ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY

132 16 9
                                    

Członkowie Zakonu Feniksa długo wpatrywali się w Dumbledore’a jakby liczyli na to, że cofnie wypowiedziane słowa. Przecież to niemożliwe, żeby mówił poważnie! Co innego planować, rozważać, teoretyzować a co innego zmierzyć się z... czymś tak nieprawdopodobnym. I to zaraz po tym, jak poinformował ich o tym, że Lily i James żyją! Już to nie chciało pomieścić im się w głowach, ale przynajmniej było mniej przerażające niż powrót Voldemorta!

O ile pierwszą z tych wiadomości przyjęto najpierw z niedowierzaniem i podejrzliwością, a później z radością i entuzjazmem, o tyle w drugą nikt nie chciał uwierzyć. Jednak stopniowo wszystkie spojrzenia kierowały się na osobę, która mogła ją potwierdzić  z właściwą sobie powściągliwością.

Snape stwierdził, że już wystarczy tego przedstawienia i po prostu skinął głową.

– Nie wierzę – szepnęła Molly Weasley. – To niemożliwe.

Jej cichy głos dotarł do wszystkich zgromadzonych w Gospodzie Pod Świńskim Łbem. I wywołał prawdziwą burzę. Nagle wszyscy zaczęli mówić jednocześnie. Większość wciąż nie dawała wiary zapewnieniom Albusa, Jamesa, Lily i Severusa, ale znaleźli się też tacy, którzy próbowali uspokoić resztę i uzyskać odpowiedź na pytanie: co teraz?

– Cisza! – Snape uznał za stosowne wkroczyć do akcji. – Przyjmijcie do wiadomości, że to się stało i wasza niewiara w fakty niczego nie zmieni.

– Brawo, Snape, jak zawsze w punkt – pochwalił go Moody i korzystając z okazji, że wszyscy na niego patrzyli, dodał: – Tu się nie ma co zastanawiać. Spodziewaliśmy się, że któregoś dnia Voldemort wróci. A nawet szykowaliśmy się na taką ewentualność. Więc nie dajmy się teraz zastraszyć tylko bierzmy się do roboty! Albusie?

– Dziękuję ci, Alastorze – powiedział Dumbledore. – I masz rację, jesteśmy gotowi. Molly, wiem, że się martwisz, ale sama przygotowałaś listę zaklęć, które powinny nam się przydać w walce i dopilnowałaś, byśmy wszyscy je poznali. Podałaś mi też nazwiska uczniów, którzy będą chcieli opowiedzieć się po naszej stronie. Osobiście zajmę się ich rekrutacją. Artur i Alison odwalili kawał dobrej roboty w Ministerstwie, więc pomimo tego, że nie możemy liczyć na poparcie Knota, jestem pewien, że wielu się do nas przyłączy.

– A czy wiemy już, co Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, planuje? – spytała  Minerwa.

– Wiemy tylko tyle, że nie zamierza się ujawniać – odpowiedział jej Severus. – I będzie próbował wpływać na opinię publiczną.

– Ale to nie znaczy, że nie będzie działał – Dumbledore wszedł mu w słowo. – Dlatego my też nie możemy odpuszczać. Przede wszystkim potrzebujemy miejsca, w którym będziemy mogli się bezpiecznie spotykać.

– Może mieszkanie moich rodziców? – zaproponował Syriusz. – Stoi puste, a jest naprawdę dobrze chronione.

– Świetnie. Porozmawiamy o szczegółach po zebraniu – ucieszył się Albus. – Remus, Hagrid, was też poproszę, żebyście zostali. Myślę, że na dziś wystarczy nam wszystkim atrakcji. Odpocznijcie, przemyślcie sobie wszystko na spokojnie i zastanówcie się, co jeszcze możemy zrobić.

Część osób chciała jeszcze zostać, porozmawiać z Lily i Jamesem, ale nagle okazało się, że Potterowie wyszli wcześniej niezauważeni. Wraz z nimi zniknęła też Alison. Nie pozostało im więc nic innego, jak również wrócić do domów i czekać na kolejne wezwanie Dumbledore’a. Jednak tym razem nie zamierzali robić tego biernie.

Dopiero gdy w gospodzie zrobiło się nieco luźniej i ciszej, Albus przemówił ponownie:

– Słuchajcie, Alison wczoraj słusznie zauważyła, że mamy już wielu sojuszników, ale pomyślałem, że nie zaszkodzi, jeśli będziemy mieć ich więcej.

Snape, after all this time? Część IIIWhere stories live. Discover now