| Rozdział 2 |

6.1K 110 41
                                    

***

Wszystko słyszałam jak przez mgłe, kompletnie nie rozumiałam gdzie jestem i co się tak naprawdę stało, jedyne co czułam to potworny ból głowy. Gdy chwilę doszłam do siebie i obejrzałam pomieszczenie, w którym się znajdowałam zrozumiałam, że to piwnica i nagle wszyskie wspomnienia opętały moją głowę.

Chciałam się objąć, ponieważ okropnie tu zimno, ale byłam tak słaba, że nie umiałam w ogóle się poruszyć, w końcu pokonałam słabość ale coś sprawiło mi opór, ruszyłam ręką drugi raz i znów to samo zrozumiałam, że jestem przywiązana do krzesła. Ono też ani drgnię.

CHOLERA!

Gdy próbowałam się wyrywać, usłyszałam ciche kroki za sobą..
Ogromne dreszcze przeszły mi po plecach.
Nagle kroki ustały a ja czułam dosłownie JEGO oddech na karku..
Nagle poczułam zakładnie opaski na moje oczy, próbowałam się wyrwać i piszczeć ale usta też miałam zaklejone, niestety nic z tego..

- Ałaaa! - krzykłam gdy poczułam pieczenie w okolicy ust z oderwania taśmy.

- Uspokój się! - krzyknął mi do ucha mój oprawca z całej siły ciągnąc za moje ramiona.

Rzucono mnie na łóżko, a na mnie jakiś koc, szybko się w niego owinęłam, jakby był jakąś barierą ochroną. Pozwoliłam łzom spływać po policzkach, byłam już za słaba..

- To będzię Twój pokój - powiedział spokojnym tonem.

- Kim jessteś? - krzyknęłam, dziwiąc się, że miałam tyle odwagi by to zrobić.

Mężczyzna zaczął się śmiać.

- Jestem pierdolonym bogiem, a teraz milcz - powiedział to z taką pewnością siebie, że aż zwaliło mnie z nóg.
- Więcej mi nie przerywaj i nawet nie próbuj ściągać opaski, bo to się źle dla Ciebie skończy, dobrze? - tym razem miał przerażający głos.

- Dobrze?! - warknął głośniej, gdy nie dostał odpowiedzi.

-D..o..dobrze, dobrze- wydukałam przerażona.

Dobra przeczekam to i wtedy pozbędę się tego materiału na moich oczach.

- Ja wychodzę, zamykam Cię na klucz, pod żadnym pozorem nie ściągaj tej pieprzonej opaski! - wysyczał ostatnie słowo.

Usłyszałam zamykanie dzwi, jestem bezpieczna! Sięgnęłam trzęsacymi dłońmi, aby ściągnąć opaskę. Gdy się jej pozbyłam sparaliżowało mnie!
Moim oczom pokazał się on, mój największy koszmar.

- O matko!! - wykrzyczałam sparaliżowana ubierając jak najszybciej opaske.

Był przerażający na oko mniej więcej dwa metry, był bez koszulki, więc widziałam te ręce i brzuch, już wiedziałam, że nie dam sobie z nim rady przy moim 158 wzrostu i 60 kilo. Miał brązowe włosy roztrzepane w nieładzie.. A zastanawiało mnie jedno miał maskę czyli, wiedział, że ja ściągne opaske. Jeśli nie chce się pokazywać to czemu mnie porwał do cholery!
Ostatnie co widziałam po założeniu spowrotem opaski to tylko ten zabójczy wzrok spod czarnych źrenic.

Dalej słyszałam tylko paraliżujący śmiech mężczyzny, co sprawiło, że muszę czekać co się wydarzy.. wkuliłam się w kąt.

- Młoda damo, dam Ci czas na przemyślenie co zrobiłaś. Szczegóły omówimy przy kolacji. Widzę także, że nie można Ci ufać - poczułam skuwanie moich rąk do kaloryfera.

Jakie kurwa szczegóły! Pragnę się z tąd jak najszybciej wydostać!

Po długich oczekiwaniach zaczął mnie rozskuwać.
Gdy już chciałam wstać nagle on zrobił szybki ruch ręką i złapał mnie pod kolana znosząc na dół, pisnęłam lekko, a on zaczął pogłaskiwać mnie kciukiem po ramieniu. Nagle stał sie taki spokojny? Od agresji po spokój. Super.

-Numer NieznanyWhere stories live. Discover now