CHAPTER TWENTY: ONA

970 29 33
                                    

Eleven

Weszłam do pomieszczenia, w którym miałam otworzyć przejście. Starałam się przestać myśleć o czymkolwiek, ale widok tej dziewczyny w pokoju nie dawał mi spokoju. Czy to na prawdę ona? Skąd się tu wzięła? I dlaczego tu jest? Dodatkowo zastanawiałam się co z chłopakami. Mnie zabrali tutaj, a ich zamknęli w jakimś innym pokoju. Poza tym, myślałam cały czas o Hopperze. Czy nic mu nie jest, czy wrócili stamtąd razem ze Steve'em i Robin? Oby.

Stanęłam naprzeciwko wielkiej, metalowej ściany. Chciałam mieć to już za sobą. Brenner i reszta tych doktorów stali z tyłu, za szybą. Ten zwykły pokój już za chwilę miał zamienić się w jeden, wielki, toksyczny teren. Starałam się skupić. Jednak przeszkodził mi w tym nagły dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam Will'a, który wyrywał się jakimś Rosjanom. Udało mu się do mnie podejść.

- El, posłuchaj mnie, - mówił, głośno oddychając. - Chcę żebyś wiedziała, że... naprawdę nie chcę cię stracić. - To wszystko działo się tak szybko i nie wiedziałam o co mu chodzi. - Nie wiem jak to się wszystko skończy, co będzie dalej i czy wogóle przeżyjemy, ale... Ehm... Zrób to, co konieczne, El. - powiedział szybko.

Patrzyłam tylko jak wraca, popychany przez jakiś doktorów. Nie wiem, co to miało być. Może ci Rosjanie coś mu dali i dlatego się tak dziwnie zachowuje? Zaczynałam poznawać Will'a od innej strony i... nawet go polubiłam... Wcześniej prawie go nie znałam.

Brenner podszedł do mnie i podał mi szklankę z jakimś śmierdzącym płynem.

- To na wzmocnienie. Wypij. - rzucił.

Wypiłam to ochydztwo i stanęłam przodem do ściany. Wyciągnęłam przed siebie obie ręce. Wsłuchiwałam się w głuchą ciszę wokół mnie, którą zakłócały jedynie szumy wszystkich maszyn. Skupiłam się. Starałam się wykorzystać całą złość, która we mnie buzuje. Nienawiść do Brennera i tego miejsca. Po jakimś czasie, ściana zaczęła pękać. Bolała mnie głowa. Czułam się jednocześnie lekka i ciężka. Silna i słaba. Zaczęłam krzyczeć. Czułam się jeszcze gorzej niż wtedy, gdy zamykałam to cholerstwo. Powoli, ze ściany zaczęła wychodzić ta dziwna substancja i to coś, czym była porośnięta druga strona. Nie przestawałam i dalej napierałam na nie swoją siłą. Przejście się otworzyło. Upadłam na podłogę. Podszedł do mnie Brenner i zabrał do tego pokoju, co na początku. Podpiął mnie do wszystkich maszyn. Widziałam wszystko jak przez mgłę. Ostatnio za często używam mocy. Co chwilę nie pamiętam co się działo i prawie tracę przytomność. Przeciążam się. Muszę przestać. I uważać.

Obudziłam się dopiero po jakimś czasie i zobaczyłam nad sobą znajomą blondynkę. To ona. Dziewczyna z pokoju. Widziałam ją razem z Mike'iem, kiedy wyjeżdżaliśmy z Hawkins. Sophie.

- Szybko, uciekaj stąd. - mówiła pół szeptem, odpinając mnie od tych wszystkich kabli.

- Ale...

- Tak. Ja też. - powiedziała, odsłaniając tatuaż z numerem 013.

- Ale... - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Nic z tego nie rozumiałam.

- Zaproponowali mi to... Nie wiedziałam... Przenieśli się do Rosji... Oni są źli. - patrzała mi się w oczy, wymawiając ostatnie słowo. - Uciekaj stąd. Naprawdę myślisz, że sam by cię wypuścił?

- Ja...

- Podał ci coś. Chciał żeby to cię tu zatrzymało. - rzuciła, ciągnąc mnie za rękę i prowadząc przez okropnie białe korytarze. Znalazłyśmy się pod drzwiami, gdzie stali już chłopacy. To wszystko było zbyt proste. - Idźcie.

W ostatnim momencie złapała mnie za nadgarstek i powiedziała:
- Eleven, musisz uważać. On będzie chciał cię znaleźć. Dał ci coś co... Twoje moce... Sama zobaczysz. Ale musisz być ostrożna... Czasem możesz zrobić coś nad czym nie będziesz w stanie zapanować. - odwróciła na chwilę głowę. - Muszę iść. - rzuciła i odbiegła w głąb laboratorium.

Stranger Things sezon 4Where stories live. Discover now