| Rozdział 39 |

2K 48 5
                                    

***

A czy ja w ogóle miałam jakikolwiek wybór?

Zaczełam straszliwie płakać. Tylko dlaczego? ze szczęścia? Napewno nie.

Zaczełam płakać z tego powodu, że właśnie teraz zostanę jego żoną, znaczy bardziej narzeczoną, ale to prawie to samo.

To wszystko potoczy się teraz całkiem inaczej.. okropnie. Będę jego własnością, jego żoną. Będzie mógł zrobić ze mną co tylko będzie chciał, bo przecież będę już tylko jego. Te myśli sprawiły, że czułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa i zaraz zemdleje. Jednak musiałam ustać na nogach

Wszyscy goście zapewne myśleli, że płacze ze szczęścia, lecz szkoda, że są tak okrutnie okłamani.

Mineła naprawdę długa chwila, a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.

- No dalej dziecinko - Markus szepnął tak cicho, że tylko ja byłam w stanie to usłyszeć.

Nie chciałam się sprzeciwiać, wiedziałam, że do nieczego dobrego to nie prowadzi, a wręcz przeciwnie. Musiałam to zrobić ze względu żeby przetrwać, chodź moje ciało krzyczało w środku żebym tego nie zrobiła.

- Tak.. - odpowiedziałam z trudem przełykając własne łzy.

Wtedy u mężczyzny w oczach pojawiły się łzy, a uśmiech promieniał na jego twarzy. Wsunął mi na palec złoty pierścionek z wielkim brylantem, jego błysk aż porażał.

Markus złapał mnie w swoje ramiona i zaczął namiętnie całować, a wszyscy goście zaczeli głośno klaskać, gwizdać i krzyczeć. Czułam się jak na jakimś pierdolonym weselu..

Po tym "pięknym" przedstawieniu chciałam jedynie ciszy i spokoju, lecz było wręcz przeciwnie, wszyscy podchodzili gratulując nam oraz aby obejrzeć jaki to piękny i drogi jest ten pierścień. Wcale mnie to nie obchodziło, mogłabym go wyrzucić jak najdalej potrafię, lecz nie mogę robić tu cyrku, bo źle się to dla mnie skończy..

Po oględzinach Markus zaprowadził mnie do pomieszczenia za salą, znajdował się tam barek. Tego właśnie było mi trzeba. Chciałabym wymazać z umysłu to zdarzenie..

Usiedliśmy na krzesłach przy barku, a mężczyzna złapał moją dłoń w swoją i delikatnie pocierał.

- Jestem taki szczęśliwy, że się zgodziłaś, nawet jeśli jest to nie szczere, to zrobię wszystko, aby to sie zmieniło kochanie - powiedział to z takim uczuciem, którym nigdy tak nie mówił.

Co się z nim dzisiaj dzieję? Zachowuje się jak całkiem inny człowiek. Nie takiego go poznałam.. jest pełen uczuć i czułości to do niego nie podobne. Nie żeby mi to przeszkadzało, bo wole już go takiego niż potwora jakim jest w domu..

Lekko się uśmiechnęłam na jego słowa, aby nie uznał, że go ignoruje.

- Chcesz się czegoś napić? - pocałował moją dłoń.

- Tak, drinka - odpowiedziałam cicho.

- Wybierz sobie coś - wskazał na tablice przed nami.

Skanowałam wzrokiem dokładnie wszystkie napisy, ale ostatecznie zdecydowałam się na Californiacation i wtedy mężczynza zamówił go i dla mnie i dla siebie. Nie musieliśmy długo czekać aż drinki pojawiły się przed nami.

To naprawdę alkoholowa bomba z sokiem świeżo wyciśniętych pomarańczy.

A to najbardziej mi było teraz potrzebne. Potrzebowałam dobrego kopa, aby trochę mnie rozluźnił do danej sytuacji.

Dopijaliśmy drinka w ciszy, gdy nagle Markus wstał chwycił moje ramiona i powiedział.

- Obowiązki wzywają. Pamiętaj z nikim nie rozmawiaj o nas. I z nikim nie tańcz, nie życzę sobie żadnych facetów koło mojej narzyczonej. Za niedługo wrócę. Czekaj na mnie - ucałował mnie w skroń i zanim zdążyłam zanalizować jego słowa to zniknął za rogiem.

-Numer NieznanyWhere stories live. Discover now