ROZDZIAŁ CZWARTY

289 19 17
                                    

W zaświatach
– Było już tak blisko – wściekał się James.
– Spokojnie, w końcu się uda – pocieszała go Morgana.
Przez ostatnie lata udało jej się przebić przez barierę, która więziła Potterów wewnątrz domu. Co prawda oni nadal nie mogli przez nią przejść, ale dzięki starej czarownicy ich nieżycie stało się odrobinę przyjemniejsze.
Próby skontaktowania się z Alison, jak dotąd, spełzały na niczym. Ani Morgana ani Potterowie nie wiedzieli, że Stark wiele lat temu opuściła Cokeworth wraz z całym dobytkiem, więc źle lokowali swoje zaklęcia. Dopiero gdy wóz wrócił na swoje miejsce, nawiązali pewien rodzaj łączności z przypominajką. To dało im nową nadzieję, jednak nadal ich sytuacja nie uległa zmianie. A tym bardziej poprawie.
James wydawał się być tym mocno zirytowany, chyba nawet bardziej niż w poprzednich latach, gdy nie mieli nawet tej odrobiny szansy na powrót do życia. Liczył na to, że Alison w końcu zauważy, że próbują jej coś przekazać, że zwróci uwagę na świecącą na czerwono przypominajkę, ale najwyraźniej się przeliczył. Albo gdzieś popełniał błąd.
Lily radziła sobie znacznie lepiej z ciągłymi niepowodzeniami. Owszem, chciała jak najszybciej wrócić do własnego ciała i do Harry’ego, jednak miała w sobie więcej cierpliwości niż James. I nigdy nie zakładała, że wszystko jej się uda za pierwszym razem. Ani nawet za drugim.
– Coś robię źle – mamrotał pod nosem James.
– Musisz więcej ćwiczyć – tłumaczyła mu Morgana. – Nikt nie siedzi w domu bez przerwy, więc może Alison nawet nie było w pobliżu...
– Jak ustalić, kiedy w nim będzie? Nie mamy żadnego wglądu w jej życie. Nie wiemy, czym się zajmuje... Nie jesteśmy nawet pewni, jaki jest teraz rok! – pieklił się Potter, a Morgana niechętnie przyznała mu rację.
– No cóż, ty próbuj dalej, a ja postaram się dowiedzieć, czy jest jakiś sposób, by podejrzeć, co się teraz dzieje na ziemi – powiedziała w końcu, żeby jakoś ułagodzić jego temperament.
Opuściła ich dom i wróciła do siebie. Pomimo wielu lat, które spędziła w zaświatach, jakoś do tej pory nie próbowała znaleźć tego, który mógłby pokazać jej to, co tak bardzo chciała zobaczyć. Wiedziała, że ktoś taki istnieje, więc teraz wreszcie postanowiła go odszukać.

