Rozdział 17 - Moja Camilla

En başından başla
                                    

Serce potwornie mnie zakłuło na jej widok. Stała z zamkniętymi oczami, a jej dłonie wędrowały po ciele, zapewne szukając miejsca postrzału. Na szyi miała ranę ciętą, z której wypływały krople krwi i brudziły jej biały podkoszulek. Policzki miała całe we łzach, a pod oczami rozmazany tusz. Poczułem ogromny ból, widząc ją w takim stanie.

- Ty śmieciu! - wydarł się chłopak, ale ja nie zwracałem na to uwagi.

Patrzyłem tylko na nią, robiąc krok w jej stronę. W tym samym momencie otworzyła oczy pełne strachu i łez i spojrzała na leżącego chłopaka. Szybko jednak oderwała od niego wzrok i rozglądając się na boki, wbiła swoje spojrzenie we mnie.

Rozpadłem się wewnętrznie, gdy jej oczy przepełnione ogromnym bólem i strachem, spotkały się z moim zmartwionym spojrzeniem. Była taka przestraszona. Widząc mnie, na jej twarzy pojawiła się lekka ulga, która nadal nie potrafiła zatuszować bólu jaki czuła. Wyglądała tak okropnie. Nie potrafiłem uwierzyć, że doprowadziłem ją do takiego stanu. To ja powinienem ją pilnować i być z nią. Jeżeli pod okiem Philipa stało się coś tak okropnego, to znak, że żaden człowiek mojego ojca nie jest w stanie zapewnić jej odpowiedniej ochrony. Ufałem mu i byłem spokojny, że moja Camilla jest w dobrych rękach. A tym czasem stoi przede mną w łzach i krwi z potarganymi włosami i ogromnym bólem w oczach.

- Cami - wyszeptałem, przypatrując jej się z zaciętością. Jej usta wykrzywiły się w grymasie bólu i podchodząc do mnie, wtuliła się w moje ciało i wybuchła płaczem. Zamknąłem ją w szczelnym uścisku, oplatając ramiona wokół jej szyi i oparłem brodę na czubku jej głowy. Jej drobne ciało trzęsło się przez napady płaczu, raniąc tym moje serce. Miałem gdzieś, że pobrudzi mi podkoszulek krwią. Była tak bardzo krucha i przestraszona. Nie chciałem jej już wypuszczać z objęć, ponieważ wiedziałem, że tylko w moich ramionach jest bezpieczna.

 Przy mnie. Nigdzie indziej. 

Zaciskała dłonie na moim podkoszulku, a twarz ukryła w zagłębieniu mojej szyi. Przyciskałem ją do siebie, pragnąc ukryć ją przed tym całym popieprzonym życiem w które ktoś ją wpakował. Tak cholernie nie chciałem, aby miała styczność z tym całym ścierwem w którym żyłem. Ona miała być czysta i bezpieczna. Byłem przerażony, że to wszystko znów może się powtórzyć. 

Philip razem z moim ojcem wyprowadzili chłopaka z domu. Kiedy przechodzili obok nas, spojrzałem na człowieka, który chciał odebrać mi moją Camillę i gdyby nie fakt, że trzymałem ją w ramionach, rzuciłbym się na niego i zapewne zabił. Pragnąłem aby zginął w największych męczarniach tego świata, błagając o litość. Jeżeli nie poniesie odpowiedniej kary, osobiście się nim zajmę. 

Po paru długich minutach Camilla odrobinę się uspokoiła i nie rzucały nią już spazmy płaczu. Nadal jednak kurczowo trzymała się mojego podkoszulka i wciskała twarz w mój tors. Byłem gotowy stać z nią w ramionach, tak długo, jak tylko będzie tego potrzebowała. Pragnąłem być dla niej wsparciem i ostoją, w której będzie spokojna i przede wszystkim bezpieczna. Chciałem aby czuła, że może mi ufać i powiedzieć wszystko, co leży jej na sercu. Chciałem aby dzieliła się ze mną szczęściem i smutkiem. Chciałem aby śmiała się przy mnie, skakała z radości, krzyczała na mnie i płakała. Aby dzieliła się ze mną każdą emocją jaką czuje. Chciałem być dla niej kimś, do kogo będzie wracać podczas tych dobrych, jak i tych złych momentów. 

Po kolejnych parunastu minutach sama oderwała się ode mnie, jednak ja nie wypuściłem jej z objęć. Zadarła głowę i spojrzała na mnie smutnymi oczami. Chwyciłem jej twarz w dłonie i starłem kciukami ciemne strużki po łzach zmieszanych z tuszem. Dziewczyna zamknęła oczy, a jej kąciki ust prawie niezauważalnie drgnęły ku górze. Otworzyła je, gdy złożyłem na jej czole czuły pocałunek. 

Above all (chroń mnie)Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin