ROZDZIAŁ CZTERNASTY

187 16 16
                                    



– Harry, zaczekaj – zawołał Sammy, gdy kilka dni później dostrzegł Pottera wychodzącego z Wielkiej Sali. – Musimy pogadać... wiesz o czym.

Skierował się do biblioteki, a zaintrygowany Harry ruszył za nim. Dopiero gdy usiedli przy stoliku w odległym kącie czytelni, zdecydował się spytać:

– Macie coś nowego?
– Tak jakby – Stark zebrał się na odwagę. – Pansy zwróciła nam uwagę na to, że Malfoy nie działa sam. Podobno ma wspólniczkę i... chcemy się dowiedzieć, kto to jest.
– Pansy? Parkinson? – upewnił się Harry, a Sam kiwnął głową. – Czy jej można wierzyć? Wiesz, jaka ona jest.
– No właśnie... wychodzi na to, że ona też jest ofiarą Dracona – wyznał Sammy. – I dlatego teraz chce pomóc Alice.
– Coś jeszcze mówiła?
– Że to jakaś dziewczyna z piątej klasy – Stark był bardzo ostrożny, wprowadzając w życie pomysł swojej mamy. – Ponoć ma po nas zajęcia z Zaklęć... Musimy sprawdzić, czy Dracon z kimś rozmawia po lekcji...
– Albo czy nie zostawia gdzieś jakichś instrukcji... ewentualnie gotowych anonimów – Harry zapalił się do tego pomysłu, chociaż w jego głowie rozdzwonił się sygnał alarmowy. – Jak to zrobimy?
– Musimy wejść do klasy pierwsi i obserwować go przez cały czas...
– Myślisz, że jeśli nas zobaczy, to nie zrezygnuje ze swoich planów?
– Być może... ale potem wyjdziemy wcześniej niż on... ukryjemy się pod peleryną–niewidką i na Mapie zobaczymy, co zrobi – uśmiechnął się Sam. – Mam nadzieję, że jest tak głupi, że już w trakcie zajęć czymś się zdradzi, ale nie mogę tego, niestety, założyć.
– Świetny plan – Harry ucieszył się, że szykuje się kolejna przygoda. – Zaklęcia mamy za pół godziny... Lecę po pelerynę...

Wybiegł z biblioteki ścigany nieżyczliwym spojrzeniem pani Pince, a Sam, znacznie wolniej, poszedł prosto pod klasę Zaklęć. Z jednej strony miał nadzieję, że już za kilka godzin będzie po wszystkim, z drugiej nadal się bał, że Harry będzie na niego zły. Mimo wszystko chciał, żeby jego przyjaciel poznał prawdę.

Harry, zdyszany i czerwony z wysiłku, pojawił się pod drzwiami klasy kilka minut przed dzwonkiem. Na szczęście udało się i obaj chłopcy byli pierwszymi uczniami, którzy tego dnia weszli do sali. Zajęli swoje ulubione miejsca i z niecierpliwością czekali na to, co się miało wydarzyć.

~*~


  Draco Malfoy wpadł do klasy i na chwilę zatrzymał się w progu. Zaklął pod nosem. Stark i Potter już tam byli, więc nie mógł niepostrzeżenie dostać się do biblioteczki, gdzie zwykle zostawiał listy dla Cho. Jednak nie dał po sobie nic poznać i spokojnie usiadł na swoim miejscu, licząc na to, że po lekcji znajdzie jakiś pretekst, by zostać w sali nieco dłużej. W najgorszym przypadku wręczy Cho list na korytarzu.

Przez całą lekcję nie zwrócił uwagi na to, że każdy jego gest jest pilnie obserwowany przez dwie pary oczu. Odzyskał swoją zwykłą pewność siebie i uśmiechnął się do swoich myśli, gdy zauważył, że równo z dzwonkiem Potter i Stark wybiegli z klasy.


~*~


  Ukryci pod peleryną–niewidką chłopcy widzieli, że spędził trochę czasu przy biblioteczce, zanim wyszedł na korytarz. Jednak nie szli za nim, tylko na Mapie uważnie śledzili jego dalsze poczynania. Malfoy zatrzymał się pod salą Transmutacji i najwyraźniej zamierzał tam czekać na kolejną lekcję.

– Idą – szepnął Sammy, słysząc coraz głośniejsze echo kroków uczniów piątego roku.

Ich zdenerwowanie sięgnęło zenitu. Wpatrywali się w magiczny pergamin z takim napięciem, że przestali nawet mrugać. Jeszcze chwila i dowiedzą się, czy Pansy ich nie okłamała.

~*~


  Cho, zupełnie nieświadoma tego, że ktokolwiek ją o coś podejrzewa, a tym bardziej tego, że jest śledzona, spokojnie weszła do klasy i od razu podeszła do biblioteczki. Wyciągnęła spomiędzy książek list od Dracona, przeczytała go i zadowolona z siebie, usiadła w ławce.

Snape, after all this time? Część IIIWhere stories live. Discover now