~*~

   Wrzesień, 1994
Przez pierwszy tydzień nowego roku szkolnego Severusowi nie udało się wyrwać ze szkoły. I chociaż jeszcze w lipcu uprzedził Dumbledore’a, że wyprowadza się z zamku na dobre, to jednak przygotowania do Turnieju Trójmagicznego tak się przeciągały, że zwyczajnie nie miał siły przenosić się do domu. Alison nie wydawała się być tym zachwycona, ale nie protestowała. W takich warunkach i tak nie mogłaby poruszyć z nim pewnej ważnej, nurtującej ją kwestii, więc doszła do wniosku, że może lepiej się stało.
Za to, gdy w drugi piątek miesiąca Snape nie pojawił się w domu o umówionej porze, kobieta zaczęła odczuwać nieokreślony niepokój. A jej podejrzenia zmieniły się w czarne myśli, których za nic nie potrafiła wyrzucić z głowy. Próbowała racjonalizować sytuację, ale targające nią negatywne emocje nie pozwalały jej na to. W pewnym stopniu była z siebie dumna – tym razem przynajmniej chciała wszystko z nim wyjaśnić, a nie ulegać durnym uczuciom. Chociaż nie wykluczała, że w pewnym momencie zwyczajnie ucieknie, byle dalej od niego. Zdruzgotana i niepewna siedziała na schodkach przed domkiem i paląc papierosa za papierosem wpatrywała się w furtkę.
Severus wracał do domu nieludzko zmęczony. Ostatnio często mu się to zdarzało, ale zwykle udawało mu się ukryć to przed Stark i dziećmi. Tego wieczoru marzył już tylko o gorącym prysznicu i położeniu się we własnym łóżku. Jeden rzut oka na czekającą na niego Alison wystarczył mu, by wiedzieć, że tym razem nic z tego nie będzie. Coś w wyrazie jej twarzy, w pozycji, w jakiej siedziała, powiedziało mu, że kobieta cierpi i że to on jest tego przyczyną. Nawet nie musiał się zastanawiać nad tym, co przeskrobał. Widocznie nie udało mu się dość dobrze maskować swoich późnych powrotów. Zaklął pod nosem, ale mężnie postanowił stawić jej czoła.
Stark wstała i wyszła mu naprzeciw. Bała się tej konfrontacji, ale nie mogła jej odkładać w nieskończoność. Mimo wszystko ciężko jej było zacząć.
– Ally? – spytał ostrożnie Severus patrząc prosto w jej pełne bólu oczy.
– Chyba musimy porozmawiać – odważyła się Alison. – Chciałabym, żebyś szczerze odpowiedział mi na jedno pytanie… – odetchnęła głęboko, a on odruchowo skinął głową. – Czy… Czy ty masz kochankę?
Tego się nie spodziewał i zareagował zupełnie nieadekwatnie do sytuacji – wybuchnął szczerym śmiechem. Widząc, że jej oczy zwężają się ze złości, spróbował się uspokoić. Złapał ją za ramiona i przytrzymał mocno, żeby nie rzuciła się na niego z pięściami.
– Alison, nie mam kochanki. Nie zdradzam cię – zaprzeczył stanowczo. – Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
– Bo coś przede mną ukrywasz – odparła ze smutkiem.
– Czy możemy o tym porozmawiać w domu?
– Możemy – Alison wyswobodziła się z jego uścisku i szybko weszła do wnętrza wozu.
Snape westchnął ciężko i poszedł za nią. Nie podobało mu się to, że go podejrzewała, ale zamierzał wszystko jej wyjaśnić i dopiero później wyrazić swoje niezadowolenie.
– Ally, spójrz na mnie – poprosił. Stark uniosła głowę i popatrzyła mu prosto w oczy. – Wierzysz mi?
– Próbuję – wyszeptała. – Ale nie jest mi łatwo... Dziwnie się ostatnio zachowywałeś i...
– Wiem – przyznał w końcu. – Myślałem, że robię to bardziej dyskretnie... To znaczy, nie robię nic złego, ale szykuję pewną niespodziankę i... zajmuje mi to więcej czasu niż się spodziewałem.
– Sev, mogłeś mnie uprzedzić – stwierdziła Alison już nieco raźniejszym tonem. – Wiesz, co ja przeżywałam? Wracałeś coraz później, od razu zamykałeś się w łazience, a później... Byłeś taki zmęczony... Nie rozmawiałeś już ze mną... Nie... pamiętam, kiedy ostatnio się kochaliśmy...
Rozpłakała się, a on mocno ją przytulił. Było mu głupio, bo teraz, gdy postawił się na jej miejscu, już nie mógł się na nią złościć.
– Głuptasie, jak mogłaś tak pomyśleć? – szeptał jej do ucha. – I czemu wcześniej nic nie powiedziałaś?
– Nie chciałam o tym rozmawiać przy dzieciach. Bałam się awantury... – powiedziała zawstydzona. – Przepraszam.
– No cóż, ja też – westchnął. – Może rzeczywiście powinienem ci powiedzieć, co planuję.
– Jeśli to niespodzianka, to nie mów – powstrzymała go. – Wystarczy mi, że wiem, że nic nie kombinujesz.
– Czyli już mi wierzysz?
– Tak, Severusie, wierzę ci.
– A czy teraz mogę pójść w końcu pod prysznic?
– Możesz – roześmiała się i nagle poczuła się lekka. Dobrze zrobiła, że powiedziała mu o swoich podejrzeniach. Nawet jeśli wyszła na idiotkę.
Podczas gdy on brał prysznic, ona zaczęła szykować mu kolację. Miała nadzieję, że mimo wszystko da się jeszcze uratować ten wieczór.
– Zjesz coś? – spytała go, gdy wyszedł z łazienki.
– Pewnie, jestem głodny jak wilk – uśmiechnął się do niej.
Zjedli w milczeniu. Oboje byli zmęczeni i wciąż trochę niepewni. Severus zastanawiał się, czy ich związek jest aż tak kruchy. Przecież nie raz udowadniali sobie, że nie mogliby żyć bez siebie.
– Ally, wiem, że ostatnio cię zaniedbywałem, ale czy wybaczysz mi, jeśli teraz po prostu pójdę spać? – spytał pełen obaw, że znów będzie miała do niego pretensje.
– Chyba oboje jesteśmy temu winni – powiedziała cicho. – Ja też jestem wykończona, więc chodźmy do sypialni.
Severus dosłownie słaniał się na nogach ze zmęczenia i zasnął, gdy tylko jego głowa dotknęła poduszki. A Alison jeszcze przez chwilę nie mogła usnąć. Przemyślała sobie wszystko to, co zechciał jej wyjawić i zaczęła się zastanawiać, jaką niespodziankę dla niej szykował. Musiało to być coś naprawdę wielkiego inaczej nie trzymałby tego w tajemnicy. Uśmiechnęła się do swoich myśli.

Snape, after all this time? Część IIIWhere stories live. Discover now