CHAPTER ONE: NOWY POCZĄTEK

4.2K 102 143
                                    

Eleven

Kiedy wyjeżdżaliśmy z Hawkins długo jeszcze płakałam. Nie mogłam pogodzić się z faktem, że muszę się rozstać z wszystkimi moimi przyjaciółmi. Najbardziej nie chciałam opuszczać Mike'a. Wiedziałam, że będzie mi go brakować. Jego sposobu bycia, jego żartów, jego dotyku. Mimo tego, że mnie okłamał, zawsze będę go kochać.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazał się średniej wielkości dom. W sam raz na naszą czwórkę. Weszliśmy do środka, gdzie nie było szczególnie przytulnie. Nie było tam żadnych rzeczy. Wóz z meblami jeszcze nie przyjechał.

- Will, idźcie z Eleven się rozejrzeć i zobaczyć swoje pokoje. - powiedziała Joyce. Była chyba jedyną osobą, która zachowywała się w miarę spokojnie w całej tej sytuacji. 

Nie miałam jeszcze okazji porozmawiać z Willem sam na sam, więc może to dobra okazja żeby się trochę lepiej poznać... Tymbardziej, że od jutra będziemy chodzić razem do klasy... Jeszcze nigdy nie chodziłam do szkoły, więc wolałabym mieć przy sobie kogoś, kto mnie przez to przeprowadzi.

Weszliśmy na schody gdzie znajdowały się pokoje. Otworzyliśmy pierwsze drzwi, za którymi znajdował się nieduży pokój z łóżkiem i biurkiem. W kolejnym pokoju było bardzo podobnie.

- Dobra, to... wybierz sobie pokój. - powiedział Will. - Za godzinę, powinien przyjechać wóz z naszymi rzeczami... - urwał, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć i wyszedł z pokoju.

Weszłam do pierwszego pomieszczenia. W tym pokoju było duże okno i wydawał się w sam raz dla mnie. Nie zastąpi mojego pokoju w Hawkins, ale to zawsze coś. Był przestronny, ładny i wogóle... Widziałam, że Joyce chciała, abyśmy czuli się tutaj jak w domu.

Wyszłam na korytarz i zeszłam na dół. Chwilę jeszcze poczekaliśmy i przyjechał samochód z naszymi rzeczami. Wnieśliśmy wszystko do środka i każdy z nas zabrał swój karton i skierował się do swojego pokoju, aby się rozpakować.

...

Wyjmując ze środka swoje rzeczy natrafiłam na zdjęcie Mike'a. Po moim policzku mimowolnie spłynęła łza. Chciałam powstrzymać płacz, więc wypakowywałam kolejne rzeczy. Moim oczom ukazały się fotki z Max, które zrobiłyśmy w Starcourt. Już mi ich brakowało, a to dopiero pierwszy dzień...

Drzwi były otwarte, a korytarzem przechodził Will. Zobaczył jak siedzę na środku pokoju i płaczę, więc do mnie podszedł. Delikatnie dotknął mojego ramienia i powiedział:

- Hej, wiem, że ci ich brakuje... Mi też... Ale nie mieliśmy na to wpływu. Może tak musiało być... Pomyśl, że zostało jeszcze tylko parę miesięcy i znów wszyscy się spotkamy...

- Ale ja nie mogę czekać... To dopiero pierwszy dzień, a mi już ich brakuje... Wszystkie moje rzeczy są z nimi związane, wszystko mi o nich przypomina... I jeszcze do tego nie mogę przestać myśleć, że już nigdy nie zobaczę Hoppera... Może to moja wina... Może powinnam była mu wtedy powiedzieć, żeby tam nie szedł... - powiedziałam i wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.

- El, przestań o tym myśleć. Żyj tu i teraz. Nic już nie możemy zrobić. Na pewno spotkasz się jeszcze z Mike'iem i resztą. Chodź, przejdziemy się po okolicy i zobaczymy gdzie co jest, bo jutro będziemy musieli iść do szkoły, a ja nie mam zamiaru się spóźnić i powiedzieć że się zgubiłem. - po czym wstał i podał mi rękę.

Wyszliśmy na zewnątrz. Było dosyć ciepło, ale czuć było, że lato się już kończy. Skręciliśmy w boczną uliczkę. Szliśmy tak kawałek aż dotarliśmy na plażę. Nie wiedziałam, że będziemy mieszkać nad morzem... Nigdy nie widziałam prawdziwej plaży... Przeszliśmy się brzegiem morza mocząc stopy w przybijających do brzegu falach.

- Will, może... poznajmy się lepiej. W końcu będziemy teraz ze sobą mieszkać...

- Ok, więc... Ja jestem Will. - powiedział z uśmiechem.

- A ja El.

- Ehm... I... lubię... a raczej lubiłem grać w D&D i... Nienawidzę truskawkowych lodów.

- Dlaczego?

- Nie wiem, nie smakują mi...

- Nie, chodzi mi dlaczego lubiłeś, a nie lubisz grać w D&D?

- Ehm... Nie ważne... - powiedział po czym przyspieszył kroku.

- Ok... Więc ja jestem El i lubię truskawkowe lody, ale bardziej lubię gofry. Nie, poprawka: kocham gofry. I... Nie wiem co jeszcze.

- Ok, czyli jesteś dziewczyną, która lubi truskawkowe lody i kocha gofry. Mhm... Bardzo interesujące.

- Will!!!

- Co?

- Nic...

- El?

- Co? - odpowiedziałam, po czym wrzucił mnie prosto do morza. - Will!!! - wydarłam się.

- Ok, ok... - powiedział śmiejąc się i podał mi rękę. Złapałam go i pociągnęłam do wody. - Ejjjjj! - krzyknął.

- No co? - wstałam, a on mnie jeszcze bardziej ochlapał. Teraz to już byłam całkowicie mokra. Jednak nie odpuszczałam i mu oddałam. I tak siedzieliśmy na plaży i chlapaliśmy się jak dwójka zwyczajnych nastolatków, którzy nie mają żadnych problemów.

...

Słońce zaczęło już zachodzić, a mi zrobiło się zimno. Usiedliśmy na piasku łapiąc ostatnie promienie słońca.

- Zimno mi. - wycedziłam przez trzęsące się zęby.

- Masz moją bluzę. - powiedział, i okrył mnie ciepłym materiałem.

Siedzieliśmy tak blisko siebie, a ja byłam już bardzo zmęczona wszystkimi wrażeniami i podróżą i mimowolnie oparłam głowę o jego ramię i zasnęłam.

Stranger Things sezon 4Where stories live. Discover now