Rozdział XXII - Gra w butelkę!

Start from the beginning
                                    

[Ink POV]
Zabawa szła w jak najlepsze. Wszyscy się śmiali i dobrze bawili. Większość była już pijana, silny mają ten alkohol. Ja wypiłem chyba jeden albo dwa kieliszki, nie pamiętam. Jestem szczerze zaskoczony, że tak dobrze się nam gra z ludźmi Nightmara. Myślałem, że będą się inaczej zachowywać, a zachowują się tak jakby potrzebowali takie rozrywki od dłuższego czasu. Killer odpowiadał na prawie każde zadane pytanie, mówił, że jest odważny, nie to co my. Blue musiał ubrać różową sukienkę, a Dust raz miał za zadanie zaśpiewać jakąś piosenkę, to było zabawne!

- Dawaj, Ink! Twoja kolej - Cross dostał czkawki od nadmiaru alkoholu.

- Już już - wyjąłem karteczkę i po jej przeczytaniu zakręciłem butelką. - "Flirtuj przez 5 minut z osobą spoza grupy" - jestem ciekawy kto wymyślił takie zadanie.

Butelka zaczęła się kręcić. Nie licząc ludzi w lochach i Sci, jedynymi osobami, które zostały to Nightmare i Error. Jestem ciekawy kto będzie tym pechowcem. Butelka kręciła się przez dłuższą chwilę aż w końcu zatrzymała się na... Na mnie?? Huh, to to jest możliwe? Wszyscy patrzyli na to z zaskoczeniem. Nie ustalaliśmy żadnych zasad dotyczących tej sytuacji.

- Czyli.. Ja muszę wykonać to zadanie? - zaczęło kręcić mi się w głowie.

- Na to wygląda - Dust się zaśmiał. - Chyba, że się boisz.

- Pfff, nie rozśmieszaj mnie! - gdybym wypił jeszcze jeden kieliszek tego czegoś, na pewno bym odleciał.

- Czyli kogo ma do wyboru? - Dream spytał zmieszany.

- Hmm chyba nie będziemy liczyć ludzi z lochów - Killer odparł.

- Doktorka też możemy odhaczyć - Dust dodał.

- Czyli Error i Nightmare - Cross się lekko zaśmiał.

- Nie wiem czy wyjdzie z tego coś dobrego - Dream poprawił koronę. - Mój brat pewnie by cię zabił..

- Napij się, Ink. Wiemy, że nie dasz rady - Dust się zaśmiał.

- Wyzwanie przyjęte!

Wstałem, otrzepałem się i udałem w stronę wieży. Oczywiście idę do Errora, cenię sobie swoje życie. Po za tym, już wiele razy z nim flirtowałem. Jego reakcje były zawsze zabawne! Reszta również wstała i poszła za mną. Droga po schodach była ciężka, Cross raz prawie spadł ze schodów. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, wszyscy się schowali, a ja zapukałem do drzwi i wszedłem do środka.

- Heejjjj, Error! - pomachałem do niego, wyglądał na zirytowanego.

- Czego chcesz? Mówiłem ci, żebyś tu nie przychodził!

- Oj nie bądź taki, Glitchy~ - usiadłem na łóżku, zamknął drzwi i stanął przede mną obrzydzony. - Nie cieszysz się, że mnie widzisz?

- Nie. Mów czego chcesz, a potem wypad - zaczął mi się nagle przyglądać. - Czy ty jesteś pijany?

- Nieee - zaśmiałem się.

- Jeszcze tego mi tu brakowało. Żebyś był pijany!

- Oj no weź. Przecież nic się nie stało - podszedłem do niego.

- Nie chce wiedzieć co ty robiłeś przez ten dzień, po prostu wyjdź—

- A jeśli odmówię? - zbliżyłem się do niego, zacząłem czuć się dziwnie, tak jakby alkohol dopiero teraz uderzał we mnie.

