Chapter 20.

703 60 55
                                    

Gwiazdki i komentarze mile widziane! 💋










POV. Sebastian Smythe

Powoli odsunąłem się od dziewczyny, od razu patrząc jej w oczy. Jej policzki były delikatnie zaczerwienione, a ona mimo to zawzięcie wpatrywała się w moje oczy. Choć wzrok miała jakiś nieobecny, trochę zagubiony.

Próbowałem opanować przyspieszone bicie serca. Nie rozumiałem tego, co się właśnie stało. Nie rozumiałem, dlaczego aż tak bardzo mi się spodobał ten pocałunek.

Nie zostałem gejem, bo tak mi się zachciało. Umawiałem się z dziewczynami, ale nigdy nic z tego nie wyszło. Miałem wrażenie, że musiałem się zmuszać do każdego spotkania z nimi, do każdego pocałunku. Do najmniejszego gestu... Uświadomiłem sobie, że płeć przeciwna po prostu mnie nie interesowała, w ten konkretny sposób.

Pogodziłem się z moją orientacją. Byłem gejem i nie widziałem w tym nic złego. Tyle, że teraz sytuacja się zmieniła. Nigdy przy nikim nie czułem się tak, jak przed chwilą podczas pocałunku z Victorią Anderson. To nie wróżyło nic dobrego. Nie powinienem był tego czuć. Nie powinienem czuć niczego.

Odchrząknąłem i zrobiłem krok w tył, uświadamiając sobie, że zbyt długo wpatrywałem się w nastolatkę stojącą naprzeciwko mnie.

-Chyba poszło całkiem nieźle. - zaśmiała się, spoglądając na innych. Uczyniłem to samo. Hunter wpatrywał się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Posłałem w jego stronę sztuczny uśmiech, jak zwykle. Następnie ponownie spojrzałem na Tori, która znów skupiona była na mojej osobie. Ewidentnie się nad czymś zastanawiała.

-Ta... - uśmiechnąłem się pod nosem, widząc jej zmieszanie - Było dobrze.

-Naprawdę dobrze... - uśmiechnęła się delikatnie.

Mówiła o próbie, czy o naszym pocałunku? Sam nie wiedziałem, na którą opcję bardziej liczyłem. To było dziwne.

Nie liczyłem na cuda, pragnąłem zrozumieć, dlaczego pocałunek z dziewczyną, którą znam od kilku dni zrobił na mnie takie wrażenie.

Raz jeszcze rozejrzałem się po sali. Wszyscy wpatrywali się we mnie i Victorię. Bosko... Tylko tego brakowało, żeby znaleźli sobie nowy temat do plotkowania. Jakbym miał mało na głowie.

-Czy możemy skończyć? - spojrzałem na Sama, który był już wyraźnie znudzony i zdenerwowany. Od samego początku był jakiś bez humoru, ale z minuty na minutę było coraz gorzej.

-Jestem za. Wracajmy do domów. - prychnął Hunter, który nie zamierzał ukrywać znudzenia całym spotkaniem.

Choć możliwe, że nie chodziło tu o znudzenie, a zwykłą zazdrość. Wyraźnie liczył, że zajmie moje stanowisko w chórze. Bycie kapitanem miało dla niego ogromne znaczenie, ale dla mnie było tak samo istotne. Dlatego, gdy zostaliśmy wezwani na dywanik do dyrektora, nie zrezygnowałem i walczyłem o to, co mi się należało. I wygrałem.

Aczkolwiek szalę przeważyło moje zwycięstwo nad nim w kwestii głównej roli w tym żenującym przedstawieniu. Normalnie nie zgłosiłbym się do roli Romeo, ale miałem wielką ochotę żeby zrobić mu na złość. Miałem ogromną satysfakcję, gdy większość chłopaków z chóru zagłosowała na mnie. To wiele znaczyło.

-Tak. - mruknęła Tina, wpatrując się w szatynkę obok mnie - Lepiej na dziś już skończmy. - uśmiechnęła się lekko. Ciężko było mi rozszyfrować o czym myślała, ale z pewnością miało to związek ze mną i jej przyjaciółką. Dziwnie się na nas patrzyła. Zresztą, jak wszyscy...

The Boy From Dalton | Sebastian Smythe ✔ Where stories live. Discover now