CHAPTER FOURTEEN: NIENAWIDZĘ CIĘ

857 25 13
                                    

Eleven

- A-a-ale... - mówiłam z niedowierzaniem. Czy on nie... zginął?

Mężczyzna przebiegle się uśmiechnął i po chwili powiedział:

- Jeszcze wiele rzeczy cię zaskoczy, Eleven... A teraz chodź z tatusiem i nie stawiaj oporu.

- Nie jesteś moim tatą! Jesteś potworem! - wydarłam się. - Masz mnie stąd wypuścić!

- Oj, Eleven... Nie bądź niegrzeczna...

Chciałam mu coś zrobić. Czy uda mi się użyć mocy? Skupiłam się, ale nic się nie działo. Z mojego nosa pociekła krew. Nagle doktor osunął się na ścianę. Przestałam. Nie dam rady. To dla mnie za dużo. Siedziałam na kozetce szybko oddychając. Wytarłam krew ręką.

- Oto kolejny powód dla którego musisz tu zostać. Coś jest nie tak i musimy to naprawić.

- Niczego nie musicie naprawiać! Chcę stąd wyjść i wrócić do domu! 

- To jest twój dom.

Przegiął. Czułam jak wszystkie emocje we mnie buzują. Zaraz wybuchnę. Zamknęłam oczy.

- To nie jest mój dom. - powiedziałam i rzuciłam Brennerem o ścianę. Leżał na ziemi.

Wybiegłam na korytarz i pobiegłam przed siebie. Jacyś inni naukowcy próbowali mnie zatrzymać, ale ich odepchnęłam. Moje moce znów działały. Czułam, że krew leci mi nie tylko z nosa, ale i z uszu, ale nie zwracałam na to uwagi. W końcu dotarłam do drzwi. Były zamknięte, ale udało mi się je otworzyć. Przetarłam nos i wybiegłam na zewnątrz. Było już ciemno i padał śnieg. Byłam tylko w koszuli, więc momentalnie zrobiło mi się zimno. Po chwili upadłam na ziemię. Nie miałam siły wstać po tym wszystkim. Usłyszałam za sobą kroki.

- Eleven, uciekanie nie ma sensu... - powiedział Brenner powoli się do mnie zbliżając.

Will

- O co chodzi, Will? - zapytał Mike kiedy otworzył drzwi.

- O nic. - odpowiedziałem szybko.

- Słyszałem przecież. Will, wiesz, że możesz mi powiedzieć. - spojrzałem się na niego i powoli przełknąłem ślinę. Nie wykręcę się.

- Ok. Ale na razie nikomu tego nie mów. Powiemy Steve'owi i Robin kiedy wróci El. Kiedy ją znajdziemy.

- Dobra... 

Weszliśmy do pokoju Mike'a i wszystko mu opowiedziałem.

- I... Wiem... Chyba wiem gdzie jest Hopper.

- Gdzie?! - krzyknął. 

- W obozie pracy. - szepnąłem.

Mike spojrzał się na mnie i powiedział cicho:

- A wiesz gdzie jest El?

- Nie... Ale coś jej grozi.

- Musimy zacząć działać. Bo będzie za późno. Weź to. - powiedział, podając mi bransoletkę Eleven. - Może zobaczysz gdzie ona jest.

- Spróbuję. - szepnąłem, biorąc od niego gumkę.

Mike

Kiedy Will wyszedł, wziąłem do ręki walkie-talkie i usiadłem na łóżku. 

- El, gdzie jesteś? - powiedziałem sam do siebie.

- Mike? - usłyszałem jej krzyk dobiegający z krótkofalówki.

- Słyszę cię! Wszystko dobrze? Gdzie jesteś?!

- Jestem w laboratorium. - słyszałem, że mówi na wpół płacząc. - Mike, proszę, pomóżcie mi.

- Gdzie jest to laboratorium?

- Nie wiem. - powiedziała i wybuchnęła płaczem.

- El, co oni ci tam robią?

- Mike, nie martw się o mnie. Obiecałam, że więcej mnie nie stracisz. Dam radę. Chociaż... Może taki już mój los... Jestem tylko obiektem laboratoryjnym...

- Przestań, jesteś dla mnie wszystkim, El. Znajdziemy cię. 

- Słowo? - szepnęła.

