2. Americano

806 99 144
                                    

Tak długo wyczekiwany weekend zaczął od czytania książki, jednak nie przyniosła mu ona niczego poza zdenerwowaniem na samego siebie. Nie potrafił się kompletnie skupić, co chwilę zmieniał pozycję, aż w końcu odłożył powieść i złapał za pilota, odpalając pierwszy odcinek serialu. Nie dotrwał jednak nawet do końca intra, wyłączył telewizor i wstał z kanapy. Był zdenerwowany, poirytowany swoją niechęcią do wszystkiego. Nie potrafił się na niczym skupić, czując, że wcale nie powinien tego dnia siedzieć w domu.

Przeszedł do kuchni i otworzył lodówkę, jednak i na jedzenie nie miał ochoty. Ostatecznie wyciągnął butelkę zimnej wody, z której pociągnął spory łyk, a jego spojrzenie zatrzymało się na leżącym na blacie telefonie. Zerknął mimowolnie na śmietnik, w którym leżał papierowy kubek po kawie i przypomniał sobie, jak po długiej batalii zeszłej nocy w końcu zapisał w kontaktach numer spotkanego chłopaka. Americano było naprawdę dobre, więc Jisung wygrał i powinni teraz pójść razem na kawę.

Zagryzł mocno zęby i gwałtownie odłożył butelkę na wolny blat.

Czy chciał zadzwonić? Na samą myśl ponownego spotkania przyjemne ciepło rozlewało się w jego ciele, więc tak, chciał zadzwonić.

W dwóch krokach dotarł do telefonu i wszedł w kontakty, gdzie od razu odnalazł nowy numer. Po chwili wahania nacisnął na zieloną słuchawkę i przyłożył urządzenie do ucha. W czasie oczekiwania na połączenie przeniósł się z powrotem do salonu, którego od kuchni oddzielała jedynie wyspa kuchenna. Opadł tym razem na skórzany, zimny fotel i spojrzał przelotnie na kwitnącego w kącie fikusa. Miał zdecydowanie za dużo roślin w mieszkaniu.

Słucham?

Wzdrygnął się na znany głos, a puls znacznie mu przyspieszył przez zdenerwowanie. Szybko zastanowił się co dokładniej powiedzieć, od razu zgadzając się z tym, że wcale nie chciał prowadzić sztywnego dialogu.

– Americano było dobre, więc teraz ty zapraszasz mnie na kawę, z tego co pamiętam.

Przez moment po drugiej stronie dało się słyszeć jedynie ciszę, lecz po chwili rozmówca zaśmiał się wesoło wprost do słuchawki.

A co powiedziałbyś na obejrzenie mojej osobistej kolekcji przy kawie?

– Już zapraszasz mnie do siebie? Nawet nie znasz mojego imienia – uśmiechnął się delikatnie, a jego nagły wzrost pewności siebie najpewniej dało się wyczuć przez telefon.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by się bliżej poznać. Wyślę ci adres i już biorę się za robienie kawy.

Minho wyraził poparcie dla tego pomysłu i już po chwili zakończyli połączenie w miłej atmosferze. Stosunkowo krótka rozmowa poprawiła mężczyźnie humor. Wstał z fotela i szybkim krokiem przeniósł się do sypialni, by przebrać się ze zwykłych domowych dresów.

Gotowy ubrał buty, złapał za telefon, pęk kluczy i opuścił mieszkanie. Już po chwili wyjechał z parkingu i jechał dobrze znaną mu ulicą. Nie potrzebował nawigacji, by trafić pod podany adres, za dobrze znał to miasto, po którym nie jeden raz śmigał wozem policyjnym aż do zostania młodszym inspektorem, gdy otrzymał własny samochód. Być może pościgi policyjne nie były dobrą formą podziwiania okolicy, ale Minho nigdy nie narzekał. Raz pewnego wieczoru, gdy wracali do domów po pracy, Seungmin zauważył ten problem i zaproponował mu osobliwą wycieczkę po San Francisco, jako że sam zbyt dobrze go nie znał. Obaj byli Koreańczykami, jednak Seungmin urodził i wychował się w Mieście Aniołów, podczas gdy Minho przyjechał do Kalifornii za marzeniem, zostawiając za sobą całą przeszłość. Tak więc spędzili całą noc na objeżdżaniu najważniejszych uliczek, a następnie długim spacerze wzdłuż wybrzeża.

Children's Story || minsungWhere stories live. Discover now