ROZDZIAŁ PIERWSZY

285 21 11
                                    

Zawiera obszerny fragment książki „Harry Potter i Czara Ognia”

Lipiec, 1994

Życie w Cokeworth toczyło się swoim powolnym rytmem, który udzielał się także mieszkańcom starego cygańskiego wozu, stojącego niedaleko miasteczka. Mieszkająca w nim czteroosobowa rodzina leniwie spędziła pierwszy miesiąc wakacji. Maggie przemyślała sobie wiele spraw i doszła do wniosku, że nie chce być taka, jak jej koleżanki. Czuła się przez to trochę opuszczona i samotna, bo oprócz nich nie znała innych czarownic w swoim wieku.

Alison dobrze wiedziała, że jej córka nie jest do końca szczęśliwa i starała się coś na to poradzić, ale z marnym skutkiem. W okolicy mieszkało niewiele dzieci w wieku Maggie, ale czasem kilkoro z nich zapuszczało się nad rzekę w pobliżu ich domu. Stark nie miałaby nic przeciwko temu, by Maggie do nich dołączyła, ale dziewczynka wciąż nie panowała nad swoimi zdolnościami. Wahała się, czy pozwolić córce na kontakt z małymi mugolami. W końcu uległa i z niepokojem czekała na rozwój wydarzeń.

Sammy w te wakacje nudził się wyjątkowo. Nawet lektura nowych podręczników nie sprawiła mu tyle radości, co zazwyczaj. Czuł się odcięty od przyjaciół i nie mógł się z tym pogodzić. Alice Malfoy wraz ze swoją mamą wyjechała na całe lato w podróż po Europie i przysyłała mu kartki z każdego odwiedzanego kraju. Było to bardzo miłe i Sam niecierpliwie wypatrywał sowy, która przynosiła mu kolejne pocztówki, ale to potęgowało jego tęsknotę za przyjaciółką. Często o niej myślał i czuł się dziwnie, gdy wspominał jej zaczerwienione policzki i błyszczące oczy. Nie miał z kim o tym porozmawiać, bo tego lata Harry ani razu go nie odwiedził. Chłopak nie wiedział, czy Potter się na niego obraził, czy naprawdę wolał siedzieć u Dursleyów, żeby czekać tam na Blacka, który obiecał mu, że go od nich zabierze. Rozmawiał o tym z mamą, ale dowiedział się tylko tyle, że powinni być cierpliwi i że w tym roku Harry nie będzie mógł zatrzymać się w wakacje u Sama. Chłopiec ze złością przyjął wyjaśnienie swojej matki, która oznajmiła, że ma już dosyć Pottera, Blacka i cudzych problemów. W tej sprawie nie znalazł także poparcia u swojego ojca, więc czuł się równie samotny jak Maggie. A towarzystwo siostry i jej nowych znajomych wydawało mu się raczej uciążliwe.

Wszystko zmieniło się pewnego letniego dnia, gdy tak wyczekiwana przez niego sowa nadleciała i przyniosła list. Nie do niego jednak, lecz do Alison.

Stark,

Wiem, że miałem więcej nie zawracać ci... głowy, ale mam do ciebie prośbę. Przygotowałem dom na kontrolę Dumbledore’a i chciałbym się ciebie poradzić. Nie mogę pozwolić na to, żeby przez jakieś moje zaniedbanie czy niedopatrzenie, Harry spędził z Dursleyami choćby jeszcze jeden dzień. Przyjdź, pomóż, proszę.

Syriusz.

– Pójdziesz? – spytał krótko Severus, czytający jej przez ramię.

– Tak... I tak będę musiała być obecna podczas tej kontroli Albusa – westchnęła. – Myślałam, że Black szybciej się z tym uwinie.

– Długo ci to zajmie? Mieliśmy iść z dziećmi nad rzekę.

– Myślę, że góra godzinę. W końcu dom Syriusza nie jest aż tak duży – stwierdziła szykując się do wyjścia.

Severus z radością zauważył, że nie przebierała się ani nie malowała dla Blacka. Uśmiechnął się do własnych myśli.

– To ja też pójdę coś załatwić i spotkamy się tu za godzinę – oznajmił.

Alison spojrzała na niego zaskoczona, ale kiwnęła głową, zgadzając się.

Wyszła z domu i zaraz za furtką deportowała się w okolice domu Syriusza. Chciała podejść do niego na piechotę i zbadać wszelkie zabezpieczenia, których użył Black. Była pozytywnie zaskoczona, bo jego dom był chroniony prawie tak dobrze, jak jej własny. Stanęła przed furtką i stuknęła w nią różdżką. Bez zgody właściciela nie mogła podejść bliżej domu.

Snape, after all this time? Część IIIWhere stories live. Discover now