- Słowo. - powiedziałem i urządzenie zaczęło szumieć.

...

Nie minęło pięć minut, a wszyscy byliśmy już w drodze do najbliższego laboratorium, które było kawał drogi stąd... Podróż tam mogła trwać nawet kilka dni. Nie wiem jak oni ją tam zabrali. Jakimś helikopterem, czy co? Ale miałem nadzieję, że ją znajdziemy. I Hoppera. I znów wszystko będzie mogło być dobrze.

Eleven•

- Nienawidzę cię. - syknęłam.

Po tamtym incydencie na zewnątrz, Brenner zabrał mnie z powrotem do środka, a ja nie miałam siły żeby się mu wyrwać. Zamknął mnie z powrotem w pokoju.

- Uwierz mi, ja też za tobą nie przepadam, ale jesteś projektem mojego życia. Najlepszym co mnie spotkało. A teraz znów cię znalazłem i będę mógł dokończyć to, co zacząłem.

- Nie mam zamiaru niczego dokańczać. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!

- Myślisz, że mnie to interesuje? Zrobisz to, co ci każę. Nikt cię tu nie znajdzie.

- Jesteś pewien?

- Dopilnuję tego. - powiedział z szyderczym uśmiechem i wyszedł.

Zostałam sama. Wytarłam twarz i położyłam się na kozetce. Po jakimś czasie w pokoju zgasło światło. Zamknęłam oczy. Znalazłam się znów w tak zwanym nigdzie-wszedzie. W pustce. Zobaczyłam Mike'a. Tak! Powiem mu gdzie jestem i mnie stąd wydostaną. Krzyknęłam do niego, usłyszał mnie. Powiedziałam, że jestem w laboratorium i po chwili zniknął. Otworzyłam oczy. Brenner nie wie, że potrafię się kontaktować z innymi w taki sposób. To dobrze. Mam przynajmniej nadzieję. Zwinęłam się na twardym łóżku i ze łzami w oczach zasnęłam.

...

Następnego dnia obudziło mnie zapalone światło. Doktor Brenner stał za mną.

- Widzę, że się przespałaś. - powiedział. - To dobrze. Dzisiaj czeka cię wiele badań.

Wyprowadził mnie na korytarz i podążyliśmy do sali laboratoryjnej. Żywiłam czystą nienawiść do tego człowieka. Ale narazie musiałam robić co mi każe. Nie byłam jeszcze wystarczająco silna. Jeszcze.

Usiadłam przy stole i jeden z doktorów założył mi na głowę elektrody. Miałam zgnieść... puszkę. Tak, nadal ich używali. Zrobiłam co kazali. Nikomu to nie szkodziło, jak na razie. Puszka zgniotła się dopiero po kilku minutach, a ja byłam wycieńczona. Wytarłam krew cieknącą z mojego nosa.

- Dobrze. Teraz spróbujemy wejść głębiej. - powiedział Brenner i zaprowadził mnie do innego pokoju. Znajdowała się tam tylko kozetka i szafki z jakimiś nieznanymi mi substancjami. Byliśmy tam sami. Bez innych naukowców.

- Usiądź. - polecił.

Zrobiłam co kazał. Po chwili podszedł do mnie z jakimś płynem w kubku.

- Wypij to. - powiedział podając mi szklankę.

- Co to? - zapytałam. - Śmierdzi.

- To woda. Tak pachnie woda w Rosji... Po prostu chcę żebyś się napiła przed badaniami.

Ostrożnie wzięłam od niego napój. Pociągnęłam parę łyków i odstawiłam.

- Wypij do dna. - powiedział. Tak też zrobiłam. - Świetnie. Teraz poczekaj tu chwilkę, a ja wszystko przygotuję. Możesz się położyć.

Siedziałam spokojnie machając nogami. Momentalnie wszystko zaczęło dookoła mnie wirować. Dziwnie się czułam. Położyłam się. Zaczęłam szybciej oddychać. Nie wiedziałam co się działo, ale wiedziałam, że to on maczał w tym palce. Po chwili podszedł do mnie. Nie widziałam za wiele, wszystko było rozmazane.

- Nie będzie bolało. - powiedział i poczułam ukłucie w ramię.

Mimowolnie zamknęłam oczy i odpłynęłam.

Stranger Things sezon 4Where stories live. Discover now