Chapter 34.

586 51 55
                                    

Gwiazdki i komentarze mile widziane, kochani! 💋










Kolejny tydzień minął zaskakująco szybko. Nim się obejrzałam był czwartek i siedziałam na próbie ze Skowronkami i New Directions.

Blaine nie odpuścił tematu mojego tajemniczego chłopaka i ciągle wypytywał. A o co? O wszystko. Dosłownie, wszystko. Od imienia po kolor włosów czy rozmiar buta.

Z Tiną było łatwiej, gdyż wiedziała, że umawiałam się ze Smythem, ale bez zobowiązań. Nie skłamałam, po prostu nie powiedziałam jej całej prawdy. Nie chciałam zapeszać. To przecież pierwszy związek.

-Czemu twój brat się tak dziwnie na Ciebie patrzy? - zapytał Smythe, siadajac na fotelu obok mnie. Lekko odsunęłam się od niego na kilka centymetrów, aby nie dać bratu powodów do myślenia.

-Wie, że się z kimś spotykam i próbuje ustalić z kim. - wyznałam - Nie chciałam mu mówić więcej, bo... - kurde. To brzmiało jakbym nie chciała powiedzieć bratu o Sebastianie. Nie chciałam, aby Smythe pomyślał o tym w ten sposób.

-Rozumiem. - przerwał mi - Blaine powie swojemu chłopakowi, ten młodej Barbarze Streisand i rozniesie się na całe miasto. - zakpił.

-Dokładnie. - potwierdziłam, ciesząc się, że chłopak mnie rozumiał - Myślę, że oboje jesteśmy na tyle niedoświadczeni w związkach, że lepiej zaczekać zanim to ogłosimy. Jak ty myślisz? - nie chciałam narzucać mu swojej woli. Wolałam wiedzieć, co sądził o tym wszystkim.

-W pełni się zgadzam. - odparł - Jeśli by nam nie wyszło, to twój brat chciałby mnie skrzywdzić. - zaśmiałam się, gdyż była to wyjątkowo słuszna uwaga. W takim wypadku mój brat urwałby Sebastianowi głowę.

-Smythe, co my właściwie robimy? - westchnęłam - Przecież my w ogóle nie wiemy, jak działają związki. - parsknęłam - Są jakieś zasady? Jest określony przepis na dobry związek? - spojrzałam na niego z nadzieją, że znał odpowiedzi na te pytania. Ja czułam się cholernie zagubiona.

Oczywiście, że mi na nim zależało, ale czy to miało przyszłość? Tego nie wiedziałam.

-Znajdziemy własny sposób na związek. My się nie nadajemy do schematów, skarbie. - puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się ma ten komentarz. Miał trochę racji.

Słodzenie sobie na każdym kroku, planowanie wspólnej przyszłości i ciągłe spędzanie czasu razem to nie była nasza bajka. My się do tego nie nadawaliśmy. Jednak dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie i chcieliśmy czegoś więcej niż przyjaźni.

-Tori. - uniosłam głowę, aby móc spojrzeć mu w oczy - Możemy ustalić, że nie będziemy się widywać z innymi? Tak na początek. - wzruszył ramionami.

-Słuchaj, Smythe, nie żeby coś, ale od jakiegoś czasu jesteśmy parą. Może wie to tylko nasza dwójka, ale to mało istotne. Bycie razem, to bycie razem i w ogóle nie brałam pod uwagę, aby teraz spotykać się z kimś innym niż z Tobą. - parsknęłam.

-Po prostu... widzę, jak Sam na ciebie patrzy i... - spuścił wzrok na swoje kolana.

-Smythe. - przerwałam mu - Ja nigdy bym się z nim nie umówiła. Tym bardziej, kiedy mam chłopaka. - szturchnęłam go w ramię.

-Wybacz. - odchrząknął - Niczego Ci nie sugerowałem, po prostu...

-Chciałeś wiedzieć na czym stoisz. - uśmiechnęłam się - To przecież normalne. - dodałam, aby wiedział, że naprawdę go rozumiałam.

