| Rozdział 41 |

1.9K 55 1
                                    

***

Gdy się obudziłam kompletnie nie wiedziałam co się dzieję i gdzie się w tym momencie znajduję, gdyż przez straszliwy ból głowy nie potrafiłam nawet oblałych powiek otworzyć.

Momentalnie przez moje ciało przeszła fala zimna, że aż zwinęłam się w kłębek, ale wtedy właśnie ogarnęłam, że znajduję się na czymś twardym, najprawdopodobnie była to podłoga w dodatku bardzo zimna.

Chciałam się poruszyć i zledwością to zrobiłam. Usiadłam. Tak bardzo mnie wszystko bolało i było mi tak straszliwie zimno. Okryłam się własnymi ramionami i wtedy coś do mnie doszło..

Doszło do mnie, że przecież cały czas jestem w domu Markusa i to jest ten pierdolony koszmar, w którym się znaduję. Ja chyba nigdy z niego nie ucieknę, na zawsze będę już tu tkwić.

Ah no tak..
Wczorajasza impreza. Oświadczyny. Nowy chłopak.
Oj nie.
To dla mnie za wiele.

Przed oczami mam mężczyznę, który właśnie wczoraj mi się oświadczył, który jest moim porywaczem. Potem pamiętam tego przystojnego chłopaka i rozmowę z nim, ale chwila..

Potem to..
To ja już nic nie pamiętam..
A co jeśli..
Nie jestem teraz z Markusem..
I trafiłam w jeszcze gorszy koszmar.
A co jeśli on mnie zgwałcił?

Przełykając łzy, wolno i z wielkim trudem otworzyłam obolałe oczy.

Ogarnął mnie pół mrok.
Gdy chwile moje oczy przestały piec i oswoiły się z światłem jakie się tu znajdowało, moje ciało całe się napieło i zadrżało ze strachu.

Znajdowałam się w jakieś obskurnej piwnicy. W dodataku jakby tego było mało, dosłownie na przeciwko mnie stało zakurzone lustro, lecz nie aż tak zakurzone, aby nie ujrzeć tego.. tego okropnego odbicia..

Moje ciało było w samej bieliźnie, makijaż cały się rozmazywał po mojej twarzy i włosy potargane na wszystkie możliwe strony. Wyglądałam jak ofiara gwałtu, a nawet i tak się czułam..

Okryłam całe swoje ciało i zaczełam straszliwie szlochać. Moje ciało nie chciało się ruszyć, ani nic wykrzyczeć. Byłam w stanie tylko straszliwie płakać..

Nie wiem ile minęło czasu, ale naprawdę dość sporo, jak usłyszałam czyjeść kroki. Totalnie spanikowałam, okryłam się jeszcze szczelniej ramionami i przybliżyłam kolana do swojej brody jakby to mi miało coś pomóc..
Z przerażenia schowałam głowę w moje kolana i mocno zacisnęłam powieki.

Nie wiedziałam kto tu ze mną przebywał i nie chciałam go poznawać.. no chyba że już go znałam..

- I powiedz mi.. po co Ci to wszystko było? Nie lepiej słuchać się mnie i być grzeczną? - do moich uszu doszedł bardzo znajomy mi głos.

Dreszcze przeszły mi po całym ciele jak tylko usłyszałam ten głos. To był ON. Tak właśnie ON. Wiem. Wiem to, bo przecież ten głos rozpoznałabym na końcu świata.

W tej chwili nie wiedziałam czy mam skakać ze szczęścia czy szlochać jeszcze bardziej. Znalazłam się w jednej z strony lepszej i najgorszej sytuacji, bo wiem, że mogłabym być teraz w miejscu jeszcze gorszym niż dom Markusa.

Podniosłam moje zapłakane oczy na jego sylwetkę i wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały.

Stał w samych spodniach dresowych z skrzyżowanymi na piersi rękami, oparty o framugę drzwi i uważnie mi się przyglądając odetchnął ze złości. Chyba mam przerąbane..

- Czemu kurwa mnie tak ranisz? - wybuchł złością w moją stronę.

Nie wiedziałam co się stało. Błądziłam wzrokiem po jego twarzy, ale niczego innego nie wyczytałam po za wściekłością.

- Daje Ci całe serce. Do wszystkigo Cię przyzwyczajam. Robię wszystko co zechcesz względem rozsądności. Daje na wszystko czas. Może bywam czasem potworem, ale kurwa Cię kocham! - spłynęła po jego policzku łza, ale szybko ją starł by nie pokazać "słabości", która jest całkowicie normalna.

Te słowa mną wstrząsneły. Powiedział to. Powiedział, że mnie kocha.. to.. to nie możliwe. Nie można kochać osoby.. którą się przetrzymuję za jej nie pozwoleniem..

- Nie kochasz! Nie możesz mnie kochać! - krzyknęłam ostatkiem sił.

- A co zabronisz mi? Przypominam, że to ty wczoraj oświadczyłaś przed publicznością, że zostajesz moją narzeczoną, a poźniej w aucie nazwałaś mnie swoim mężem, więc moja droga nie mów mi takich rzeczy - zmniejszył odległość między nami i kucnął przede mną.

- Zmusiłeś mnie.. do wszystkiego mnie zmuszasz.. mam tego dość! - schowałam twarz w zagłębienie moich kolan i zaczełam płakać.

- I będę Cię zmuszać do póki się nie przyzwyczaisz. Musisz w końcu to przyjąć do wiadomości, to już się nie zmieni.

- Przestań, proszę przestań. Wypuść mnie w końcu. Możemy być nawet razem, ale tylko mnie wypuść!

- Nie rób ze mnie głupka. Jesteś moim słabym punktem, chodź nie powinienem mieć takich punktów, ale nic nie mogę poradzić na to co ty ze mną wyprawiasz. Nie po to tyle na Ciebie czekałem.

- Chcę do domu, do rodziców.. chcę normalne życie. Chcę chodzić na studia.

- Kochanie, tak jak mnie wczoraj potraktowałaś napewno nie pójdę na twoje warunki.

- Jak? - uniosłam głowe i napotkałam jego spojrzenie.

- Już nie pamiętasz Williama? - zaśmiał się - typ dostał nauczkę.

- Zabiłeś go?! - krzyknęłam zakrywając drżącą ręką usta.

- Tak się o nigo martwisz? - Markus zrobił ironiczny uśmiech i zaczełam dostrzegać, że w pewnych momentach zachwuje się strasznie psychicznie i zaczyna mnie to nie pokoić.

Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć jak mężczyzna założył mi opaskę na oczy i zaczął ciągnąć za moje nadgarstki po schodach w górę.

Rzucił mnie na kanape i ściągnął opaskę.

Wtedy po pomieszczeniu i jego zapachu wiedziałam, że jesteśmy u niego w domu, a przede mną na stoliku stał laptop, a poprzez kliknięcie przez Markusa "spacji" wyświetlił mi się pewien filmik. Wmurowało mnie i chciałam zapaść się pod ziemię, bo wiedziałam, że mogę sobie już trumne kupować..

***

Ciekawe jaka kara czeka Emily.. a może Markus jej odpuści?..
Jak myślicie?

Pamiętajcie!

GWIAZDKUJESZ = MOTYWUJESZ ☆

-Numer NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz