| Rozdział 12 |

3.3K 69 40
                                    


***

- Nic Ci nie zrobiłem maleńka. Nie potrafiłbym Cię skrzywdzić, przecież sam Cię bronię - powiedział z troską.

Czemu jestem tak uległa jego słowom i tylko jak coś czule powie jestem w stanie w to uwierzyć nie mając pewności, że napewno mówi prawdę.

*

Po śniadaniu przyszliśmy do naszego pokoju i położyłam się na łóżku razem z książką. Gdy przeczytałam jedną stronę od książki odciągnął mnie męskie głos.

- A może chciałabyś pójść na Francuskie zakupy oraz na jakiś Francuski obiad? - uśmiechnął się.

Uśmiechnełam się na jego słowa, lecz nic nie powiedziałam, jednak on już wiedział odpowiedź na jego pytanie nawet bez moich słow.

- Tylko bez żadnych numerów, bo wiesz jak to się skończy - podszedł do mnie i szepnął na co ja głośno przełknęłam ślinę.

Mimowolnie łzy naleciały do moich oczu. Bo nawet jakbym chciała się jakoś uwolnić to nie mogę bo jestem zastraszana.

Wyszliśmy na piękne miasto, a ja podziwiałam Francuskie ulice, które były piękne. Mijaliśmy sklepy oraz piękne widoki i nagle Mężczyzna przy jednym ze sklepów się zatrzymał, ale nie zdążyłam zobaczyć jaki to sklep jak już miałam opaskę na oczach.

- Chodź ze mną, tylko nie podglądaj - złapał mnie za rękę i poprowadził.

Po chwili wyszliśmy ze sklepu, a Markus ściągnął mi opaskę, a ja ujrzałam piękny duży bukiet róż ze zdobieniami.

- O matko. Dziękuję, nie musiałeś - podziękowałam łapiąc go za jego wielką dłoń.

- Uwierz, że musiałem dla Ciebie - posłał mi spojrzenie.

Spędziliśmy cały dzień na szalonych zakupach jak i zjedliśmy przepyszny Francuski obiad.

*

Całe dni z Paryżu spedziliśmy na spacerowaniu zakupach jak i zwiedzaniu całego Paryża. Mieliśmy również też chyba z dwa takie dni co zostaliśmy w hotelu bo nie chcieliśmy nigdzie wychodzić.

*

Nadszedł dzień wyjazdu..

Zaczeliśmy się pakować i przy okazji ogarniać, aby opuścić pokój hotelowy.

Lot mieliśmy na godzinę 16, a była dopiero 12, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu na wyjście.

Gdy opuściliśmy pokój była 13, więc poszliśmy na ostatni w Paryżu posiłek i jechaliśmy na lotnisko.

*

Weszliśmy na pokład samolotu. Usiadłam odrazu na kanapie i zapięłam pasy, gdyż od razu praktycznie co startowaliśmy.

W samolocie nie umiałałam zebrać ze sobą myśli..

Cały czas były one poplątne Markusem..

Mężczyzna bardzo mi zainponował i zmieniłam do niego totalnie nastewienie, lecz nie zapomne tego co się stało i co mi zrobił bo to było okropne.

Dni w Paryżu były najpiękniejszymi chwilami w moim życiu ale z nim.. tak z nim i jednak było one wyjątkowe to zmienia to fakt, że spędziłam je z nim.

Nie zmienia to jednak faktu, że chce do mojego domu. Tak bardzo chciałabym o wszystkim zapomnieć i wrócić do domu, mimo że Markus spełnia wszystko co chce to i tak pragnę wolności i swobody. Jestem mu wdzięczna, że robi to dla mnie ale ja mu się nie narzuciłam.

-Numer NieznanyOnde histórias criam vida. Descubra agora