-Może nigdy nie byłem w związku, ale jestem pewien, że ty jesteś dziewczyną idealną. - poczułam, jak zaczęłam się rumienić. Takich słów się nie spodziewałam. Nigdy nie sądziłam, że usłyszę takie słowa. Tym bardziej ze strony Sebastiana Smythe'a. A tu proszę... Świat jest pełen niespodzianek.

-Też jesteś nie najgorszy. - roześmiał się wesoło na moje słowa.

-Ależ Ty urocza. - skwitował. Nim zdążył dodać coś jeszcze, obok nas pojawił się Sam. Uśmiechnęłam się do blondyna, który jak zwykle wyglądał na bardzo szczęśliwego.

Był bardzo pozytywną osobą. Każdy powinien mieć kogoś takiego w swoim życiu. Evans zawsze widział coś pozytywnego, nawet w najgorszych sytuacjach. Lubiłam go za to.

-Co tam, Sam? - uśmiechnęłam się uprzejmie, ale kątem oka zarejestrowałam, jak Smythe zaciska usta w wąską linię. Czyżby Sebastian był o mnie zazdrosny? Tego się po nim nie spodziewałam.

-Tak się zastanawiałem...- gdy zauważyłam, jak spuścił wzrok dotarło do mnie, czego chciał. Zaproponować spotkanie. We dwójkę. Przy moim chłopaku. Cholera!

- Sam...

- To może ja nie będę przeszkadzał. - sarkastyczny ton Smythe'a przeciął powietrze. Szatyn wstał, poprawił swoją marynarkę i odszedł, uprzednio uderzając barkiem w Evansa. Bardzo subtelnie, Smythe... Nie ma co.

-A temu, co? - blondyn zajął wolne miejsce obok mnie, pokazując na Sebastiana.

- Ma gorszy dzień. - wzruszyłam ramionami - Słuchaj, Sam...

-Nie. Daj mi skończyć. Wiem, że nie szukasz chłopaka, ale ja...

- Sam, powinieneś wiedzieć, że...

-Daj mi proszę skończyć. - spojrzał na mnie błagalnie - Pomyślałem, że...

- Mam chłopaka. - wypaliłam nagle - To świeża sprawa. Jesteśmy parą zaledwie kilka dni, ale myślę, że powinieneś o tym wiedzieć. - wyznałam.

-Ou... - wypuścił powietrze z płuc - Nie wiedziałem, że się z kimś spotykasz. - widziałam, jaki był zagubiony.

-Nikt nie wiedział. - oznajmiłam - Nic nikomu nie mówiłam. Nie sądziłam, że to coś poważnego, ale... - widząc Sebastiana, stojącego nieopodal z Trentem i przysłuchującego się rozmowie, postanowiłam mówić minimalnie głośniej - ale zależy mi na nim. - dodałam - Myślę, że to może być coś... poważnego. - tym zdaniem zdziwiłam samą siebie.

-Znam go? - otworzyłam usta, aby po chwili je zamknąć. Był jednym z najlepszych przyjacieli mojego brata. Nie mógł poznać prawdy.

- Nie. - pokręciłam głową - Nie wydaje mi się. - skłamałam. Przede wszystkim to ja i Sebastian musieliśmy być pewni swoich uczuć, innym nic do tego.

-Jesteś szczęśliwa?.. - widząc jego zbolałą minę miałam ochotę go mocno przytulić. Był taki troskliwy, kochany i miły. Zasługiwał na fajną dziewczynę.

-Bardzo. - odparłam - Sam, jesteś super chłopakiem. Znajdziesz dziewczynę odpowiednią dla Ciebie i będziesz z nią bardzo szczęśliwy. - uśmiechnęłam się do blondyna.

-Tyle, że tą dziewczyną nie będziesz Ty? - zastanowił się. Przytaknęłam.

-Przykro mi. - lekko potarłam dłonią jego ramię.

-Doceniam szczerość. - uśmiechnął się smutno i wstał, odchodząc w stronę Finna i Blaine'a.

Westchnęłam, mocniej wciskając plecy w fotel. To była trudna rozmowa...







Emilia Mikaelson

The Boy From Dalton | Sebastian Smythe ✔ Where stories live. Discover now