- Nie zbliżaj się do mnie! - chciał użyć na mnie swoich linek, szybko go obszedłem i przytuliłem od tyłu.

- Szkoda, że cię nie było, wiesz? - zacząłem mu szeptać do ucha, zaczął się glitchować, ale się nie ściął. - Świetnie się bawiłem, ale jestem pewien, że z tobą bawiłbym się lepiej~

Zauważyłem na jego polikach lekki, żółty rumieniec. Próbował się oswobodzić, ale mu na to nie pozwoliłem. Już nie kierowałem swoim ciałem..

[Error POV]
Co mu teraz odwaliło?! Klei się do mnie i nie chce puścić! Jeszcze gada jakieś bzdury. Na szczęście się nie ściąłem. Trzyma mnie za ręce i nie mam jak użyć swoich linek. Dlaczego on jest w ogóle pijany?? Nie wiedziałem, że Nightmare ma w twierdzy alkohol.

- Puszczaj mnie, ty pijaku! - spróbowałem jeszcze raz się uwolnić, nic.

- Przecież nawet nie zaczęliśmy naszej zabawy - zacząłem się go teraz obawiać.

Jakim cudem on mnie w ogóle trzyma?! Przecież jest ode mnie sporo niższy! I kiedy stał się taki silny? Zacząłem się coraz bardziej glitchować, nie chcę się ściąć, nie w takim momencie. Wyrwałem z jego uścisku moją rękę, złapałem go mocno za ramię i odepchnąłem do przodu, upadł na łóżko. Szybko złapałem go w swoje linki. Westchnąłem z ulgą.

- He he, wolisz się bawić na ostro, Error? - zaśmiał się.

- Nie obrzydzaj mnie!

Znowu się zaśmiał. Patrzył się na mnie z uśmieszkiem na twarzy, jego oczy przybrały kształt różowych serc. Nie wiem jak mam się czuć w takiej sytuacji. Czuję jak moje poliki palą.

- Tym razem zwiążę cię tak, że nie zdołasz się uwolnić.

- Uuu, i co potem?

- Wywalę cię na zbity pysk do jakiegoś AU, abyś zdechł tam!

- Ale Glitchy~ - zrobił zawiedzioną minę. - Jak wtedy będziemy mogli się bawić? Będę za tobą tęsknił.

- A ja za tobą nie. Zejdź mi z oczu! - przerzuciłem go na korytarz i zamknąłem drzwi.

Co to kurwa było?! Usiadłem na łóżku, aby się ogarnąć. Całe szczęście, że się nie ściąłem. Nie ma bata, już go nie wpuszczę do tego pokoju! To zbyt niebezpieczne.

[Dream POV]
Ink nagle wyleciał związany z pokoju, uderzył w ścianę. Wszyscy zgromadziliśmy się przy nim. Dust i Killer się zaśmiali, Cross parsknął pod nosem.

- Idealne wyczucie czasu - Dust otarł łzę. - 5 minut minęło.

Kiedy Error zamknął drzwi, byliśmy lekko zaniepokojeni. Killer w końcu po cichu je uchylił. Są to grube drzwi, gdybyśmy ich nie uchylili, nic byśmy nie słyszeli. Ink nieźle sobie nawet poradził, Error wyglądał na zakłopotanego. Trochę mi go szkoda. Ink wyglądał na... No, bardzo pijanego. Nie wiem czy zasnął, czy zemdlał. Blue go podniósł i razem zeszliśmy na dół.

Widać było, że wszyscy są zmęczeni. Wszyscy nie licząc Blue pili, alkohol chyba dopiero teraz daje on znać. Byliśmy zmęczeni, nikt nie miał siły się ruszyć. Wszyscy padliśmy w salonie albo na kanapę, albo na podłogę. Blue jedyny nie był aż tak zmęczony, położył Inka obok mnie na kanapie.

- Dobranoc.

Multiverse Plague [Undertale Au series]Where stories live. Discover now