźmy, jak radzisz sobie z matematyką Philipie." Matematyka? Próbuje odwrócić jego uwagę od piekła, które dzieje się na zewnątrz. ,,-Sześć plus dwadzieścia cztery minus osiem?" Liczy. ,,Dwadzieścia dwa!" Babcia uśmiecha się i przytakuje. Wymyśla kolejne wyzwania. Chłopak odpowiada, a łzy napływają mu do oczu. Abi dotyka jego twarzy. ,,-Nie myśl o tym, co się dzieje na zewnątrz... Słuchaj moich słów i graj w grę." Philip kiwa głową i stara się z całych sił skupić wyłącznie na zagadkach... Ale nie może przestać myśleć o mamie... I tacie... Mówili, że matematyka jest dobra dla mózgu. Że dzięki niej będzie lepiej radził sobie w szkole. Że da mu możliwości, których ojciec nigdy nie miał. Jego ojciec... Już nigdy nie rozwiąże z nim zadań z matematyki... Nigdy nie zagra z nim już w szachy... Nie posłucha jego historii... A dlaczego? Przez ludzi, którzy dostali pieniądze za wykonanie diabelskiej roboty. Abi go szturcha. Philip prosi o powtórzenie zadania, gdy krzyk małego dziecka przerywa ciszę. Chłopak od razu patrzy na babcię. Jej oczy otwierają się szeroko, kobieta wstaje i podchodzi do drabiny. Philip podbiega i łapie ją za rękę. ,,-Nie idź. Proszę... Proszę..." babcia waha się i patrzy na właz nad nimi. ,,-Nie mogę zostawić tego chłopca samego." Philip kiwa głową i chce już zawsze trzymać jej miękką, pomarszczoną rękę. Jednak puszcza ją i patrzy, jak babcia dzielnie wspina się po drabinie i wychodzi na palące słońce.

Dead by Daylight - The Archives [PL]Where stories live. Discover now