| Rozdział 4 |

4.8K 104 17
                                    

***

- Emily masz mnie pocałować - zobaczyłem jak się pięknie zarumieniła, a po jej policzku spłyneła łza.

Nie chce żeby płakała, lecz musi, żeby się przyzwyczaić, a że jest wrażliwa to zajmię to dłuższy czas.

- Markus.. - nie dałem dokończyć dziewczynie i wtrąciłem.

- Nie Emily, masz to zrobić, już - wysyczałem.
_________________________________________

Każe mi się całować? Najpierw przytulać, teraz całować, za chwilę zapyta o seks. Co on sobie w ogóle myśli.

Nabrałam powietrza do płuc, po czym oblizałam wargę. Przybliżyłam moje usta do mężczyzny, dłonią dotknęłam delikatnie jego policzka i oddałam delikatny pocałunek.

- Ślicznie Emi - odstawił mnie na ziemię.

- Słuchaj, chciałaś więcej wiedzieć o mnie, więc się teraz dowiesz. Pracuję w biurze na bardzo już wysokim stanowisku i jutro musiałbym wyjechać na bardzo ważne spotkanie bieznesowe. Ale tylko na dwa dni. Aktualnie pracuję w domu i bardzo mi z tym dobrze, lecz że mam wysoką postawę muszę pójść wyżej - mowił ze spokojem, a ja słyszałam tylko kroki, które unoszą się po pokoju.
- Nie chce Cię zostawiać maleńka, ale nie mogę tego zaprzepaścić, ale żebyś nic głupiego nie planowała. Nie uciekniesz - kroki ustały, a ten szepnął mi ostatnie zdanie do ucha.

Przełknęła głośno ślinę. To idealnie, nie będzię go! Naprawdę go nie będzię. Czyli mogę uciec. A co jeśli to podpucha. Nie nie, ja muszę uciec.

- Posłuchaj, ściągnij opaskę, spokojnie ja mam maskę - sięgnęłam delikatnie po opaskę, zdejmując ją.

- Zejdźmy na dół, szyby są z twardego szkła, nic je nie rozbije. Do dzwi zamontowany jest specjalny kod, do którego dostęp mam tylko ja, no i dokoła domu jest mur a do wyjścia również kod. To co dalej chcesz uciec mała? - zapytał podnosząc brew do góry.

No i nici z planu, lecz się nie poddam i tak znajdę jakiś sposób.

- A o.. o której jutro.. ee wyjeżdżasz? - zapytałam patrząc w dół.. boję się jego spojrzenia..

- O 8 mała. Nie będę Cię budzić, jedzenie na te dni będziesz miała w lodówce, musisz sobie tylko podgrzać. Możesz chodzić bez opaski, ubrania masz w garderobie - uśmiechnął się gdy dokończył.
- Ale nie martw się jak przyjadę to czeka na Ciebie niespodzianka i myślę, że spełnienie Twojego marzenia - odgarnął mój kosmyk włosów z policzka.
- Mam do Ciebie również pytanie, czy potrzebujesz czegoś na czas gdy mnie nie będzie? Będę robił zaraz zakupy przez internet, więc zamówię jak coś chcesz - złapał za moją dłoń.

- Nie, nic nie potrzebuję - spuściłam głowę odrywając rękę od niego.

- Yhm.. - burknął.

- A masz może jakieś książki? Uwielbiam czytać.. - uśmiechnęłam się lekko.

- Oczywiście, że mam. Zaprowadzę Cię do Twojego pokoju jest tam regał z książkami. Możesz tam sobie poczytać, ale zamknę dzwi na klucz, abyś nic nie kombinowała - złapał mnie za rękę prowadząc.

Gdy dotarliśmy do "mojego pokoju" mężczyzna odsunał się ode mnie, następnie zamykając dzwi. Opadłam na ziemie szlochając w pięknie pachnący dywan.

Byłam w końcu sama i wszystkie emocje ze mnie wyszły. Byłam przerażona tym co się dzieje i tym co może się stać. Jestem uwięziona z jakimś potworem, bo inaczej tego nie nazwie.

Ściągnęłam opaskę i obejrzałam się po pokoju.

Balkon!

Ale wyjęta klamka.. Spojrzałam przez okno. Faktycznie ogromny mur.

-Numer NieznanyWhere stories live. Discover now